Wojtek Wojtek
248
BLOG

Unia Europejska wpada we własne sieci...

Wojtek Wojtek Polityka Obserwuj notkę 8

Od dłuższego czasu zastanawiam się nad ruchem "zielonych" - czyli nagle pojawiających się obrońców przyrody, którzy blokują wybrane inwestycje gospodarcze.

Pal licho, na ile ich argumenty są zasadne czy też nie. Tu posłużę się chociażby tematem przekopu Mierzei Wiślanej. Nim doszło do pierwszych prac nad tą inwestycją, pojawiały się liczne dyskusje na temat szkodliwości tej inwestycji na przyrodę. A jest jak jest.

Na licznych filmach z relacji przebiegu tych prac można dopatrzyć się bardzo ciekawego zjawiska. Żadne działania związane z maszynami w obszarze przekopu nie spowodowały ucieczki ani ptaków, ani innych  też innych zwierząt.

Dzikie ptaki - mewy, rybitwy czy kormorany są stałymi gośćmi wód otaczających ląd w granicach przekopu. Bardzo często siadają one na rurach transportujących piasek na inne miejsca. Nawet łabędzie pływają sobie wokół ludzi pracujących przy budowie falochronów.

Nie tylko ptaki są gośćmi miejsca inwestycji. Kiedyś (znaczy, w pierwszym okresie budowy) na piasku przekopu pojawiał się lis, zdziwiony nawet taką zmianą otoczenia.

Nawet kilka razy można było spotkać tam łosia, którzy majestatycznie wędrował w pobliżu pracujących maszyn.

Tak więc zwierzęta potrafią dostosować się do zmian, na które przecież nie mają żadnego wpływu.


Wracając do tych miłośników przyrody trzeba zastanowić się nad ich udziałem między innymi w likwidacji węgla jako paliwa. Przecież węgiel jest substancją jak najbardziej naturalną, powstał przecież z ogromnej ilości masy drewna, które nagle znalazło się  w warunkach beztlenowych i przy ogromnym nacisku wyższych warstw.

Podobnie jest z ropą naftową oraz gazem - to są także produkty rozkładu substancji organicznej. Wszystkie mają wspólną cechę szybkiego łączenia się z tlenem i wytwarzania ogromnych ilości ciepła w czasie tej reakcji.


I tak oto nagle węgiel stał się wrogiem numer 1 europejskiej cywilizacji. Ale już ropa naftowa i jej produkty pochodne oraz gaz ziemny nie zagrażają środowisku...

Co ciekawe - to węgiel w ogromnej ilości jest zmagazynowany w pokładach na terenie Polski, podczas gdy ropa naftowa i gaz nie znajdują się w istotnych ilościach w granicach państwa polskiego.

Jeżeli połączymy te obserwacje - to widać wyraźnie, że walka o ochronę naturalnego środowiska ma się nijak w poważnej polityce międzynarodowej... I oto przyszła Kryska na Matyska...

Żądania wiążące się z ograniczeniem emisji spalin doprowadziły do ogromnego rozwoju pojazdów elektrycznych. Promocja pojazdów elektrycznych doszła do tego stopnia, że zakup samochodu elektrycznego jest w znacznej części dotowany przez środku publiczne...

Osoby uzyskujące niewiele wynagrodzenie stać na samochód z drugiej czy też z trzeciej ręki. Osoby dobrze uposażone stać na zmianę samochodu co trzy do pięciu lat - co ma uzasadnienie ekonomiczne. Pojazd nowy do trzech lat eksploatacji jest zwolniony z konieczności dokonywania corocznych przeglądów technicznych. Trzy do pięciu lat to okres niezawodności podzespołów składających się na pojazd a jeżeli ktoś ma odpowiednio wysoką zdolność kredytową, bez problemu kupi sobie najnowsze i najmodniejsze rozwiązania technologiczne. A w przypadku samochodów elektrycznych - bardzo drogich zwykły obywatel nie jest w stanie zapłacić jego ceny. A tym, którzy ją zapłacą - państwo zwraca sporą część gotówki.


No i stało się. Kiedyś, jeszcze chyba w latach 70. XX w. każdy posiadacz auta miał obowiązek zapłaty corocznego podatku od posiadania samochodu. A kiedy na ulicach miast pojawiła się masa nowych samochodów - to podatek od samochodu płacony indywidualnie zamieniono na podatek dokładany do litra benzyny. Od tego czasu właściciele już nie płacili tego podatku raz w roku, ale w cenie zakupionego paliwa. Wszystkich przekonał argument - że kto więcej jeździ ten większy płaci podatek...

Było, minęło.

Dyletanci unijni wprowadzili zakaz używania silników samochodowych zasilanych paliwami płynnymi. I stało się.

Kto jeździł samochodem z silnikiem spalinowym - płacił podatek w paliwie... a jeżeli zmienił samochód na elektryczny - nie tylko, że zwrócono mu część zakupu takiego pojazdu, to jeszcze nie musiał płacić podatku drogowego wliczonego w tankowane paliwo...

Efekt już widać. W Holandii jest już tak dużo samochodów elektrycznych, że spadły dochody państwa holenderskiego z tytułu podatku od samochodów płaconego w paliwie silnikowym...

I tak oto obrona klimatu obróciła się przeciwko jego obrońcom. A to - co obecnie spala się bez żadnych ograniczeń - żadnego "ekologa" nie mobilizuje do protestów...




Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka