Bardzo podobała mi się tutaj wypowiedź polityków spod znaku "Konfederacji Korony Polskiej". Tym razem poruszyli problem producentów żywności stwierdzając, że ceny papryki uprawianej w Polsce są zbyt wysokie względem papryki importowanej. Podnoszą, że jest to dumping cenowy sieci handlowych z kapitałem zagranicznym.
I tutaj mówią oni o prawdzie - którą obserwuję od reformy ustrojowej.
Już w latach 90. XX wieku dostrzegałem zjawisko obniżania ceny produktu zagranicznego sprzedawanego w Polsce. Już wtedy dziwiłem się, dlaczego produkt przewożony z dużych odległości jest tańszy, aniżeli ten sam produkt produkowany w przedsiębiorstwach lokalnych.
Ale przecież była wola społeczna likwidacji przemysłu państwowego na rzecz gospodarki liberalnej, wolnej od nadzoru państwowego i nie podlegającej reglamentacji.
Uczestniczyłem w spotkaniach dotyczących gospodarki, gdzie tłumaczono zasadę niskiej ceny i dużego obrotu - co miałoby przełożyć się na większy zysk.
Później było referendum a przed nim "cyrki z bramą" symbolizującą wejście do Europy.
Jedyne wtedy w Polsce dwa programy telewizyjne przekonywały do wejścia do Europy - a główny program "Europa da się lubić..." był szczególnie popularny i lubiany.
Dzisiaj sytuacja Hiszpanów, Włochów czy Greków ma się nijak do korzyści ich wejścia w struktury Unii Europejskiej a kredyty - które te społeczeństwa otrzymały - pogrążają te państwa w kryzysie i lada dzień...
Ceny dumpingowe - dopiero teraz widzą to już nie moi rówieśnicy, ale uch dzieci i wnuki...
Produkt z zagranicy owszem, może być i tańszy, ale jeżeli wypiera produkt wytworzony w kraju innym - powoduje tam likwidację produkcji rodzimej i zubożenie społeczeństwa w imię równości obrotu gospodarczego...
Kiedyś były podatki obrotowe, cła wyrównujące dysproporcje cenowe wynikające z różnicy w koszcie wytworzenia.
Na przykładzie papryki uprawianej w Polsce w skali przemysłowej widać, że konieczność uprawy pod osłonami jest droższa od uprawy polowej.
Ale ja pamiętam czasy, kiedy pomidory czy też papryka były rarytasami w Polsce, importowanymi z okazji takiego czy innego święta.
I pamiętam, kiedy to polscy działkowicze, tacy jak i mój ojciec, z dumą pokazywali pierwsze owoce - szczególnie papryki, bo pomidory już raczej były znane...
No i pierwsze melony - które na ogródku uprawianym przez mojego ojca wydały pierwsze plony...
Dzisiaj możemy powiedzieć wprost - państwo musi stać na straży interesów swoich obywateli i jeżeli produkt może być w tym kraju produkowany - to obowiązkiem państwa jest obrona interesów przede wszystkim własnego społeczeństwa.
Wielkopowierzchniowe sieci handlowe nie chronią niczyjego interesu. Korzystają z pór roku i stref klimatycznych, by maksymalizować SWÓJ zysk z pomięciem interesu producentów - nie tylko w Polsce.
Wystarczy obejrzeć materiał filmowy z innych krajów, by zobaczyć biedę społeczeństw utrzymujących się z pracy poza ponadnarodowymi konsorcjami. Czy do takiej sytuacji musi dojść również i w Polsce ?
Jest prawdą, że do takiego stanu doprowadziliśmy sami - jako społeczeństwo akceptując bezkrytycznie warunki stowarzyszeniowe z UE. Czas jednak zrewidować zaszłości i wyeliminować to, co jest wadliwe w dobrze pojętym interesie, bo za kilka lat znikną z Polski wielkopowierzchniowe sieci towarowe z uwagi na nierentowność obrotu. Ale - czy o to tutaj chodzi ?
https://www.youtube.com/watch?v=5MVGvrhMzC0