Miał szansę na wszystko. Teraz płacze...

Konflikt między dwoma dużymi partiami politycznym rozpoczął się przed wielu laty. Trzeba tylko stwierdzić, że dotyczy jeszcze czasu opozycji niejawnej, czasu, kiedy Lech Wałęsa był jedyną opatrznością. Po latach okazało się, że bracia Kaczyńscy czymś mu podpadli a Kongres Liberalno-Demokratyczny nagle stał się członkiem-założycielem Unii Wolności. Nazwiska Kaczyński i Tusk pojawiły się jeszcze w czasie upadłości rządu premiera Jana Olszewskiego. To wtedy pojawiło się legendarne już "panowie, policzmy głosy..."

I ta właśnie pamięć konfliktu zakończonego przedterminowymi wyborami w październiku 2007 roku odżyła w kampanii wyborczej 2023 roku. Pojawiła się zupełnie nowa siła, która odcinała się od obu stron konfliktu politycznego przebiegającego na linii Donald Tusk i Jarosław Kaczyński.

O ile oba poważne twory polityczne posiadają trwały elektorat na poziomie rzędu 30%, to nowa siła polityczna jawiła się rozwiązaniem kilkudziesięcioletniego konfliktu. Wyniki wyborów - czego można było oczekiwać - nie rozwiązały niczego. Nastąpił pat, bowiem #dobra zmiana co prawda uzyskała największe poparcie, to nie mogła przeciwstawić się zmowie politycznej strony przegranej.

To właściwie tylko jedno ugrupowanie przesądziło - kto przejmie tworzenie rządu. Wiele osób z różnych względów zagłosowało na partię Szymona Hołowni, aby tylko nie dopuścić do kolejnej kadencji Prawa i Sprawiedliwości. No i stało się, ten języczek politycznej uwagi stał się mieczem Damoklesa dla rządu Mateusza Morawieckiego.

Teraz trzeba zastanowić się - na ile ta dziwna koalicja spod ośmiu gwiazdek umocniła pozycję Donalda Tuska.

Fakt, dzięki tej koalicji Donald Tusk zawłaszczył urząd prezesa rady ministrów. A teraz tylko nieznacznie mniejsze poparcie dla "trzeciej nogi" wyłącza go z polityki...

Szymon Hołownia miał wielką szansę na prezydenturę, bo zapowiadał się dobrze. Miał prezencję i szeroki gest, by ubiegać się o najwyższe stanowisko w Polsce.

Niestety, polityka, której podał rękę, jest tak już skompromitowana, że dla Szymona nie ma już w niej miejsca. Może cieszyć się jedynie szerokim gestem prezentera beznadziejnej telewizji. Tylko tyle mu pozostało.