Wojtek Wojtek
614
BLOG

Czas niewolników…

Wojtek Wojtek Kultura Obserwuj notkę 5

Niewolnik, czyli człowiek zniewolony. Zniewolony brakiem dochodów na takim poziomie, aby być niezależnym w podejmowaniu decyzji.

"Leszek, podobnie jak wielu ludzi z jego pokolenia, zachęcony przez reklamy, polityków i ekspertów wziął tak zwany „kredyt we frankach szwajcarskich" /.../ Ostatecznie wszyscy wokoło go do tego zachęcali - specjaliści, bankierzy, eksperci ekonomiczni, a nawet przedstawiciele władz."

Józef Białek, Czas Niewolników. Jak świat stał się własnością kilku korporacji, Wydawnictwo Wektory 2019
Kod rabatowy 5% na "Czas niewolników" - S3RVU5 (obowiązuje do końca lipca 2019), zamówienie w sklepie Wydawnictwa Wektory, https://wydawnictwowektory.pl/pl/c/Ksiazki-WEKTORY/13

Przed II wojną światową mieliśmy własne, niepodległe państwo i mieliśmy wybór, kogo popierać i jak działać, aby zachować wolność w podejmowaniu decyzji.

Nadszedł jednak czas wojny i obcy żołnierze wtargnęli w naszą, polską rzeczywistość. Ponownie zostaliśmy zniewoleni prawem silniejszego. Żołdacy obcego wojska robili na ulicach co tylko chcieli. Co pewien czas organizowano obławy na ludzi i każdy, kto nie był Niemcem, był bez szans. Każdemu groziło wywiezienie „na roboty” do Niemiec, wielu znalazło się w więzieniach i bardzo wielu zatrzymanych nawet przypadkowo na ulicach znalazło się w filiach niemieckich obozów pracy. Stamtąd wyjść można było jedynie kominem. Krematoria obozowe były bardzo wstydliwym tematem i z chwilą odzyskania niepodległości w maju 1945 roku dość szybko wszystkie miejsca zagłady polskiego społeczeństwa po prostu zniknęły. Pozostały po nich tylko cmentarze i tylko kilka największych obozowisk uzyskało status pomnika martyrologii narodu polskiego.

I tak, jak przed wojną społeczeństwo było podzielone na zwolenników i przeciwników określonych relacji z bratnim krajem zarządzanym wtedy przez Józefa Stalina, tak znowu nastał podział na to, o czym można mówić i o tym, do czego nie należało przyznawać się.

I tutaj znowu doszło do dziwnego zjawiska. Wielu Polaków zdecydowało się na emigrację do Niemiec, bo tu, w Polsce trudno było im znaleźć się. Rzeczywiście, ci – którzy pozostawali we własnym kraju, mieli różnie. Jedni – opływali w dostatki podczas, gdy innym przyszło walczyć dosłownie o wszystko. Dzisiaj już nikt nie pamięta przymusowych dostaw artykułów rolnych z celu zapewnienia żywności dla ludności miejskiej.

Zdewastowany przez okupanta przemysł był dodatkowo rozgrabiony przez specjalne oddziały jako „mienie trofiejnne” rekompensujące straty niemieckiego najeźdźcy na Związek Radziecki. Tu specjalne oddziały zabierały wszystko, co tylko dało się zdemontować i przenieść na place przy stacjach kolejowych. Często były to elementy wadliwie przechowywane, które utraciły wszelką wartość. niemniej zostały wywiezione i często przepadły gdzieś w drodze.  

To, co wszyscy widzieli, powoli docierało do świadomości rodząc w niej trwały opór. Dowodem, że tak właśnie było, były zrywy społeczne, takie jak w roku 1956 czy w 1968 i chociaż za każdym razem okoliczności były różne, to łączyła je świadomość odejścia władzy od wartości deklarowanych w chwili odtwarzania Polski ze zniszczeń wojennych.

Za każdym razem liderzy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej składali samokrytykę, ale karuzela stanowisk kręciła się dalej a społeczeństwo w trudzie i znoju wiązało koniec z końcem starając się w tamtym okresie nie tylko odbudować zniszczony przemysł, ale też i odtworzyć zniszczoną substancję mieszkaniową.

Sytuacja gospodarcza była różna a przemysł wydobywczy oraz transport rzeczny pozwoliły na eksport – początkowo węgla – a później i innych produktów.  Tyle, że mimo ciężkiej pracy stopa materialna społeczeństwa długo nie podnosiła się. Wielkie świętowanie z okazji 1 maja czy też z uwagi na kolejną rocznicę wybuchu rewolucji październikowej stawało się coraz częściej przedmiotem refleksji oraz krytyki gremiów zarządzających państwem.

I tu pojawił się problem swobody wypowiedzi. Gazety były cenzurowane, książki wydawano wyłącznie po pozytywnej opinii tzw. „cenzury”, żaden występ artystyczny nie mógł odbiegać od tekstu starannie dookreślonego przez cenzora.

Kolejne zaciskanie pasa nadeszło w roku 1970, kiedy to robotnicy Stoczni Gdańskiej udali się pod budynek Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej z zapytaniem – skąd zdobyć środki na zakup artykułów pierwszej potrzeby z uwagi na nowe ceny ustalone przez „radę państwa” – bo wynagrodzenie za pracę byłoby niewystarczające…

I tu doszło do tragedii. Członkowie Komitetu Centralnego zamknięci w budynku nie dopuścili do spotkania z kilkutysięczną załogą Stoczni. Skryli się za karabinierami Milicji Obywatelskiej, padły strzały w kierunku maszerujących stoczniowców. Padli zabici i ranni. W zasadzie do dzisiaj nie znamy rzeczywistego rozmiaru tej tragedii.

Wkrótce ponownie Komitet Centralny złożył samokrytykę a ówczesny I Sekretarz PZPR zniknął z powodu złego stanu zdrowia. Kilka dni później wydano komunikat, że z uwagi na błędy oraz zły stan zdrowia towarzysz Władysław Gomółka został zastąpiony przez nowego I sekretarza partii, towarzysza Edwarda Gierka…

I tak rozpoczął się nowy rozdział w powojennej historii polskiego społeczeństwa. Powstał utajniony ruch oporu, którego celem była obrona polskiego robotnika prześladowanego przez władzę tylko dlatego, że miał czelność upomnieć się o swoje prawa.

Ruch ten nie był jednorodny i ścierały się w nim różne poglądy na temat organizacji państwa. Organy bezpieczeństwa państwa także penetrowały środowiska w poszukiwaniu przeciwników prawowitej władzy. Ostatecznie około dziesięcioletnie przygotowywanie się do zmiany władzy, do próby zmiany systemu, zakończyło się kolejnym protestem – znowu w Gdańsku i znowu w Stoczni Gdańskiej. Być może był to bardziej przypadek, niż ukierunkowana działalność polskiego podziemia, ale doszło do strajku w stoczni i… jak dotąd, w polskiej telewizji zbywano milczeniem wszelkie próby krytyki władzy, tym razem Telewizja Polska bardzo dokładnie informowała o strajku – początkowo w Stoczni Gdańskiej, a później o strajku solidarnościowym obejmującym stopniowo wszystkie większe miasta. Powoli zatrzymywano komunikację miejską a załogi motorniczych i kierowców autobusów stawali się bohaterami dnia…  Dzisiaj już nikt nie wspomina tych, którzy  bardzo starannie przygotowywali materiały propagandowe oraz prowadzili działalność edukacyjną społeczeństwa w zakresie jego praw.

Niestety, nieco ponad rok później władza zdążyła dokonać rozpoznania struktur podziemnych na tyle dokładnie, że niemal wszystkich działaczy w ciągu jednej nocy internowano w kilku ośrodkach na terenie Polski a „stan wojenny” doprowadził do likwidacji niemal całego niepodległościowego dorobku.

Zlikwidowano wszystkie przedsiębiorstwa, w których opozycja znajdowała oparcie. Zlikwidowano polskie media i pod pozorem „prywatyzacji” przekazano je kapitałowi zagranicznemu a polska inteligencja zeszła na poziom robotników najemnych za miskę zupy.

Czy tak miało być ? Czy jeszcze jesteśmy wolni i na ile udało się zrealizować wszystkie 21 postulatów z sierpnia 1980 roku ?

 

  image



Józef Białek, Czas Niewolników, Wydawnictwo Wektory 2019

Kiedy przeciętny człowiek mający przeciętną pracę pragnie zdobyć własny kąt, aby ustabilizować się i założyć rodzinę, nie ma innego wyjścia, jak tylko wziąć bankowy kredyt hipoteczny na kilkadziesiąt lat.

Tak dzieje się w Polsce i w innych krajach Zachodu. W rezultacie współczesne społeczeństwa faktycznie składają się w przeważającej mierze z bankowych niewolników, którzy zmuszeni są pracować i oddawać dużą część swoich zarobków bankom w zamian za dach nad głową, który owe banki im skredytowały.

Czym się to różni od sytuacji niewolników żyjących w domu należącym do pana bądź feudalnych chłopów zgromadzonych w czworakach?

Tylko zewnętrzną formą, mechanizm bowiem jest ten sam.

Nie pracujemy na siebie, ale na kogoś innego. Na kogo? Odpowiedź na to pytanie można znaleźć w tej książce.

Czas niewolników to opowieść o tym, jak nasz świat w ciągu ostatnich dwóch stuleci został zagarnięty przez niewielką grupę ludzi działających poprzez ukryte w cieniu instytucje.

To książka dla niewolników – o ich panach.


Józef Białek

•    działacz podziemia antykomunistycznego,
•    wydawca nielegalnych książek i publikacji w czasach PRL.
•    Właściciel firmy Wektory i działającego od wielu lat pod tym samym szyldem wydawnictwa.
•    Wydawca miesięcznika, a następnie kwartalnika „Opcja na prawo”.
•    Działacz społeczny i polityk. Założyciel Dolnośląskiego Towarzystwa Gospodarczego (obecnie DIG),
•    Współzałożyciel Towarzystwa Prywatyzacyjnego.
•    Współzałożyciel stowarzyszenia przedsiębiorców „Forum Polskie”,
•    prezes dolnośląskiego oddziału partii Unia Polityki Realnej.
•    Założyciel i wieloletni prezes lokalnego, trzecioligowego klubu sportowego.


Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura