Sen zaczyna się w chwili, kiedy nasz kochany dezerter zaćwierkał pozytywnie (znaczy nie napluł) o wizycie Trumpa nad Wisłą. Głodni wodza i przełomu totalni, zaczynają snuć kolejną delirkę o budowie nowej partii pod wodzą niezłomnego oszusta, jako świeżej i czystej siły na naszej politycznej scenie.
Ileż to już tych pomysłów było, ile dogłębnych analiz sytuacji, szans i możliwości. Ile podpowiedzi gdzie najboleśniej uderzyć, żeby obrócić w perzynę obecnie rządzących i ich wredne zaplecze.
Większość kończy się, zanim się zacznie i tak na razie zostanie, dopóki nie pojawi się ktoś z pozytywnym przesłaniem, inicjujący dyskusję na programy i sposoby osiągania celów, zamiast totalnej niezgody i syndromu odstawienia.
A wracając do Tuska, napisał to co napisał, żeby Trump po pluciu na niego w kampanii i po wygranych wyborach nie olał go ciepłym moczem podczas szczytu G20 w Hamburgu. Bał się i miał rację, bo poprzednio zignorował go kompletnie.
http://fakty.interia.pl/polska/news-rzeczpospolita-czy-tusk-wroci-z-nowa-partia,nId,2415060
Miłego popołudnia
Inne tematy w dziale Rozmaitości