Po długim okresie nieistnienia naszej polityki międzynarodowej, kiedy byliśmy czyimś echem uczymy się chodzić, uczymy się żyć. Płacimy za tą naukę frycowe, ale dostajemy szansę bycia podmiotem. Mam nadzieję, że szybko nauczymy się wyciągać wnioski z przegranych batalii, bo jak powietrza potrzebujemy podmiotowości, żeby się rozwijać.
Ci co byli, chcieli być tylko namiestnikami za odpowiednio wysoką działkę dla siebie i swoich. Ci co przyszli po nich chęci, wiarę i ambicje mają, ale umiejętności jeszcze im brak.
Co robić ? Nie wiem, ale myślę, że bardzo chciałbym, żeby moje wnuki były dumne ze swojego kraju. Unie i sojusze przemijają, a my na skraju wpływów dwóch potęg od ponad 1000 lat, ciągle jesteśmy.
Historia jak bumerang wraca w równych interwałach i nieodmiennie zadaje nam to samo pytanie : Skurwić się, czy wykrzyczeć prawdę za każdą cenę?
Pozdrawiam popołudniowo
Inne tematy w dziale Polityka