Mój rodzinny przekaz mówi o tym, (a wielu ziomków brało udział w PW, bądź mieszkało w W-wie, lub na jej zachodnich obrzeżach), że w okresie poprzedzającym Powstanie Warszawskie, w samej Warszawie jak i okolicach wojsk niemieckich nie było prawie wcale. Garnizon był w trakcie ewakuacji, a większe jednostki były dopiero na wysokości Grodziska Mazowieckiego.
Jedyną większą jednostką był pułk kwatermistrzowski rozlokowany w okolicach Sękocina.
Niemcy nie mieli przecież zamiaru przełamywać radzieckiego natarcia w Warszawie, a raczej trzymali wojska w odwodzie by zapobiec ewentualności oskrzydlenia stolicy od północy, bądź południa.
Żaden z nich nie brał chyba na poważnie frontalnego ataku Rosjan, mając na uwadze porę roku i wstrzelaną, gotową w każdej chwili do akcji własną artylerię i ckm. Jak to się zatem stało, że po wybuchu PW wojska do Warszawy wróciły, Powstanie dobito i bez żadnych większych niespodzianek z prawego brzegu metodycznie zniszczono Warszawę ?
Jaki był niemiecki interes w tak kompleksowym metodycznym działaniu, bo jaki był rosyjski wszyscy wiemy.
Czyżby był jakiś deal ?.
A może mój rodzinny przekaz jest nieprawdziwy ?
Pozdrawiam