Bardzo lubię pieszczotliwe określenie "Warszawka". Ilekroć jadę do Stolicy, tej najpiękniejszej, pełnej życia i energii, tylko tak o tym myślę: fajnie, że znowu będę w Warszawce. Zobaczę, gdzie mieszkałem i gdzie chodziłem do szkoły. Najbardziej lubię wizyty w podstawówce.
Nie żebym był politycznym szowinistą - nic z tych rzeczy! - ale fakt, że Warszawka nigdy nie głosuje na Andrzeja Dudę zawsze mnie cieszy. Zresztą Krakówek, w którym mieszkam dzisiaj, także daje mu niewiele. A sąsiedzi pana prezydenta - najmniej. Podobnie jest z Wielkim Strategiem w Warszawce. Obaj tracą przy bliższym Poznaniu.