Piotr Kaim Piotr Kaim
398
BLOG

Ukraina: kretyn z Zachodu potrzebuje pomocy

Piotr Kaim Piotr Kaim Polityka Obserwuj notkę 2

 
Po porażce swojego pupila Janukowycza prezydent Putin próbuje rozwalić Ukrainę. Nie popadając w panikę, trzeba robić wszystko, żeby go zatrzymać. Między innymi po to, by mieć na wschodzie choćby jedno zaprzyjaźnione państwo, a nie Związek Radziecki lub długotrwały chaos polityczny z rozlewem krwi, migracjami uchodźców i innymi zjawiskami w tym samym typie.

Tak się zarazem składa, że granice Ukrainy są przedmiotem międzynarodowych gwarancji i dlatego działania Putina są nielegalne. Wspomniane gwarancje to przede wszystkim memorandum budapeszteńskie z 1994 r., podpisane przez USA, Wielką Brytanię i... Rosję. Gwarancje ze strony Rosji rzadko kiedy bywają pomocne, a historia uczy, że bywają one synonimem protektoratu. Tym razem ich znaczenie było podobne, bo dowcipnisie z Kremla nie tylko nie bronią granic Ukrainy, ale przeciwnie: próbują je zdemontować.
 
Dlatego apelowanie do Rosji, by przestrzegała memorandum budapeszteńskiego, mija się z celem. Inaczej jest z pozostałymi sygnatariuszami, a więc z USA i Wielką Brytanią.
 
Rządy tych państw, podobnie jak rządy innych krajów zachodnich, rozumieją, o co chodzi w całej rozgrywce, ale działają nieruchawo. Spodziewają się bowiem, że reakcja, która byłaby bardziej zdecydowana, mogłaby doprowadzić do rozmaitych negatywnych konsekwencji. W szczególności doszłoby do zagrożenia inwestycji poczynionych w Rosji przez zachodnie spółki czy indywidualnych przedsiębiorców. Trudno się dziwić tym obawom, ale nie ma sensu opuszczać rąk.
 
Dlatego jest ważne, żeby potrzeba ukarania Rosji dotarła do zachodniej opinii publicznej tak mocno, jak to możliwe. Przy okazji: wcale nie jest tak, że „ukaranie” musi być równoznaczne z działaniami wojennymi czy militarną pomocą dla Ukrainy. Zwłaszcza Amerykanie mają dobre narzędzia do tego, by Rosjanom poszło w pięty. Przypuszczam, że mogą im np. rozłożyć giełdę i pokieraszować rubla. Mogą też potrząsnąć rosyjskim budżetem przez doprowadzenie do obniżki cen ropy; zdaje się zresztą, że delikatnie to robią, bo uruchomili sprzedaż ze swojej rezerwy strategicznej.
 
Pozostałe państwa zachodnie też mogą się do tego dołożyć, a Polska – choć relatywnie słaba – nie jest wyjątkiem. Trzeba rzecz jasna trochę zaryzykować, ale ustabilizowanie sytuacji w jej obecnym stanie (aneksja Krymu) grozi tym, że w przyszłości będzie gorzej.
 
Salon24 przepełniony jest jękami, że Putin to przestępca, aneksja Krymu to gruby szwindel, reakcja Zachodu jest żałosna i tak dalej. No to może coś zrobimy, żeby było lepiej? Każdy z nas może dołożyć małą cegiełkę. Możemy wykorzystać amerykańską instytucję petycji do Białego Domu. Taka petycja została już zarejestrowana na oficjalnej stronie administracji USA: https://petitions.whitehouse.gov/petition/take-agreed-responsibilities-accordingly-budapest-memorandum-security-assurances-ukraine/bWPC8gLx

Drogą elektroniczną może ją podpisać każdy, kto ją popiera – nie musi być obywatelem USA ani Ukraińcem. Podpis wymaga łatwej rejestracji na wskazanej powyżej stronie. Trzeba podać adres e-mailowy, imię, nazwisko, a potem udzielić odpowiedzi na banalne pytanie, które weryfikuje, czy jesteśmy przy zdrowych zmysłach: ja odpowiadałem na pytanie, jaka liczba jest największa spośród czterech wymienionych: 96, 53, 44 i 12.

Wielka prośba: podpisujcie i podawajcie tę informację dalej. Trzeba zebrać 100 tys. podpisów do końca marca. Inaczej petycja przepadnie. Postarajmy się o to, by Ukraińcy nie zostali sami, by zachodnia opinia publiczna rozumiała doniosłość tej sprawy. Obrona Ukrainy jest międzynarodowym obowiązkiem. A ewentualna klęska ośmieszy cały Zachód ze szczególnym uwzględnieniem USA i Wielkiej Brytanii... A Polsce poważnie zagrozi.
 
A skąd tytuł notki? Wiem – jest bez sensu, ale brzmi dobitnie. Poprzednia notka o podobnej treści była zatytułowana spokojniej: i nikt nie zwrócił uwagi...
Piotr Kaim
O mnie Piotr Kaim

piotrkaim@op.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka