Gdy powstawał "Dziennik" wydawało mi się, że będzie to sensowna alternatywa dla biuletynu salonowej lewicy - "Gazety Wyborczej". Owszem, było tak przez kilka pierwszych miesięcy. Niestety, już po roku okazało się, że to tak naprawdę "Wyborcza lajt", tyle że z mniejszą liczbą dodatków i ogłoszeń, wydawana na gorszym papierze i mniej starannie redagowana niż pierwowzór. O lewicowym przechyle "Dziennika" pisałem niedawno, co zresztą potwierdziło wielu komentatorów.
Ostatnio okazało się, że "Dziennik" w dochodzeniu do prawdy pobił już swoją konkurentkę, która została zmuszona.. prostować pojawiające się w nim informacje. "Dziennik" napisał: "Stało się coś, co w cywilizowanym kraju nie powinno się stać. Zmarł pacjent, którego nie przyjęli lekarze ze strajkującego szpitala w Częstochowie". Z informacji "Gazety Wyborczej" wynika, że choć pacjent wymaga poważnej operacji, to ponad wszelką wątpliwość żyje.
Jednym słowem "Dziennik" już nie tylko upada politycznie, powielając sprawdzone przez michnikowszczyznę wzorce, ale też stacza się po równi pochyłej dziennikarskiego warsztatu. Nie dziwią w tym kontekście ostatnie wyniki "Dziennika", odzwierciedlające upadek. Pokazują rekordowy, 24-procentowy spadek sprzedaży w stosunku do roku ubiegłego i jednocześnie najgorszy udział rynkowy w historii.
Inne tematy w dziale Polityka