Narodowy program PO walki z tymi, którzy walczą z przestępcami trafił do serc aresztowanych i skazanych. Obok wykształciuchów, politycznych analfabetów i tych, którzy w niedzielę przeżywali swoją polityczną inicjację. Także i na osadzonych musiała zrobić wrażenie konferencja posłanki PO, która, po przyłapaniu na gorącym uczynku przyjęcia łapówki, urządziła w Sejmie konferencję prasową.
Tu akurat rozumiem zapuszkowanych, każdy przyłapany na gorącym uczynku chciałby szczerze popłakać przed kamerami i mikrofonami wszystkich mediów w Polsce.
Można się domyślać, że wśród odosobnionych znalazły zrozumienie także planowane komisje śledcze w sprawie śledczych z CBA, zapowiadane wyrzucenie szefa CBA i uważne "przyjrzenie" się działaniu innych służb mundurowych. O tym, jak przestępcy alergicznie reagują na mundury stróżów prawa nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć. Jednym słowem - teatralne konferencje prasowe i obietnice przedwyborcze przyniosły spodziewany efekt. Zastępy wyborców Platformy Obywatelskiej karnie (frekwencja 70,5 proc.!) stawiły się przy urnach w miejscach odosobnienia.
W aresztach i zakładach karnych wygrała Platforma Obywatelska, zdobywając 76,2% głosów. Prawo i Sprawiedliwość nie dość, że nie przekroczyło progu wyborczego, to zdaniem skazanych nie zasłużyło nawet na subwencje budżetowe. Bo nie uprawnia do tego osiągnięty wynik 2,8%.
Zwycięstwo PO w aresztach śledczych i zakładach karnych nie jest przypadkowe. PO zwyciężała tu także w poprzednich wyborach, czego najlepszym przykładem jest miażdżąca przewaga Hanny Gronkiewicz-Waltz nad Kazimierzem Marcinkiewiczem w wyborach na prezydenta Warszawy.
Przypomnę, że
na kandydatkę PO głosowało 88,6% osadzonych w areszcie śledczym przy Rakowieckiej oraz 90,5% aresztantów na Białołęce.
Inne tematy w dziale Polityka