faxe faxe
1486
BLOG

Bezprawie, SO Suwałki, SA Białystok, odcinek III

faxe faxe Polityka Obserwuj notkę 0

 

Dokładna analiza ustaleń sądu meriti dowodzi, iż (podobnie jak  dowody, które opisałam w poprzednich odcinkach )  całokształt dowodzenia winy J.W dotyczący domniemanego porwania, przetrzymywania, torturowania i zamordowania jest oparty na fałszywych dowodach. Nawet jeden dowód winy nie został oparty na zweryfikowanych, polegających na prawdzie i logice zeznaniach. Sędziowie przebierali jak w ulęgałkach w zeznaniach świadków, wybierając te „fakty” i te części zenań,  które mogli złożyć w jako tako trzymającą się pseudologiczną całość.  Sądziowie używający tych metod, nazywają tę praktykę „swobodną oceną” dowodów.  Niestety nie ma ona nic wspólnego z chronioną przez Kpk

 

Sąd Okręgowy ustalił, iż mój brat dzwonił do J.R w dniu rzekomego porwania T.S – 16.04.1999r. z suwalskiego nr tel. O-87 XXX-39-18 stwierdzając fałszywie, iż numer ten 16.04.1999r. należał do firmy mojego brata.. Pomimo dokumentów w aktach sprawy wskazujących, iż numer ten nie nleżał do firmy brata, wniosków dowodowych i protestów, które wskazują, że  faktycznie przejął ten nr. tel. dopiero jesienią 1999r., Sąd ustalił fałszywie, że mój brat dzwonił do J.R.

 Już podczas śledztwa prokurator stwierdza w piśmie do mojego brata, iż   jest  mu wiadome, że oskarżony nie był użytkownikiem tego nr. w kwietniu 1999r. Pismo Prokuratury w Białymstoku z 28.02.2002 – odp. na wniosek dowodowy brata w sprawie bilingów, który to wniosek złożył, obawiając się właśnie takiej manipulacji. „.. Powyższy wniosek nie zasługuje na rozpatrzenie albowiem nie ma istotnego znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy. Ewentualne połączenia wykonane w dniu 16.04.1999r. na numer wskazany we wniosku nie wskazują, że w tym czasie numer tego telefonu przynależał do J.W. Wynika to jedynie z informacji telekomunikacji, natomiast z materiałów śledztwa wynika, iż numer ten został przejęty przez J.W w terminie pózniejszym...”

Ta deklaracja nie przeszkodziła prokuratorowi K.Wojdakowskiemu zamieścić w akcie oskarżenia, iż  numer ten należał do mojego brata w kwietniu 1999r. i przypisać mu połączenia telefoniczne wykonane z tego telefonu w tym czasie, a następnie wywieść, iż to  połączenie jest dowodem porwania. 

Z powyższego pisma jak i z dokumentów sprawy wynika czarno na białym, iż nr. suwalskiego tel. XXX-39-18, w dniu 16.04.1999r należał do komisu Jana W. Tylko arogancją i poczuciem całkowitej bezkarności Sądu meriti, trzeba tłumaczyć zignorowanie tego faktu i dowodzenie, iż połączenie z tego numeru z  numerem telefonu  J.R,  było wykonane przez mojego brata,  ponieważ nr. ten należał do niego. 

Absurdalność tego dowodzenia jest oczywista i  również wynika  bezpośrednio z zeznania J.R, który zeznał – „...W.( mój brat)  pytał mnie o Jana W (właściciela komisu) ....z perspektywy czasu uważam, że sprawdzali co się dzieje w komisie...” To stwierdzenie ma być dowodem, iż mój brat  dzwonił z nr. 0-87-XXX-39-18, a więc z nr. tego komisu, na numer mieszkania J.R, aby się dowiedzieć co się dzieje w tym komisie, z którego przecież  podobno dzwonił. Co więcej dzwoniąc z tego komisu na nr.mieszkania J.R, pyta o  właściciela komisu Jana W

 Miesiąc poźniej  J.R zeznał „Jeśli chodzi o telefony, jakie odebrałem w dniu 16.04.1999r., to ja ilości telefonow nie pamietam, myślę, że dzwonił do mnie M.J, lecz janie pamiętam treści rozmów.”

Nie odświeżyło świadkowi też pamięci okazanie mu spisu połączeń z jego telefonu!

Nasuwa się pytanie, czy  ta „ amnezja”  ma związek z faktem, że w czasie składania tych zeznań był już na wolności i prowadzacy śledztwo nie mieli nic do zaproponowania w zamian za obciażające wyjaśnienia? 

 

Co więcej dowodzi, iż moje twierdzenia, że mój brat był wytypowanym zabójcą T.S prawie od początku śledztwa.

 Sędziowie J.Sowul i W.Malec mając poniżej przedstawione opisy różnych charakterystyk rysopisów T.S i  NN, którego szczątki znaleziono w jeziorze Pluszne

     

T. S

 

NN

szczupła,wysoka K 46,K 268

SYLWETKA

krępa a nawet otyła K 44

pionowe K 46, K 268

CZOŁO

odchylone do tyłu K 43

słabo owłosione K 8642

PODUDZIA

bardzo bujno owłosione    K 9192

pełne bez braków K 8634

UZĘBIENIE

dwa zęby usunięte za życia K…?

brak

LECZENIE UZĘBIENIA

9 zębów leczonych (różne techniki wskazują na długi okres )

prawidłowy

ZGRYZ

wada - tyłozgryz

27 lat

WIEK

30÷35

 

A także rysopis i cechy twarzy NN i T.S tak jak to opisała biegła antropolog w pierwszej opinii antropologicznej,

 

Opinia  str 4 – 7

Czaszka NN

 

Opinia  str 8

Twarz T.S

szerokie

CZOŁO

średnio szerokie

dość wysokie masywne, urzeźbione

KOSCI JARZMOWE

zaznaczone miernie

lekki tyłozgryz

ZGRYZ

Prawidłowy 

silnie wykształcony trójkąt

BRÓDKA

Średnio zaznaczona,zaokrąglona

masywna

ŻUCHWA

kąt żuchwowy zaznaczony miernie

dość dużych rozmiarów,dość masywna

TWARZ

średnio szeroka

 

 nad wyraz „swobodnie”  ocenili te dowody i orzekli, iż powyższe cechy rysopisów T.S i NN  opisują jedną i tą samą osobę T.S. Nie zbiły ich z tropu zeznania rodziny T.S i innych świadków.  

                                       Narzeczona T.S, zeznała: „...Jak na mężczyznę w jego wieku mial słabo owłosione nogi...” Potwierdziła to też matka T.S.  Sędziowie bagatelizując obiektywny fakt, że dowodowe podudzie  (podudzia?) miało bardzo bujne owłosienie, stwierdzają: „...W tym zakresie świadkowie (matka i narzeczona) mogli nie dysponować prawdziwą wiedzą, zwłaszcza A.S, która znała T.S tylko trzy miesiace przed zaginięciem...” uw SO

Ile czasu, wg. ww. Sędziów, potrzebuje matka i narzeczona, aby posiąść wiedzę prawdziwą, czy syn i narzeczony miał słabe owłosienie ?

Ponadto matka twierdziła konsekwentnie i zdecydowanie, iż syn „...miał wszystkie zęby, żadnego leczenia i nie miał wady zgryzu...”

Zdaniem sędziów J.Sowoula i W.Malca, ta zasadnicza sprzeczność  w rysopisach wynika  z faktu, że matka T.S  „...mogła po prostu nie wiedzieć, iż istniała jakas ingerencja dentystyczna w stan uzębienia...” u w. SO .

Gdybyśmy się zgodzili z tą argumentacją sędziów, to jednocześnie musielibyśmy zaakceptować, że ta  „..jakaś ingerencja dentystyczna..” zdeformowała mu zgryz, a matka, z którą był w bardzo bliskim kontakcie (T.S  widział się z matką 15.04.1999r, dzień przed zaginięciem ), nie zauważyła tej istotnej zmiany, co jest oczywistym absurdem.

 

 

Rozprawa sądowa w tej sprawie, była całkowitym i totalnym zaprzeczeniem wszystkich wartości demokratycznego państwa prawa.

Oburzające łamanie prawa było nagminne i na porządku dziennym. Dowodzenie winy mojego brata podczas rozprawy, nie miało nic wspólnego ze sprawiedliwością i przestrzeganiem prawa Rzeczpospolitej Polskiej. A przecież wymiar sprawiedliwości stanowi immanentny element funkcjonowania Rzeczpospolitej.

Na sali sądowej Sędziów Jacka Sowula i Waldemara Malca nie było miejsca dla Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej, Kodeksu Postępowania Karnego, Ustawy o Ustroju Sądów Powszechnych i innych obowiązujących praw. Sędziowie Jacek Sowul i Waldemar Malec stosowali metody, krórych nie powstydziliby się sędziowie stalinowskiego wymiaru sprawiedliwości. Cel – skazanie oskarżonych – uświęcał środki – każdy chwyt dozwolony, aby sfabrykować dowody winy.

 Po zakończeniu procesu Wysoki Sąd przestał już nawet utrzymywać pozory rzetelności, sprawiedliwości i przestrzegania prawa. Sąd udał się na naradę, która trwała pół godziny! W ciągu tej pół godziny, sąd „naradził się” co do winy 3 oskarżonych ( około 11000 kart w sprawie)  i  napisał wyrok  w sprawie 3 oskarżonych o porwanie, torturowanie i zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Odczytanie wyroku trwało dłużej, niż „narada” i spisanie tegoż!  A pomijam tu czas podania przez Sąd ustnego uzasadnienia   wyroku.

       Po cóż więc ta cała mitręga Sądu i spędzanie pieniędzy podatników na tę farsę. Przeciez nie chodzilo, ani o ustalenie prawdy obiektywnej – tej nigdy nie ustalono, ani o prawo – łamanie prawa było na porzadku dziennym tej rozprawy, ani o sprawiedliwość-  bo tej nie stalo sie zadość.

                                            

                                                  

 

Sąd Apelacyjny w Białymstoku ograniczył swoją kontrolę apelacyjną do „przyklepania” ustaleń Sądu meriti. Nie zrealizował  wymogów prawa procesowego, nakładającego na SA obowiązek podania czym się kierował wydając wyrok, oraz dlaczego uznał zarzuty apelacji za bezzasadne.

 Podobnie jak ich poprzednicy z sądu I instancji, potraktowali swoje obowiązki lekko i beztrosko, wbrew prawu procesowemu pominęli milczeniem większość zarzutów.  W tym miejscu zasadne jest pytanie, po co wogóle była ta mitręga? Bo fakt, iż SA nie rozpatrzył nawet fundamentalnych zarzutów apelacji i dziesiątków innych w tej apelacji wskazuje na to, iż nie wypełniał swoich ustawowych obowiązków.  Zaiste prawdą jest stwierdzenie RPO, iż „...prawdziwe zagrożenie dla państwa prawa tkwi w tym....że wymiar sprawiedliwości nie pracuje...” Tyg. Wprost.  A jak ma pracować jeżeli w tej sprawie sądy wszystkich instancji, tak jak opisane powyżej i poniżej udowadniali winę mojego brata i innych powołując się na co chcieli i jak chcieli z arogancją jaką daje poczucie całkowitej bezkarności.

 

Nieliczne rozważone przez Sąd Apelacyjny zarzuty apelacji, zostały dokonane przy lekceważeniu  zasad logiki , wiedzy i doświadczenia życiowego, a  sędziowie  używali nagminnie sofistyki, mijali się z prawdą, przekręcali i manipulowali treścią zeznań, oceniali je dowolnie, stosownie do potrzeb tezy jaka miała być  udowodniona  w danym  momencie.Na przykład:

1.    Sąd Apelacyjny ustalił,( dotyczy oskarżonego K.A), iż  stwierdzenie świadka: „... na polecenie mężczyzny, któremu bomba urwała nogę... sa zbyt ogólne, a nadto sprzeczne z innymi dowodami. Oparcie zaś w swoim rozstrzygnieciu na tego rodzaju pośrednim dowodzie byłoby więc sprzeczne także z zasadą określoną w art. 5 & 2 tj. tłumaczenia wątpliwości na korzyść oskarżonego...”

 Dla pełnego obrazu trzeba przywołać cały fragment  z zeznań tego świadka, dotyczący identyfikacji i tak świadek zeznał:

-        na polecenie mężczyzny, któremu bomba urwała nogę

-        jest narzeczonym siostry konkubiny D.D

-         D.D pracował u niego w ogrodzie

-         w jego domu jest lombard

-        ten kto zlecil...zabójstwo, chciał się zemścic za utratę nogi

-        o zabójstwie wiedzą inne osoby... Anucha, Czarny, J, Siwy... - Anucha, Siwy to pseudonimy K. A

 Sąd odwoławczy  uznał te stwierdzenia świadka – za zbyt ogólne (sic) i sprzeczne z innymi dowodami.

To ustalenie - będące cechą ogólną -  powinien Sąd Apelacyjny zastosować do wszystkich oskarżonych, zwłaszcza, że w przypadku oskarżonego J.W świadek używa imię J. tylko raz, w kontekście jak przytoczyłam powyżej.

Powyższa ocena tego dowodu nie przeszkodziła sędziom SA dojść do konkluzji, że wymieniony jeden raz lapidarnie – J. –to,  bez cienia wątpliwości  „nie jest zbyt ogólne stwierdzenie” i  jest to J.W, a to ustalenie jest dowodem, iż J.w. jest zabójcą!

W zwiazku z tym  „precedensowymi”  ustaleniami Sądu Apelacyjnego, zasadne jest pytanie, ilu osobników w Suwałkach spełnia poniższe kryteria

·        Ma pseudonim  „Anucha”, „Siwy”

·        Bomba urwała im nogę

·        W ich domu znajduje sie lombard

·        D.D pracowal u nich w ogrodzie

·        Są narzeczonymi siostry konkubiny D.D

  Sąd Apelacyjny uznał te stwierdzenia, za zbyt ogólne!     

-        ilu jest „J” w Suwałkach? Czyżby tylko jeden, że  Sąd Apelacyjny nie miał  żadnych wątpliwości, iż to właśnie oskarżony J. W. Dodać trzeba, iż sąd meriti nie przeprowadził dowodu, aby stwierdzić czy wymieniony raz J. w zeznaniu świadka to oskarżony J. W

2.     Zarzuty  dotyczące nierzetelności i błędów w opiniach biegłego lekarza A.Z.Gidzgera jak również  zmiany zeznań i opinii  tegoż biegłego w czasie postępowania przygotowawczego i na rozprawie głównej odnośnie kwestii: przy użyciu jakiego narzędzia została oddzielona głowa od reszty ciała – podczas oględzin a następnie autopsji miała to być siekiera, na rozprawie piła – bo prokurator miał zeznanie, że jeden z domniemanych morderców, szedł do lasu z piłą ( nie było w tym zresztą nic nadzwyczajnego, bo mieszkał pod lasem i regularnie chodził z piłą do lasu po drewno, no ale była piła) SA tak rozstrzygnął:

„... było to równe ścięcie,... a więc tego typu obrażenia mogły powstać wskutek działania narzedzia ostro-krawędzistego, tnącego (sic!). Mogła to być piła – szczególnie elektryczna, okrągła, jak też siekiera lub inny przedmiot, godzący z dużą siłą,( co znalazło potwierdzenie w innych wkazanych osobowych dowodach.)...” uw SA. Niewątpliwie tym  pozbawionym jakichkolwiek podstaw empirycznych „rozstrzygnięciem” dotknęli sędziowie absurdu absolutnego.. Salomon by się nie powstydził!

 Do jakiej grupy narzędzi należało narzędzie użyte do oddzielenia głowy, nóg czy dłoni, mógłby zdeterminować każdy osobnik używający tych narzędzi, np drwal, stolarz czy kucharz(rka).   Nieuzbrojonym okiem można zaobserwować na kości charakterystyczne ślady użytego narzędzia.. Slad piły obrotowej na każdym materiale przecinanym, a więc i kości ludzkiej pozostawia charakterystyczne ślady zakoli, których nie zostawia siekiera czy topór. Biegły medycyny sądowej, ktśry ma z taką determinacją kłopoty powinien być natychmiast skreślony z listy biegłych!

4.    SA  rozważył zarzuty brata, dotyczące ustaleń i absurdalnej argumentacji Sądu Okręgowego dotyczących rysopisów T.S i NN i odrzucając ten zarzut poparł swoją decyzję jeszcze bardziej kuriozalnymi i  nielogicznymi  argumentami.

Sędziowie SA stwierdzają: „...To zaś, iż według skarżącego znalezione szczątki - pochodzą od mężczyzny obficie owłosionego i o solidnej budowie ciała – , podczas gdy T.S był osobą szczupłą i prawie bez zarostu, jest jedynie subiektywnym odczuciem skarżącego ( czy też innych osób) i w żaden sposób nie może podważyć opinii, które także w ocenie Sądu Apelacyjnego zostały sporządzone w sposób fachowy, profesjonalny i przez osoby dysponujące odpowiednim zakresem wiedzy naukowej....”  uw SA.  Gdyby  sędziowie SA rzetelnie i uczciwie traktowali i wykonywali swoje obowiązki, nie umknęłoby ich uwadze, iż to właśnie  „osoby dysponujące odpowiednim zakresem wiedzy naukowej” – biegli A.Z.Gidzger i D.Lorkiewicz   w „sposób fachowy i profesjonalny” opisały znalezione szczątki jako  „pochodzące od mężczyzny krępej a nawet otyłej budowy”    „bardzo bujno owłosione” ( patrz też moje tabele powyżej) - ,  a nie  imputowaliby, iż jest to „subiektywna” opinia skarżącego.

 Nie sposób też zgodzić się z  rozumowaniem tych sędziów, iż fakt posiadania bujnego zarostu, solidnej budowy ciała czy też fakt posiadania skąpego zarostu, szczupłej budowy ciała,  jest subiektywnym odczuciem mojego brata, czy też jakiejkolwiek innej osoby jak matka czy narzeczona,  a ta nawet gdyby znała go tylko trzy miesiące.

 Jest to fakt i jako taki istnieje niezależnie od czyjejkolwiek świadomości, odpowiada rzeczywistości czyli jest obiektywny, a więc jako taki nie może być subiektywnym „odczuciem” skarżącego! Rozumowanie takie jest nie tylko nielogiczne ale wręcz absurdalne, a sędziowie brali chyba kursy logikii, no i powinni chyba wykazać trochę zdrowego rozsądku i wiedzy życiowej, jak niestało im honoru, etyki, sumienia i integralności.

 

W tym absurdalno-surrealistycznym duchu Sąd Apelacyjny w Białymstoku  rozważył ( lub – częściej – olał) wszystkie zarzuty.

 

Brat  skierował skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego.

 

Sąd Najwyższy uznał częściowo kasację i zarzucił :

  • Rażącą obrazę art. 211 k.p.k w zw. z art. 7 k.p.k i art. 457 & 3 k.p.k dotyczącej akustycznego eksperymentu procesowego przeprowadzonego przez Sąd meriti i stwierdził, iż J.R nie mógł podsłuchać rozmowy pomiędzy moim bratem i K.A
  • Rażącą obrazę art. 457 & 3 k.p.k, który nakłada na sąd odwoławczy obowiązek podania, czym się kierował wydając wyrok oraz dlaczego uznał zarzuty i wnioski apelacji za bezzasadne.
  • Obrazę art. 433 & 2 k.p.k w zw. z art. 457 & 3 k.p.k w związku z zarzutami kwestionującymi wiarygodność dowodów obciążających z zeznań świadków: T.F, M.J, A.S, D.W, H.W, J.W D.D, W.S, J.B i świadków incognito ( trzech).

 

Sprawa została skierowana do ponownego rozpatrzenia przez Sąd Apelacyjny w Białymstoku.

                             

                                                 

 

Sąd Apelacyjny tak ponownie rozpatrzył tę sprawę: stwierdził  w uzasadnieniu wyroku, iż zarzuty apelacji: „ ... sprowadzają  się do obrazy przepisów prawa procesowego, także błędu w ustaleniach faktycznych, w istocie zmierzają do podważenia wiarygodności zeznań głównych świadków, które stały się podstawą ustaleń faktycznych sądu meriti...”˛ to stwierdzenie jest delikatnie mówiąc kuriozalne, bezczelne i jest oburzającym  zaprzeczeniem najistotniejszych podstaw demokratycznego państwa prawa.

Po to jest prawo aby go przestrzegać.

Każdy sędzia  podlega Konstytucji w myśl art.7,    art. 83 i art. 178 & 1 i są oni zobligowani, aby działać na podstawie i  w granicach  prawa,   mają obowiązek przestrzegania praw Rzeczpospolitej Polskiej i  podlegają Konstytucji i ustawom.

  Sędziowie zbagatelizowali i zignorowali zarzuty apelacji, ponieważ w opinii  sędziów SA  sprowadzają  się tylko” do obrazy  przepisówprawa procesowego i „błędu” w ustaleniach faktycznych,  nie są warte fatygi  sędziów, ponieważ zmierzają do podważenia wiarygodności głównych świadków, które stały się podstawą ustaleń faktycznych sądu meriti.

Umknęło uwadze  sędziów SA, iż nie tylko apelant J.W, którego prawa były ewidentnie ignorowane i bagatelizowane przez Sądy Okręgowy i Apelacyjny, ale również Sąd Najwyższy miał wątpliwości co do wiarygodności głównych świadków i  zalecając ponowną ich ocenę, podważył wiarygodność zeznań głównych świadków, które były podstawą ustaleń faktycznych co do sprawstwa i winy J.W.

Na str 6  uzasadnienia wyroku sędziowie SA stwierdzają:  „ ...W ocenie Sądu Apelacyjnego  dokonana przez sąd I instancji analiza i ocena przeprowadzonych dowodów, z wyjątkami o których niżej, a które nie wpłynęły w sposób zasadniczy na poczynione ustalenia faktyczne, zasługuje na aprobatę....”  

  Powyższe uzasadnienie SA ma  charakter pochwalny a nie analityczny i bez wątpienia zaprzecza orzeczeniu Sądu Najwyższego, który uznając częściowo zarzuty kasacji, w części, którą uznał – zgodnie z zasadami logicznego rozumowania -  nie zaaprobował ustaleń sądu meriti a więc i wiarygodności głównych świadków i zalecił  je zweryfikować.

Zalecenia Sądu Najwyższego, zgodnie z prawem są wiążące dla Sądu Apelacyjnego.

Również twierdzenie, iż  te „wyjątki”, czyli częściowo uznane przez Sąd Najwyższy zarzuty kasacji,  „..nie wpłynęly w sposób zasadniczy na ustalenia faktyczne...” jest nielogiczne. Po cóż więc Sąd Najwyższy uznawałby  częściowo tę kasację , jeśli te „wyjątki” nie miały zasadniczego znaczenia na ustalenia faktyczne.  Jest też nieprawdziwe, czego dowodem jest orzeczenie Sądu Najwyższego – na przykład:

  „...Błędna ocena dowodu z eksperymentu procesowego, stanowi rażące  naruszenie art.211 kpk w zw. z art. 7 kpk, które mogło mieć istotny wpływ na treść wyroku, gdyż  dowód z omawianych wyjaśnień J:R  został oceniony przez Sądy I i II instancji jako wpełni wiarygodny i stanowił podstawę ustaleń faktycznych w zakresie odpowiedzialności...J.W...”

 „...Oczywiście w toku kontroli... Sąd Apelacyjny winien zgodnie z art. 433 & 2 kpk w zw. z art. 457 & 3 ponownie ocenić zarzuty apelacji kwestionujące wiarygodność pozostałych dowodów obciążających skazanych, mianowicie świadków: ...”

Sąd Najwyższy ustalił, iż niemożliwa była fałszywie udowodniona przez Sędziów Sądu orzekającego słyszalność na poziomie zrozumienia treści rozmowy, pomiędzy pomieszczeniami garażu i siłowni. Jest to ten „nieistotny i nie mający wpływu na wyrok” wg. Sądu Apelacyjnego „błąd w ustaleniach faktycznych”.

  Prawdziwy  wynik eksperymentu ma fundamentalne znaczenie dla tej sprawy.  Poza sporem pozostaje fakt, iż niniejsza sprawa jest typowym procesem poszlakowym. Analiza dowodów zebranych w tej sprawie, a także analiza uzasadnień wyroków sądów I i II instancji wykazuje, iż brak jest przekonywujących dowodów  winy mojego brata. Potwierdził to swoim wyrokiem kasacyjnym Sad Najwyższy. Jaki więc skutek na łańcuch poszlak – pozostawiający wiele do życzenia przed  wyrokiem Sądu Najwyższego – ma usunięcie decydującej cześci tego łańcucha, po  wyroku Sądu Najwyższego?

 W „błędnej”  ocenie sądu meriti,  właśnie ta relacja z rzekomo podsłuchanej rozmowy była  jedynym z głównych  źródeł wiedzy i podstawą ustaleń okoliczności najważniejszych dla sprawy. Na skutek  wyroku Sądu Najwyższego,  Sąd Apelacyjny  rozpoznając tę sprawę, nie tylko musiał uznać, iż  relacja J.R  z rzekomo podsłuchanej  przez niego rozmowy była kłamstwem i pomówieniem, a więc wykluczyć ją jako dowód,  a co za tym idzie , zgodnie z zasadami logiki – powinien wyłączyć z łańcucha poszlak wszystkie  ustalenia faktyczne w zakresie odpowiedzialności J.W, których podstawę  stanowił dowód błędnie przeprowadzony przez sąd meriti.

Błędne ustalenia faktyczne sądu meriti w zakresie odpowiedzialności J.W, których podstawą był błędny  dowód  z rzekomo podsłuchanej rozmowy to:

-                    miejscem  domniemanego zabójstwa była miejscowość  Pluski

-                    T.S był przetrzymywany w klatce

-                    J.W był w posiadaniu i posługiwał się oświadczeniem    T.S

-                    sprawcą  domniemanego zabójstwa był J.W.   

Sąd Apelacyjny nie odniósł się do tych kwestii ani jednym zdaniem. Pozostawił wszystkie powyższe ustalenia SO, czyli na chłopski rozum rozmowy nie było, ale ustalenia pozostały. Przecież to się „kupy nie trzyma”

Oczywisty jest tu arogancka manipulacja SA. Podzielając w pełni ustalenia Sądu meriti, aprobuje również błędne ustalenia tego Sądu z nieistniejęcego po wyroku kasacyjnym dowodu, który był podstawą najważniejszych ustaleń faktycznych co do winy mojego brata.

SA podtrzymuje ustalenia, które nie mają podstaw w dowodzie, ponieważ dowód ten nie istnieje.

„Błędy” sądu meriti w ocenie tego dowodu siegają jeszcze głębiej.

W zeznaniach J.R z podsłuchanej rzekomo rozmowy uznanych przez sądy I i II instancji (przed kasacją) za wiarygodną, a po kasacji – również potrzymane, wbrew orzeczeniu SN,  w istocie już podczas procesu kompletnie zaprzeczały większości  ustaleń Sądu meriti .

J.R zeznał, iż rozmowę tę podsłuchał  2-4 dni po rzekomym porwaniu T.S.

o       Jeżeli sąd meriti uznał dowód z tej rozmowy za wiarygodny, to zgodnie z tym zeznaniem J.R, T.S nie żył, kiedy ta rozmowa miała miejsce i było to najpóźniej 20 kwietnia.

o       Logiczne jest więc założenie, iż sąd meriti od początku rozpatrywania tej sprawy wiedział, że albo ta rozmowa nie miała miejsca, albo aby udowodnić za wszelką cenę winę oskarżonych, uznając tę rozmowę za prawdziwą zignorował i pominął tę część wyjaśnień J.R i udowadniał fałszywie, że T.S był przetrzymywany tygodniami w różnych nieustalonych miejscach, torturowany ze szczególnym okrucieństwem, a na końcu przewieziony do Plusk i tam był przetrzymywany w klatce i zamordowany na początku czerwca. Jak wynika z powyższego, każda wybrana przez sąd meriti alternatywa była fałszywa.

o       Sąd  Najwyższy zauważył tę manipulację sądu meriti i powołując się na odrzuconą przez Sąd Okręgowy część zeznań świadka incognito ( miejscem przetrzymywania nie był dom A.S) i zalecał  „...ewentualne ustalenie dużo krótszego okresu pozbawienia wolności oraz zmuszania do określonego zachowania się T.S ( z czasu blisko dwóch miesięcy do dwóch – czterech dni...” Zalecenie to SA zignorował.

Oczywiście SA zignorował te zalecenia SN, ponieważ zastosowanie się do tego zalecenia, byłoby równoznaczne z odrzuceniem wszystkich powyższych dowodów winy mojego brata  - ponieważ, tylko dowodzenie, iż domniemane  przetrzymywanie trwało tygodniami i zabójstwo T.S miało miejsce w Pluskach, dawało sądom możliwość absurdalnego i fałszywego  dowodzenia, że szczątki znalezione w jez.Pluszne należą do T.S, że przetrzymywano go w klatce, że zapłacono W.S za udostępnienie miejsca w Pluskach, że strzały, które słyszał J.B były momentem zabójstwa T.S itd itd.

Krótko mówiąc, oznaczałoby to uznanie, że sędziowie Jacek Sowul i Waldemar Malec doskonale wiedzieli od chwili otrzymania aktu oskarżenia, że dowody te są spreparowane.   SA musiałby nie tylko przekazać sprawę do ponownego rozpatrzenia SO, a biedni sędziowie SO musieliby, od początku głowić się nad produkowaniem nowych dowodów winy mojego brata, ale również powinni zawiadomomić conajmniej Komisję Dyscyplinarną,  o rażącym niedopełnieniu obowiązków, nie tylko przez Sąd Okręgowy, ale i kolegów z SA (pierwsza kontrola apelacyjna!) A to już kompletna bajka! Nie mogło się wydarzyć!

 Co do ewentualnego produkowania nowych dowodów - jeden już mieli. Swiadka incognito, wystarczyłoby tylko udowodnić, iż brak dowodów w domu A.S wynika z „chęci zatarcia śladów” przez mojego brata. Gorzej z resztą. Być może co gorsza, zaszłaby potrzeba odesłania sprawy do prokuratury, aby znalazła, czy sfabrykowała nowe dowody. A do tego SA nie mógł dopuścić. Podtrzymując wyrok Sądu Okręgowego, nie zastosował się do żadnego z zaleceń SN. Nie zweryfikował zeznań żadnego ze świadków wskazanych przez SN w wyroku, jak również nie usunął ustaleń poczynionych na podstawie podsłuchanej rozmowy. Wszystko więc dalej trzymało sią jako tako kupy. 

Winni byli wytypowani na długo przed rozpoczęciem sprawy w Sądzie Okręgowym. Byli to pospolici, wielokrotnie karani przestępcy i nie miało dla sądów znaczenia, czy rzeczywiście byli winni zarzucanym czynom czy też nie. Sądy obu instancji  zrobiły  wszystko, jak wykazałam  powyżej, aby  „udowodnic” ich winę,  i jeżeli, aby osiągnąć ten cel, zachodziła potrzeba używania kłamstw, przeinaczeń, powoływania się na nieuprawnione lub nieistniejące dowody  i  używanie  sofistyki  miast logiki, sądy obu instancji, a szczególnie Sąd Apelacyjny  po częściowym uznaniu przez Sąd Najwyższy kasacji – nie stronili od tych bezprawnych metod.

 

Sąd Najwyższy wielokrotnie tłumaczył, kiedy to ocena dowodów dokonana przez sąd pozostaje pod ochroną art. 7 kpk  „...Przekonanie sądu o wiarygodności jednych dowodów i niewiarygodności innych pozostaje pod ochroną tego przepisu gdy:

o       Jest poprzedzone ujawnieniem w toku rozprawy głównej całokształtu okoliczności sprawy

o       Stanowi wyraz rozważenia wszystkich okoliczności przemawiających zarówno na korzyść jak i niekorzyść oskarżonego

o       Jest zgodne ze wskazaniami wiedzy i doświadczenia życiowego, a nadto zostało wyczerpująco i logicznie uargumentowane w wyroku...”  wyrok SN z 11.02.2004r. IV KK 102/04 podobnie w wyroku SN z 17.09.2004

Czym moralnie i etycznie i w świetle obowiązującego w Polsce prawa, różnią sie sędziowie ferujący wyroki w tej sprawie od skazanych? Och zapomniałam – imunitet sędziowski, solidarność mafijna KRS,  niezawisłość i niezależność, czyli totalna bezkarność. Władza absolutna korumpuje absolutnie.

Poniżej wypowiedź adwokata w artykule Pawła Siennickiego w miesięczniku „Więź” styczeń 2005

„Przychodzą do mnie i mówią (prokuratorzy-przypisek autorki): no może nie ma dowodów, ale przecież dobrze pan wie, że on jest zawodowym przestępcą” —.... Wtedy, jak sam przyznaje, odzywa się w nim sumienie: „Piszę skargi, protestuję. Nie mogę tego znieść. Dochodzi do tego, że prawnik potrzebny jest, aby bronić człowieka przed sądem, przed jego błędami, przed niechęcią sędziowską. Trzeba bronić człowieka nie tylko w sensie karnym, ale też dopilnować, aby prokuratura nie naruszała prawa”.

Niestety obrońca mojego brata nie był taki uczciwy.

 

 

                                                     

 

 

Ponowna skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego, podnosząca te same zarzuty, ponieważ Sąd Apelacyjny nie naprawił błędów wskazanych przez Sąd Najwyższy w pierwszej, częściowo uznanej kasacji, tym razem została odrzucona jako oczywiście bezzasadna.

Tak w telegraficznym mój brat został  fałszywie oskarżony a następnie pozbawiony podstawowych praw człowieka – zagwarantowanych Konstytucją i umowami międzynarodowymi -  w drodze przez wszystkie instancje Sądów i skazany na dożywocie.

 

 

 

                                       

faxe
O mnie faxe

Jestem świadoma odpowiedzialności karnej z art. 212 & 1 i 2 Kk i oświadczam, iż informacje na tym blogu podlegają ochronie art. 213 & 2 Kk. Jestem świadoma, że niepoparte żadnymi dowodami pomówienia, nie podlegają również ochronie art. 10 Europejskiej Konwencji Prawa Człowieka. Badania Worldwide Press Freedom Index wskazują, że Polska z punktu widzenia wolności prasy jest na ostatnim miejscu spośród krajów Unii Europejskiej i na 58 w rankingu światowym . „...Osoby wykonujące funkcje publiczne- ze względu na swą pozycję i możliwość oddziaływania zachowaniami, decyzjami, postawami, poglądami na sytuację szerszych grup społecznych - muszą zaakceptować ryzyko wystawienia się na surowszą ocenę opinii publicznej...” SK 43/05 12.05.2008 W interesie demokratycznego państwa prawa leży, aby wyroki sądowe podlegały nie tylko ocenie i kontroli instancyjnej, ale by mogły podlegać ocenie i krytyce ze strony opinii publicznej. Wszystkich czytelników informuję, że wolność wypowiedzi i swoboda wyrażania swoich poglądów jest zagwarantowana art. 54 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej. Artykuł ten gwarantuje również prawo do informowania o działalności osób pełniących funkcje publiczne.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka