Dorota Kania Dorota Kania
619
BLOG

Jaśkowiak ratuje Schetynę

Dorota Kania Dorota Kania PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

W końcu minionego tygodnia okazało się, że w Platformie Obywatelskiej odbędą się prawybory a ich zwycięzca powalczy z kandydatami innych partii o urząd prezydenta. Zanim do tego doszło były niespodziewane zwroty akcji i nieoczekiwane wyznania.

Dziś już wiadomo, że kandydatami PO są Małgorzata Kidawa – Błońska, wicemarszałek sejmu oraz Jacek Jaśkowiak prezydent Poznania. Start Jaśkowiaka był zaskoczeniem dla Małgorzaty Kidawy Błońskiej – według nieoficjalnych informacji była mocno z tego niezadowolona. Grzegorz Schetyna postawił ja w mało komfortowej sytuacji – niemal do końca utrzymywał wicemarszałek w przekonaniu, że jest jedyna kandydatką. Okazało się jednak, że jest kontrkandydat, który pojawił się niemal w ostatnim momencie.

Ustawione prawybory

Przed ogłoszeniem kandydatury Jaśkowiaka na profilu Radosława Sikorskiego pojawiła się niespodziewana deklaracja. Europoseł Platformy Obywatelskiej oświadczył, że nie wystartuje w wyścigu do fotela prezydenckiego, chociaż wcześniej spekulowano o jego starcie, a sam Radosław Sikorski temu nie zaprzeczał.

- Długo myślałem nad tym, w jaki sposób najbardziej mogę przyczynić się do zwycięstwa. Znacie mnie państwo. Gdy walczę, to na całego. Doszedłem jednak do wniosku, że tym razem w sytuacji totalnego upolitycznienia mediów publicznych przez partię rządzącą, rywalizacja w obozie demokratycznym nie służyłaby sprawie. Dlatego w poczuciu odpowiedzialności za nadzieje milionów Polaków na demokratyczną i europejską ojczyznę, zdecydowałem się nie kandydować. Sercem i czynem poprę tego, kto zostanie naszym kandydatem – powiedział Radosław Sikorski, który blisko dziesięć lat temu przegrał prawybory z Bronisławem Komorowskim. 28 marca 2010 roku będący wówczas marszałkiem sejmu Bronisław Komorowski uzyskał 68,5 proc. głosów, a jego rywal – ówczesny szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski 31,5 proc.

Dziś na światło dzienne wychodzą nowe informacje o brudnych grach w PO, które toczyły się w związku z prawyborami.

– Gdy Radosław Sikorski mówił o tym, że były ustawione, to wiedział, co mówi – stwierdził w minionym tygodniu w wywiadzie z portalem „Faktu” Jacek Protasiewicz, były polityk Platformy Obywatelskiej, obecnie poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego. Protasiewicz mówił również, że próbował przekonywać Grzegorza Schetynę, który w 2010 roku był szefem klubu parlamentarnego , że każdy w tym wyścigu powinien mieć równe szanse ale – jak podkreślił Protasiewicz - takie argumenty budziły u Schetyny jedynie jego irytację. Wtedy nie było wiadomo, że władze PO blokowały pieniądze na spotkania Radosława Sikorskiego z działaczami lokalnymi we Wrocławiu. - Przyjechali tylko działacze z Wrocławia, bo pozostałym strukturom terenowym przekazano, że lider regionu sobie tego nie życzy. Nie pojawili się ludzie z regionu, którzy mieli prawo głosu w tych prawyborach – stwierdził Jacek Protasiewicz podkreślając, że na spotkania Bronisława Komorowskiego z działaczami przebiegło bez problemów i z wszystkimi honorami.

Na ratunek 

Tuż po ogłoszeniu startu Jacka Jaśkowiaka, obecny prezydent Poznania z jednej strony wygłosił peany pochwalne na cześć Grzegorza Schetyny a z drugiej zaatakował prezydenta Andrzeja Dudę stwierdzając, że „ośmieszył on urząd prezydenta”.

„ Polska potrzebuje silnej prezydentury, która zatrzyma łamanie praworządności, wydobędzie kraj z chaosu partyjniactwa i przywróci wszystkim obywatelom prawdziwe poczucie wspólnoty. Podjąłem się tego wyzwania. Dlatego zgłosiłem swoją kandydaturę w prawyborach” - napisał nam twitterze Jaśkowiak.

Ten wpis pokazuje, w jakim kierunku będzie szła jego kampania i że jego wyznacznikiem będzie „ulica i zagranica” czyli dalsza realizacja planu przyjętego przez PO cztery lata temu.

Komentatorzy wskazują, że Jaśkowiak w rzeczywistości uratował Grzegorza Schetynę – prawybory mają się odbyć 14 grudnia a niedługo potem odbędą się wybory na funkcję przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Niemrawa, wewnętrzna opozycja w PO została w ten sposób maksymalnie osłabiona – Schetyna jest zbyt dobrym graczem politycznym, by nie wykorzystać możliwości, jakie dają prawybory. Oczywiście będą słyszalne głosy krytyczne jak np. Julia Pitera, ale nie będą one miały żadnego znaczenia i wpływu.

Po kolejnych, przegranych wyborach niektórzy działacze i politycy domagali się rozliczenia Schetyny, w którym upatrywali źródło wyborczych porażek. Spotkali się między innymi ze sprzeciwem ludzi oddanych Schetynie, którzy zawdzięczają mu niemal wszystko w polityce. Obecny szef PO stosuje bowiem zasadę „dziel i rządź” nie zapominając o swoich towarzyszach, których nie opuszcza nawet wtedy, gdy są wizerunkowym obciążeniem dla partii. Wystarczy przypomnieć najgłośniejsze afery i parlamentarzystów, którzy dostali się do sejmu i senatu mimo ciążąych na nich zarzutów jak np. Cezary Grabarczyk czy Sławomir Neumann. Schetyna nie pozwolił ich skrzywdzić i tak „umeblował” listy, by jego koledzy bez problemu dostali się do parlamentu.

Oczywiście pod koniec roku będą różnego rodzaju przecieki z PO na temat kontrkandydatów Schetyny w wyborach na szefa Platformy. Czy wśród nich będzie ktoś, kto go pokona? Moim zadaniem – nie. Schetyna w polityce jest blisko czterdzieści lat – przeżył różnego rodzaju wzloty i upadki; umie czekać i umie przeprowadzać różnego rodzaju rozgrywki. To, że Radosław Sikorski powiedział o nim „lwowski żulik” miało źródło właśnie w sposobie prowadzenia gier politycznych, które z czystymi rozgrywkami miały niewiele wspólnego.

Problem „salonu”

W najbliższych tygodniach będziemy świadkami naprawdę bardzo ciekawych wydarzeń spowodowanych między innymi rozterkami twz. salonu kogo poprzeć medialnie w prawyborach. I trzeba przyznać, że z ich punktu widzenia jest naprawdę spory problem. Z jednej strony jest Małgorzata Kidawa Błońska, popierana przez feministki ( po raz pierwszy od wielu lat kandydatem jest kobieta) i przez znaczną część środowiska „Gazety Wyborczej” a z drugiej strony – Jacek Jaśkowiak, paradoksalnie też popierany przez szeroko rozumiane środowisko „Gazety Wyborczej”.

Małgorzata Kidawa – Błońska w ostatnich wyborach zdobyła ponad 416 tysięcy głosów, Jej stawkę „podbijał” Grzegorz Schetyna przedstawiając ją w kampanii wyborczej jako przyszłą premier. Chciał w ten sposób powtórzyć sukces Beaty Szydło – jak się później okazało, ta zagrywka była klasycznym niewypałem. Kidawa – Błońska jest „noszona na rękach” przez część działaczy PO, którzy chcą widzieć w niej przyszłą prezydent.

Z kolei popierający homoparady, brutalnie walczący z PiS-em Jacek Jaśkowiak dla salonu jest uosobieniem nowoczesnego prezydenta. Ogłoszenie jego startu było zaskoczeniem, zarówno dla jego zwolenników jak i samej Małgorzaty Kidawy Błońskiej.

Zaskoczony tą kandydaturą był Rafał Grupiński, kolega Jaśkowiaka z Poznania, in ni politycy PO też twierdzili , że nie wiedzieli o tej kandydaturze.

Ten zabieg pokazał, że Schetyna nie zamierza się poddawać i zrobi wszystko, by kandydat ( lub kandydatka) wszedł do drugiej tury wyborów prezydenckich a następnie pokonał urzędującego prezydenta Andrzeja Dudę. Już teraz mówi o budowaniu szerokiego frontu, który doprowadzi do „odsunięcia PiS od władzy”. Na razie się to Grzegorzowi Schetynie nie udaje, jednak na tym paliwie może dojechać do wyborów w Platformie Obywatelskiej. I wygrać , na tym mu teraz najbardziej zależy. 

Tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie" 

Dziennikarka, pisarka ( "Resortowe dzieci" i nie tylko), scenarzystka, reżyser

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka