Dolnośląski Ośrodek Studiów Strategicznych Dolnośląski Ośrodek Studiów Strategicznych
555
BLOG

Zabraknie rąk do pracy?

Dolnośląski Ośrodek Studiów Strategicznych Dolnośląski Ośrodek Studiów Strategicznych Polityka Obserwuj notkę 1

Szacunkowe dane odnośnie populacji w krajach wysokorozwiniętych mogą budzić niepokój. Według nich, przy utrzymywaniu się obecnych trendów populacja krajów zachodnich, w tym Polski, będzie stopniowo spadać. Lecz nie tyle sam spadek liczebności Polaków jest przejmujący, co jego konsekwencje, a mianowicie, starzejące się społeczeństwo. Według ekspertyz ONZ[1] w ciągu kilkudziesięciu lat stosunek osób pracujących do niepracujących w naszym kraju może wynosić, odpowiednio, nawet 1:2. Innymi słowy, na każdą osobę pracującą będą przypadać co najmniej dwie osoby już nie zdolne do pracy, bądź jeszcze w wieku przedprodukcyjnym. Chociaż ciężko jest w tym momencie przewidzieć, jakie dokładnie będzie to miało konsekwencje dla społeczeństwa, to pewne jest, że zmiany w strukturze społecznej odbiją się na rzeczywistości, którą znamy dziś[2]. Niektórzy obserwatorzy i politycy apelują zatem o skuteczną politykę prorodzinną, która miałaby, przynajmniej w założeniu, podtrzymać obecną strukturę społeczną, aby nie zakłócać gospodarczego rozwoju państwa i nie obciążać obywateli rosnącymi kosztami.

 

Obawy odnośnie skuteczności polityki prorodzinnej

Wszelka polityka prorodzinna może jednak rozmienić się na drobne, na co najmniej dwóch płaszczyznach, kulturowej i gospodarczej. Postępująca indywiduacja jednostek ludzkich ma spory wpływ na powolne odchodzenie od tradycyjnych wartości rodzinnych, a społeczeństwo ulega coraz większej atomizacji.[3] I choć natura w dalszym ciągu domaga się swego, to kurczy się miejsce na wszelkiego rodzaju długoterminowe zobowiązania na rzecz szeroko pojmowanej indywidualnej niezależności, zmienności życiowych planów i co za tym idzie – egzystencjalnej niepewności, które zostają głęboko wpisane w nowoczesny styl ludzkiego życia. Kończą się powoli czasy, w których statystyczny Kowalski odchodzi na emeryturę po 30 latach pracy w tym samym zakładzie. Nie oznacza to jednak, że taki „tradycyjny” styl życia nie jest pożądany. Wiele osób (prawdopodobnie większość) pragnie, prędzej czy później, ustatkować się w życiu, znaleźć swoją „drugą połówkę” i mieć dzieci. Niestety społeczno-ekonomiczne warunki „ery płynności” zmieniają znaczenie „ustatkowania” przesuwając instytucję małżeństwa ze związku dwojga ludzi na ich związki z firmą. Taki stan rzeczy ma również przełożenie na gospodarkę. Promowany jest dobrze wykształcony, elastyczny pracownik, którego głównym zmartwieniem jest szeroko pojmowana konsumpcja; zdolny do wyrzeczeń na rzecz firmy, w której pracuje, ale już niekoniecznie na rzecz rodziny, która wymaga większej stabilizacji życiowej. Częsta zmiana miejsca pracy, natłok obowiązków, potocznie mówiąc “życie na walizkach” nie idzie w parze z opieką nad dzieckiem, zwłaszcza w pierwszych latach jego życia. Są ludzie, którzy starają się pogodzić plany rodzinne z karierą zawodową, są tacy, którzy nie mają wyboru i są też tacy, którzy wolą zrezygnować z zakładania rodziny, bądź odkładają to „na później”. Ktoś może powiedzieć, że taki scenariusz dotyczy wyłącznie wielkomiejskiej klasy średniej, która nie stanowi w Polsce decydującej pod względem demograficznym grupy. Jednak powszechność wykształcenia, dostępność informacji i postępująca kultura standaryzacji sprawiają, że wielu młodych ludzi w pewnym sensie aspiruje do tej wielkomiejskiej klasy średniej i nawet jeśli nie osiągną „sukcesu”, to i tak będą starali się upodobnić do tej warstwy społecznej tak dalece, jak to tylko możliwe. W takich warunkach polityka prorodzinna będzie stanowić pewnego rodzaju zachętę na rzecz zakładania rodziny, ale można wątpić, czy zdoła przeciwstawić się globalnym trendom powiązanym z neoliberalnym modelem ekonomicznym i zmianami w strukturze społecznej, które są ich następstwem.

 

Zapomniano o imigrantach?

To, że w Polsce może zabraknąć rąk do pracy, nie oznacza jednak, że zabraknie ich poza Polską. Niska dzietność społeczeństw jest w przytłaczającej mierze domeną krajów wysokorozwiniętych, gdzie piramida demograficzna bardziej przypomina wazon.[4]

W krajach rozwijających się piramida demograficzna w dalszym ciągu kształtem przypomina piramidę. Kraje rozwijające się są również naznaczone wysokim bezrobociem, zwłaszcza w grupie tzw. „młodych dorosłych”, którzy skłonni są do emigrowania w poszukiwaniu zatrudnienia i wyższego standardu życia. Polska nie jest na razie krajem wysoce atrakcyjnym dla potencjalnych imigrantów, ponieważ póki co sami zmagamy się z dość znacznym bezrobociem, ale w przypadku ponownego dynamicznego wzrostu gospodarczego, jaki zazwyczaj (prędzej czy później) następuje po kryzysie ekonomicznym, może stać się potencjalnym celem imigracji. Oczywiście państwo ma sporo do powiedzenia w tej kwestii i może w miarę skutecznie blokować rynek pracy dla obcokrajowców, ale jak historia pokazuje, państwa w obliczu rzeczywistego braku rąk do pracy często decydują się na politykę bardziej otwartych (bądź też dziurawych) granic. Taki był los większości krajów europejskich; w pierwszej kolejności (w latach 50-tych i 60-tych) były to głównie: Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Szwajcaria i kraje Beneluksu. W tym okresie większość pracowników napływała z Europy Południowej – Włochy, Hiszpania, Portugalia, Grecja, Turcja, a potem z Europy Wschodniej, krajów Afryki Północnej, Bliskiego Wschodu oraz innych byłych kolonii dawnych imperiów europejskich. W miarę bogacenia się krajów Europy Południowej również i tam zaczynało brakować rąk do pracy i w ciągu ponad dwudziestu lat te właśnie kraje same stały się krajami przyjmującymi imigrantów. Jednym z ostatnich krajów, które dołączyły do tej grupy była Irlandia, która w ciągu zaledwie kilkunastu lata dorobiła się kilkunastoprocentowej populacji urodzonej poza swoimi granicami[5].

Należy zaznaczyć, że większość z tych krajów, które zaczęły przyjmować znaczne liczby imigrantów ma dużo lepiej rozwinięty system świadczeń socjalnych oraz prowadzi szeroko zakrojoną politykę prorodzinną, która przynosi pewne oczekiwane efekty, ale sama w sobie okazuje się niewystarczająca dla zaspokojenia rozwijających się gospodarek państwowych.  Czy Polskę spotka podobny los? Wielu obserwatorów podziela opinię, iż nie da się tego jednoznacznie stwierdzić, gdyż zależy to w dużej mierze od sytuacji na polskim rynku pracy.[6] Jeśli globalna gospodarka znów wejdzie w fazę prosperity, to należy dopuszczać taki scenariusz, jako możliwy, a już na pewno nie można go wykluczyć.

 

Dlaczego w Polsce nie mówi się o imigrantach?

Jednym z powodów na pewno będzie fakt, że na razie nie ma takiej potrzeby. Tę kwestię przyszłe rządy prawdopodobnie będą rozpatrywać w momencie, gdy naprawdę zabraknie rąk do pracy. Póki co, większym zmartwieniem jest zagospodarowanie rodzimej siły roboczej, która z różnych powodów nie może odnaleźć się na rynku pracy. Innym powodem może być poczucie niepewności, żeby nie powiedzieć zagrożenia, związanej z napływem imigrantów, zwłaszcza w świetle problemów integracyjnych, z którymi zmagają się obecnie kraje zachodniej i południowej Europy. Ponadto kraje charakteryzujące się bardziej homogeniczną strukturą społeczną, do których trzeb zaliczyć Polskę, są zazwyczaj mniej przychylne przyjmowaniu imigrantów, a również imigranci mają w takich krajach większe problemy z pełną asymilacją (np. Dania, Finlandia, Japonia). Jednak i pod tym względem Polska jest, przynajmniej teoretycznie, w bardziej komfortowej sytuacji, ponieważ poza naszymi wschodnimi granicami mieszka znaczna liczba osób polskiego pochodzenia, którzy to ludzie mogliby być potencjalnymi imigrantami, oraz mieliby dużo większe szanse na pełną integrację ze społeczeństwem. Niemcy są przykładem kraju, który z powodzeniem prowadził politykę repatriacji w latach 80-tych i 90-tych, aczkolwiek, należy pamiętać, iż nie sposób jest przyrównywać chłonność gospodarki niemieckiej do polskiej.

 

Szacunkowa liczba osób polskiego pochodzenia w wybranych krajach

Białoruś

800 000

Kazachstan

47 000

Mołdawia

24 000

Rosja

300 000

Ukraina

400 000

Razem

1 571 000

Źródło: MSZ[7]

 

Skąd wziąć pracowników?

Nad tym pytaniem już zaczynają głowić się eksperci. W 2011 roku utworzono, pod patronatem MSWiA, międzyresortowy Zespół do Spraw Migracji, którego celem było opracowanie spójnej polskiej polityki migracyjnej, która jest obecnie rozproszona po różnych sektorach administracji państwowej. Z raportu przygotowanego przez zespół wynika, że opracowanie wstępnych planów w tej kwestii jest konieczne właśnie ze względu na warunki demograficzne, jakie utrzymują się w polskim społeczeństwie, w kontekście rozwoju gospodarczego kraju.[8] Autorzy raportu postulują m.in. o „uproszczenie zasad pobytu i pracy cudzoziemców, przeciwdziałanie nielegalnej imigracji, usprawnienie programów integracyjnych, większy nacisk na edukację dzieci migrantów oraz umożliwienie zalegalizowania pobytu cudzoziemcom przebywającym nielegalnie”.[9] Niezależnie od wariantu dalszego rozwoju polityki migracyjnej, tj. stopnia jej „otwartości”, duży nacisk kładzie się na integrację obecnych i przyszłych imigrantów ze społecznością przyjmującą. W świetle takiego wyzwania racjonalne wydają się być etniczne i zawodowe preferencje polskiej polityki migracyjnej, która w pierwszej kolejności z chęcią przyjęłaby osoby o „polskich korzeniach”, studentów, oraz imigrantów o określonych kwalifikacjach zawodowych, przydatnych z perspektywy rozwoju gospodarki. Rzec by można, że w tym kierunku, poczyniono już kroki w roku 2007, kiedy to uruchomiono tzw. Kartę Polaka, czyli procedurę, która potwierdza przynależność do narodu polskiego oraz udziela wsparcia rodakom na Wschodzie[10]. Karta Polaka ma, co prawda, bardziej wymiar moralno-kulturowy[11] niż ekonomiczny, ale niewykluczone jest, iż zadanie tejże procedury można by rozszerzyć w razie potrzeby. Raport Zespołu ds. Migracji odnosi się jednak dość sceptycznie do wszelkich, szeroko zakrojonych planów repatriacyjnych, zwracając uwagę na fakt, że na dzień dzisiejszy zainteresowanie Kartą Polaka jest stosunkowo niewielkie w porównaniu do szacunkowych danych o liczbie potencjalnych petentów. Pozyskiwanie wysoko wykwalifikowanych pracowników również nie jest takie proste, a największą grupę wśród imigrantów w Polsce stanowią obcokrajowcy zatrudniani przy pracach sezonowych, którzy zazwyczaj nie charakteryzują się wysokimi kwalifikacjami zawodowymi. Taki stan rzeczy może zmusić przyszłe rządy do poszerzenia geograficznych kierunków polityki migracyjnej, co z kolei może wiązać się z koniecznością zwiększenia nakładów na integrację cudzoziemców o odmiennych kulturach. Niemniej jednak sprawa masowej repatriacji nie jest przesądzona i kwestia napływu Polonii zza wschodniej granicy pozostaje otwarta. Nie oznacza to oczywiście, że wszyscy z wielką chęcią skorzystaliby z oferty „powrotu” do Polski, ale jakiś potencjał jednak istnieje i ewentualne problemy demograficzne (o ile rzeczywiście okażą się dotkliwe) można by (przynajmniej częściowo) zacząć rozwiązywać w ten sposób, równolegle z dalszą reformą polityki migracyjnej i wszelką polityką prorodzinna, o ile będzie nas na nią stać.

 

Marcin Różycki



[1] Instytut Jagielloński, „Kryzys demograficzny RP: potrzeba skutecznej polityki rodzinnej”, 2011, dostępny na: http://www.jagiellonski.pl/wp-content/uploads/2011/07/Ekspertyza-nr-1.-Kryzys-demograficzny-RP.pdf

[2] Powszechne założenie jest takie, że będzie to cios dla ogólnego rozwoju gospodarki, ponieważ będzie ona musiała się stopniowo kurczyć z powodu braku rąk do pracy, co z kolei wpłynie negatywnie na system świadczeń socjalnych i emerytalnych. Nie jest jednak wiadome, w jaki sposób postęp technologiczny odniesie się do tych zmian.

[3] Zygmunt Bauman, “Płynna Nowoczesność”, (Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2006), patrz również: Urlich Beck, Anthony Giddens, Scott Lash, „Reflexive Modernization: Politics, Tradition and Aesthetics in the Modern Social Order”, (Stanford University Press, 1994)

[5] Massey, Arango, Hugo, Kouaouci, Pellegrino, Taylor, “Worlds in Motion”, (Nowy Jork: Oxford University Press, 2008), patrz również: Brian Keeley, “International Migration.The human face of globalization”, (Paryż: OECD Publishing, 2009)

[6] Małgorzata Szylko-Skoczny, Maciej Duszczyk, “Polityka imigracyjna Polski, Szanse i wyzwania dla rynku pracy”, 2010, dostępne na: http://www.ips.uw.edu.pl/pliki/badania/politimigrac_rynekpracy2010/polityka_imigracyjna_pl.pdf 

Pełny raport dostępny na: http://www.ips.uw.edu.pl/pliki/badania/politimigrac_rynekpracy2010/Raport_koncowy.pdf

[7] Ministerstwo Spraw Zagranicznych, “Raport o sytuacji Polonii i Polaków za granicą”, (Warszawa: Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, 2009), dostępny na: http://www.msz.gov.pl/files/docs/polonia/Raport_PPG.pdf

[8] Zespół do Spraw Migracji, „Polityka Migracyjna Polski – stan obecny i postulowane działania”, Warszawa, marzec 2012), dostępny na: http://www.bip.msw.gov.pl/portal/bip/227/19529/Polityka_migracyjna_Polski.html

[9] Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, „Nowa polityka migracyjna”, 06.04.2011, dostępny na: http://www.msw.gov.pl/portal/pl/2/9071/Nowa_polityka_migracyjna_Polski.html

[10] Do dnia 31 grudnia 2011 wydano ogółem 79.684 Kart Polaka, z czego z tej liczby konsulaty we Lwowie i Grodnie wydały razem ponad 45 tysięcy kart Polaka, Wilno i Winnica na Ukrainie po ok. 4 tysiące. Źródło: Biuro Rzecznika MSZ, informacje przekazane w dniu 29 marca 2012 roku.

[11] Kancelaria Sejmu, „Ustawa o Karcie Polaka”, z dnia 7 września 2007, dostępna na: http://www.msz.gov.pl/files/Akty%20prawne/ustawy/ustawa_karta_polaka.pdf

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka