W ostatnich dniach dużo mówi się o wsparciu przez wszystkie partie rządu Donalda Tuska w jego dążeniach do wynegocjowania jak najkorzystniejszego dla Polski budżetu UE. Trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś chciał popełnić polityczne samobójstwo i stwierdził, że w interesie naszego kraju są cięcia środków funduszu spójności celem przeznaczenia ich na ratowanie strefy Euro. Wszyscy wiedzą, że pieniądze są ważne i ta kampania pod hasłem „nie każdy widzi, każdy korzysta” wydaje się zbędna(może być elementem negocjacji, ponieważ wzmaga oczekiwania polskiej opinii publicznej, a to jak Polacy postrzegają Unię, powinno być ważne dla zachodnich decydentów.). Kiedy to słyszę przypominają mi się niestety brukselskie negocjacje Traktatu Lizbońskiego. Nie będę tu się rozpisywał na temat, jak ważne decyzje wtedy zapadały, powiem tylko, że znacznie ważniejsze niż 300 miliardów. Jakie wtedy było wsparcie rządowych negocjacji? Zmobilizował się i pokazał swoje oblicze cały obóz neomiędzynarodówki, jak go wtedy ochrzciłem.
Bowiem o ile wcześniej czułem się oszukany i upokorzony tym, że utrzymała się na szczytach „łże – elita”, aferałowie, którzy jak to się mówi „uwłaszczali nomenklaturę”, według hasła za 1zł, pod pretekstem przesądzonej transformacji, to po negocjacjach brukselskich czułem się zdradzony. Głosowałem za akcesją do Unii Europejskiej, w przeważającej mierze dlatego, że mieliśmy „Niceę”. Skąd miałem wiedzieć, że wynegocjowano ją na potrzeby referendalne, i że po trzech latach zmobilizuje się tak potężny obóz, który będzie miał w głębokim poważaniu jaka jest pozycja polityczna Polski? Do PiS –u miałem pretensje najmniejsze. Nastroje pro unijne w społeczeństwie były bardzo wysokie, w razie veta nastąpiłaby jeszcze ostrzejsza antypisowska kampania niż w trakcie negocjacji. Podpisanie zostałoby przesunięte najwyżej o dwa lata. PiS miał wsparcie Rokity, marginalizowanego coraz bardziej patriotycznego skrzydła w PO(gdzie jest dzisiaj Czuma?), natomiast Tusk przebierał nogami, żeby się rzucić braciom Kaczyńskim do gardeł. Gdybyśmy mieli elity przypominające choć trochę przedwojenne, wynegocjowanie pierwiastka byłoby łatwe i pewne. Po pierwsze w pracach Komisji Europejskiej nad traktatem nie byłoby Danuty Hubner i nie byłoby rządu SLD, który nie raczył dać instrukcji, żeby nie zgadzać się na system skrajnie niekorzystny, bo gorszego dla nas nie sposób już było wymyślić. System podwójnej większości miał w założeniu osłabić Polskę jako parweniusza wobec starych mocarstw. Hiszpanię osłabiał już mniej i tylko przy okazji, a tam też nie mają za ciekawej elity. Dla małych państw Nicea była jeszcze bardziej niekorzystna, a propozycja pierwiastka nie została w nich przyjęta entuzjastycznie, bo mikromania, o której ostatnio mówił Kaczyński, jest u nich czymś naturalnym. Po drugie przed wojną wynegocjowanie pierwiastka byłoby dla wszystkich sił politycznych warunkiem minimum i na Zachodzie wiedziano by, że szantaż Europą dwóch prędkości na nikim w Polsce nie zrobi wrażenia. Mielibyśmy hasło „Pierwiastek albo Liberum Veto” i najpierw ustąpiłaby Francja, Anglia, a za nimi cała reszta. Olejniczak za bezwarunkowym podpisywaniem gardłowałby na pięcioosobowym wiecu KPP, a nie w TVP. Znamienne, że głównym agitatorem obozu neomiędzynarodówki był jawny komunista Sierakowski. Jawny, bo trudno go nazwać inaczej, jeżeli dowiaduję się właśnie, że Krytyka Polityczna umieściła na swoich łamach artykuł poświęcony pamięci zmarłego, niejakiego Erica Hobsbauna, który zasłynął m. In. twierdzeniem, że komunizm wart jest 20 milionów ofiar. Bojówkarze lewicowi sprowadzeni z Zachodu, żeby wywołać burdy na marszu niepodległości chronią się w budynku redakcji tej gazety. To że takie lewicowe bojówki różnej maści były organizowane przez sowiecki wywiad jest faktem historycznym. Zresztą Sierakowski w jednej z dyskusji z Rafałem Ziemkiewiczem w sposób nieskrępowany, z jednej strony bardzo ciepło wypowiadał się o KPP, z drugiej strony według niego ruch narodowowyzwoleńczy w 1905 r. miał być przez Piłsudskiego(!) postrzegany jako obrzydliwy nacjonalizm. Żałosne, że z takimi poglądami można, po nauczeniu się kilku trudnych słów, zostać głównym ekspertem od polityki zagranicznej i udzielać się trzy razy dziennie w TVP, żeby tłumaczyć ludziom, że nie warto w Brukseli niczego negocjować. Od kiedy neomiędzynarodówka w pełni się ujawniła(oprócz Krytyki i LiD/SLD, to głównie GW i PO bez skrzydła Rokity), testuje na jak dużo może sobie pozwolić. Palikot mówił o wyrzekaniu się Polskości, Kwaśniewski, że wystarczy nam tożsamość, a Sikorski tłumaczył Niemcom, że mogą nam przewodzić, bo już nie jesteśmy nacjonalistami! Już nie jesteśmy, bo nie rządzi PiS, bo niby kiedy według Sikorskiego nimi byliśmy, w r. 39? Taka gra z obcym państwem przeciwko opozycji, to ewidentna zdrada, która jednak dzisiaj jest normą. Taka na przykład Konwencja Chicagowska i żałosny argument, że Rosjanie by się i tak nie zgodzili. Umowy międzynarodowe są po to, żeby ich przestrzegać i gdyby Rosjanie się nie zgodzili, to już mielibyśmy powód do poproszenia o pomoc NATO. Wyjaśnienie katastrofy, to kwestia bezpieczeństwa również NATO i po to staliśmy się częścią tego sojuszu, żeby tak ważną sprawę móc skierować na linię Waszyngton – Moskwa i jednocześnie nadal prowadzić negocjacje z Warszawy. Tusk stwierdził, że lepiej niż NATO poradzi sobie z Rosjanami Edmund Klich, a zabiegi posłów PiS w USA nazwał zdradą i konszachtami z obcym mocarstwem. Tusk raczej nie jest kryptokomunistą, ale ponieważ nie jest też idiotą, więc krypto, to on jest na pewno.
Podstawowe różnice między komunistami i faszystami(w pojęciu bardzo ogólnym, umownym z nazistami włącznie), to internacjonalizm z jednej i hipernacjonalizm z drugiej strony oraz różnice w stosunku do gospodarki. Ponieważ hipernacjonalizm, podobnie jak militaryzm w myśl zasady „faszyzm to wojna”(popularne hasło w okresie międzywojennym) i gospodarka komunistyczna są w realiach XXI wieku w Europie nie możliwe do realizacji, to dzisiejszych neokomunistów i neofaszystów niewiele różni. Łączy ich natomiast antydemokratyzm, antyliberalizm(w tym najszerszym pojęciu), elityzm, terror, także ateizm nie obrażając ateistów. Wszyscy zdają sobie doskonale sprawę, że zarówno faszyści, jak i komuniści doszli do władzy w wyniku kryzysu ekonomicznego i może przede wszystkim kryzysu kulturowego jaki zapanował w wyniku pierwszej wojny.
Palikot wypowiedział parę dni temu zdumiewające słowa: „ Wasze miejsce jest w więzieniu, Donald Tusk nie chce was do więzień doprowadzić, ale my was do tych więzień doprowadzimy”. Tusk ma mieć według niego możliwość powsadzania do więzień znienawidzonych PiS –owców, tylko nie chce skorzystać z władzy. Raczej mało prawdopodobne jest, że Palikot użył skrótu myślowego i pominął, że doprowadziłby do tego za pośrednictwem niezależnych sądów, a władzę w sejmie wykorzystał do pozbawienia posłów PiS immunitetów. Choćby dlatego, że zarzuty jakie stawia Palikot nie kwalifikują się nawet na karę w zawieszeniu, a co najwyżej na publiczne przeprosiny. Poza tym mógłbym użyć argumentu, że on również nie jest idiotą i powinien wiedzieć co mówi, ale w tym przypadku niestety pewności nie ma. Złośliwie można jeszcze dodać, że Palikot strasznie się wydzierał i machał ręką, kiedy wypowiadał te słowa. Byłby z tego na pewno lepszy spot niż ten z Kaczyńskim, który się uniósł krzycząc, że PO do władzy nie dojdzie. Palikot uodparnia społeczeństwo na kolejne radykalne hasła internacjonalistyczne(żałosne USE), jak widać faszystowskie i antyklerykalne. Pewnie jest przekonany, że jego elektorat, to ludzie, którzy te jego występy w pełni akceptują, tymczasem ten elektorat, to w 90% marihuana. 400tyś ludzi skazanych za posiadanie marihuany i rosnąca liczba jej amatorów i zwolenników. Partia normalnych ludzi, którzy zaproponują częściową legalizację, od 21 roku życia, z jedną koncesją na sprzedaż na województwo, z jednoczesnymi drakońskimi karami za rozprowadzanie nieletnim i Ruch Palikota przestaje istnieć. Podobnie jeżeli chodzi o jego pozostałe populistyczne hasła, których wcale nie ma zamiaru realizować. Zakaz aborcji, to dla niego czarna sotnia, dżuma i cholera. Widać rękę głównego doradcy Urbana na każdym kroku. Dlaczego ja niezależnie od moich przekonań religijnych nie mogę mieć poglądu, że płód nabywa prawa do życia, które jest w konflikcie z prawem kobiety do decydowania o tym czy urodzi dziecko, jednak przeważyć powinno prawo płodu, ponieważ kobieta może stosować antykoncepcję i w ostateczności oddać dziecko do adopcji. Obserwując Palikota nie zdziwię się, kiedy następnym razem powie, że przykazania Nie zabijaj, nie kradnij, to też czarna sotnia, średniowieczny zabobon dla maluczkich. Blokować budowę kolei, żeby chronić siedlisko nietoperzy, to można, ale troska o życie płodu, z którego może rozwinąć się człowiek, który dokona cywilizacyjnego przełomu lub olśni nas swoją poezją, to jest dżuma. Niech o aborcji zdecyduje referendum, a wynik obowiązuje przez trzydzieści lat. Taki powinien być postulat polskiej partii centrolewicowej, a zamknięcie tej sprawy obniży automatycznie poparcie również dla SLD. Im chodzi tylko o mobilizowanie elektoratu antyklerykalnego co jakiś czas, a nie o żadną aborcję, bo rządzili już dwie kadencje! Lewakom trzeba na sztandarach zostawić tylko adopcje dzieci przez homoseksualistów, bo na dzieciach nie można eksperymentować i eutanazję w imię obrony zasady, że życie ludzkie, to najwyższa wartość. Już związki partnerskie niech robią jakie chcą, bo co to ma za znacznie, jeżeli liczbę homoseksualistów szacuje się na 1%, z czego na takie związki zdecyduje się najwyżej połowa. W sprawie krzyży w szkołach polska partia centrolewicowa powinna zaproponować kompromis, aby na wniosek odpowiedniej, niewielkiej grupy rodziców można było powiesić w każdej klasie portret np: Woltera. Darwin byłby lepszy, ale niestety był chrześcijaninem. A Jarosławowi Kaczyńskiemu radzę, żeby ogłosił, że w następnej kadencji PiS nie będzie zajmował się sprawami światopoglądowymi, bo mamy do czynienia z najgorszym rządem w historii i priorytetami muszą być Racja Stanu, gospodarka, służba zdrowia, edukacja etc. Zapewniam, że PiS na takiej deklaracji nie straci, niezależnie od reakcji Ojca Tadeusza Rydzyka. Prowokacja PO w sprawie antykoncepcji miała na celu wymuszenie przez PiS jakichś ortodoksyjnych deklaracji, bo zakaz antykoncepcji farmakologicznej, to już jest ortodoksja. Reasumując można postawić tezę, że ten zajadły antyklerykalizm, dokonywany we współpracy z Urbanem człowiekiem wyzutym z wszelkich zasad, ma na celu demoralizację społeczeństwa i jest jednym z elementów, który ma przygotować na wpół jawne rządy autorytarne, bo po wsadzeniu PiS – owców do więzień, po sfałszowaniu wyborów będą oczywiście udawali przed Zachodem, że zrobili to w obronie demokracji. Lub tezę, że czekają, aż Zachód upadnie nastąpi u nas wielki krach, a oni wtedy posuną się do użycia siły. To, żeby byli aż tak „ambitni” wydaje się bardzo mało prawdopodobne. Palikot spełnia więc raczej swoją podręcznikową rolę, bardzo prawdopodobne, że rozpisaną w Moskwie, bo przecież razem z Urbanem tworzą duet jaki z punktu widzenia celów GRU, czyli dzielenia i demoralizowania społeczeństwa jest wymarzony. Ponieważ o Hobsbawnie, Piotr Zychowicz pisze, że się podejrzewa, iż był sowieckim agentem, więc też napiszę, że podejrzewam, że Urban jest rosyjskim agentem. Różne domysły w tym zakresie można mnożyć. Na przykład skąd nazwa RPP? Być może stąd, że typowym dla wszystkich systemów totalitarnych jest kult jednostki? To czy Palikot jest w stanie wzbudzić jakikolwiek kult wydaje się pytaniem śmiesznym, ale ta nazwa może świadczyć o skłonnościach. Palikota cechuje hiperinternacjonalizm -niech on pojedzie do Niemiec, wytłumaczy tam ludziom, żeby wyrzekli się Niemieckości, to samo zrobi we Francji i w przynajmniej kilku innych ważnych krajach i jak przekona te narody, to niech wróci i powie nam, że możemy wyrzekać się Polskości i budować USE. Cechuje go również hipercynizm. Przezabawne było jego wystąpienie w sprawie Trybunału Stanu dla Millera z powodu więzień CIA, po to, żeby tydzień później pisać do niego „Leszku”. „Nigdy w Europie nie stosowano tortur!” – lamentował Palikot. Aż się prosiło, żeby temu historycznemu analfabecie powiedzieć, że owszem, takim jak on przypalano boczki i od razu wiedziano kto zacz i skąd.
Inną cechą faszyzmu jest wspomniany elityzm. Neologizm, który nie występuje w starym słowniku i Word mi to podkreśla, ale występuje w literaturze i każdy się domyśla o co chodzi. W bardzo ostrych słowach pisze szeroko o tym zjawisku Piotr Zaremba w artykule „Tropiciele podpalaczy” w Uważam Rze. Proces ten nazywa między innymi słowami: „Ktoś, kto domaga się eksterminacji medialnej prawicy, wie, że to coś więcej niż pobożne życzenia”. W tym kontekście Piotr Zaremba używa również określeń, które idealnie pasują do treści tej notki. W ten sposób pisze mianowicie o „autorytarnych skłonnościach” ; „Okazuje się, że modelowymi wręcz przykładami takiej postawy są wyznawcy liberalno – lewicowych dogmatów”. Nie da się tego problemu załatwić od ręki. Partie, które inicjują ten proces muszą po prostu być demaskowane i przegrywać wybory. Piotr Zaremba pisze, że w Polsce jest przyzwolenie na brak pluralizmu. W Polsce jest coraz większa tolerancja dla najgorszych patologii czego są co najmniej dwie przyczyny. Pierwsza to wytworzenie poprzez bezczelną i pełną obłudy propagandę bezkrytycznego elektoratu „przeciw PiS”. Kolejne afery szybko są zakrzykiwane kolejną nagonką na opozycję. Druga, to dawanie do zrozumienia przez mainstream, że za te patologie nie odpowiada bezpośrednio rząd lub zgoła, że są one normalne w polityce. Do niedawna „pierwszy patriota Polski” Giertych stwierdził ostentacyjnie, że „kto nie rozumie, że polityka to biznes ten nie ma czego w polityce szukać”. Na poziomie gimnazjum musi zostać utworzony nowy przedmiot „Nauczanie o demokracji”, który powinien mieć status przedmiotu o pierwszorzędnym znaczeniu. Takie pojęcia jak: „socjotechnika polityczna”, „populizm”, „słynne manipulacje polityczne”, „struktura i zależności w mediach” itp., powinny być szeroko omawiane na przykładach z innych krajów lub okresu międzywojennego. Jeżeli naród ma być suwerenem, to musi być do tego dobrze przygotowany. Poza tym siłę tej prymitywnej propagandy można zasadniczo ograniczyć jedną ustawą, o której pisałem w notce pod tytułem „Przełom”(pkt. 1). Gdyby ktoś tutaj chciał sugerować, że PiS tworzy kontr system w oparciu o TV Trwam i Radio Maryja, to zasadnicza różnica polega na tym, że widz wie, że jest tam prezentowane stanowisko Kościoła i siłą rzeczy media te są przychylne partii najbardziej konserwatywnej. Media te nie są z gruntu apolityczne jakimi powinny być takie stacje jak TVN czy Polsat. Trudno wymagać, aby w TV Trwam traktowano z równym dystansem poglądy Kaczyńskiego i Palikota. Jeżeli TVN chce stanowić przeciwwagę z przeciwnego powodu, powinno się wyraźnie ogłosić stacją ateistyczną lub promującą religię, która wyraźnie zaneguje wartości chrześcijańskie. Wtedy stronnicze traktowanie PiS można by uznać za uzasadnione, ze względu na promowany przez stację światopogląd. Po drugie tak na marginesie w obecnej sytuacji w państwie, im ktoś jest bardziej negatywnie nastawiony do obecnych rządów, tym jest bardziej obiektywny, bo te rządy są katastrofalne. Nie zgadzam się z Piotrem Zarębą, że hipokryzję polityków, dziennikarzy można próbować zrozumieć, bo jest to zjawisko w dużej mierze występujące również na Zachodzie. Hipokryzję polityków należy potępiać, a dziennikarzy zwalczać, nieustannie ośmieszać. Dziennikarze jako aparatczycy partyjni muszą być konsekwentnie demaskowani, aż zostaną wyeliminowani przez rynek. Ja rozumiem, że dziennikarz ma prawo mieć poglądy bardzo przychylne dla danego ugrupowania, ale jest różnica pomiędzy wyrażaniem poglądów, a robieniem cyrku. Jeżeli chodzi o Zachód, to zauważę, że to my mamy największe tradycje republikańskie w świecie epoki nowożytnej. Zapewne na USA znam się znacznie mniej niż Wróblewski, ale gdyby chcieć przymierzyć ich model do naszych realiów, to musielibyśmy sobie wyobrazić, z lekką przesadą, żeby daleko nie szukać, wybory prezydenckie, w których rywalizują o władzę Krauze i Kulczyk. Taka kariera jak Jarosława Kaczyńskiego, byłaby nierealna lub graniczyłaby z cudem. Demokracje zachodniej Europy upraszczając wyewoluowały z monarchii i poczynając od XIX wieku z oligarchii i nigdy w prawdziwe demokracje się do końca nie przerodziły. Nasza demokracja wyrosła na fundamencie komunizmu i widzimy jak to wygląda. Tylko, że zachodnie społeczeństwa mają ten komfort, że żyją w pokolonialnych, jeszcze potęgach ekonomicznych.
W każdym kraju o rządach autorytarnych panuje mniejszy lub większy terror. Czerwoni Khmerzy na początku chcieli zabić 17 osób. Mamy serię w najwyższym stopniu podejrzanych samobójstw. Ginie były Marszałek i nie przeprowadza się sekcji odpowiednio szybko, bo zakłady medycyny sądowej są nieczynne w weekendy! O takiej sprawie najpóźniej po godzinie musiał być poinformowany Premier. Donald Tusk mógł nie wiedzieć, że żeby wykluczyć środki paraliżujące, trzeba przeprowadzić sekcją jak najszybciej. Musieli jednak o tym wiedzieć śledczy, którzy przybyli na miejsce i wszyscy, których ta sprawa musiała postawić na równe nogi, szef Komendy Głównej Policji, szef ABW. Mam rozumieć, że nie można wykluczyć zamordowania Leppera poprzez podanie mu środków paraliżujących, ponieważ w całym kraju nie było komu w odpowiednim momencie przeprowadzić sekcji?? Rozumiem, że nikt nie odpowiedział pozytywnie na prośbę szefa MSW, żeby zjawić się w pracy, bo trzeba wykluczyć mord polityczny, co jest w najwyższym stopniu kwestią bezpieczeństwa państwa. Inna sprawa jakim cudem w blisko 40 milionowym kraju nie działa żaden taki zakład w weekend i dlaczego historia się powtarza, kiedy generał Petelicki strzela do siebie dwa razy. Strzela do siebie patriota i kibic piłkarski, trzy godziny przed meczem decydującym o awansie w finałach mistrzostw rozgrywanych w Polsce. Kolejny samobójca to pilot w kwiecie wieku, świadek w katastrofie smoleńskiej. Mąż zaufania Tusk już po dwóch dniach mówi o oczywistym samobójstwie i ludzie są spokojni. Wiara w Tuska gwarantuje beztroskę, dlatego po dwóch tygodniach sondaże wracają do poziomu z lipca, bo Jarosław Kaczyński powiedział jedno słowo za dużo! Te samobójstwa są mniej prawdopodobne niż wypadek w Smoleńsku. Musi jak najszybciej powstać Komisja Śledcza do spraw zbadania przyczyn śmierci Andrzeja Leppera, gen. Petelickiego, chorążego Musia. O Tusku też można snuć cały szereg domysłów. Na przykład jak niewyobrażalną pychę trzeba posiadać, żeby odważyć się powiedzieć, że afera Rywina, to była niepotrzebna wojna domowa? Można to tłumaczyć na kilka sposobów, ale w zasadzie równie dobrze mógł powiedzieć „zapraszam ludzi mafii do wspólnych interesów.”! To zdanie brzmi tak nieprawdopodobnie, że nie mam pewności czy ono padło naprawdę czy to jakaś plotka. Podsumowując, to ten cały obóz rządzący, ta neomiędzynarodówka, to jest w najlepszym wypadku jeden wielki dom wariatów.
Przed ostatnimi wyborami pisałem w Internecie, że jest konieczność dziejowa, żeby PiS wygrał wybory, głównie z powodu tego co działo się po katastrofie smoleńskiej. Mam nadzieje, że nie byłem złym prorokiem i że nie były to ostatnie wolne wybory w Polsce. Dzisiaj już nie może patriotów zadawalać nawet ponad 40% wynik PiS. Konieczna jest druzgocąca klęska obozu neomiędzynarodówki. Żeby to było możliwe musi powstać polska partia centrolewicowa, która w żadnym wypadku nie będzie kojarzona z PiS –em, ale będzie atakowała rząd Tuska nawet w jeszcze ostrzejszy sposób, niż robi to partia Kaczyńskiego. Najlepszym kandydatem na lidera takiej partii byłby Jan Maria Rokita przez lata czołowy polityk, który cały czas ma szansę zaliczyć swój powrót z Sulejówka. Jeżeli bowiem PiS jest na prawicy, to Kaczyński odgrywa rolę Dmowskiego i potrzebny nam jest Piłsudski na lewicy. Oczywiście na tym można zakończyć analogie z okresem międzywojennym. Jak PO wyszła ze swoim programem 3 x 15 co było większym populizmem niż zasiłki Leppera, rymowałem Rokita- hipokryta. Można mieć pretensje, że niedoszły premier z Krakowa zaciekle zwalczał uchwałę lustracyjną. Jednak wykazał się zaangażowaniem w walce o pozycję polityczną Polski w UE i o wysokie standardy w polskim życiu publicznym. Ponieważ poprzednia partia jaką zakładał, to Stronnictwo Konserwatywno – Ludowe, teraz nie mógłby firmować żadnej lewicy. Może jednak założyć partię np.: „Nowe Centrum”. Propozycje rozwiązań kwestii światopoglądowych, o których pisałem wbrew pozorom mogą przynieść pożądane skutki dla konserwatystów. W Polsce nigdy nie było konfliktów na tle religijnym! W czasach inkwizycji w Polsce spłonęły bodajże trzy osby. Wśród nich wieśniaczka, która nie chciała potwierdzić, że Bóg jest w trzech postaciach, bo nie mogła tego pojąć. Uparła się, mimo że długo ją namawiano, żeby przyznała rację duchownym. W tym samym czasie w Hiszpanii płonęło tysiące stosów. Konkretne rozwiązania kwestii światopoglądowych, co najważniejsze kładą tamę szkodliwej propagandzie antyklerykalnej i wzmacniają Kościół. Autorytet Kościała powinien być dla konserwatystów ważniejszy, niż uregulowania prawne, a na ilu młodych ludzi wpłynie agresywny antyklerykalizm Palikota? Kropla drązy skałę i trzeba Biłgorajczykowi wytrącić argumaenty. Poza tym ich przyjęcie zawsze może się odbywać po kompromisie z prawicą. Na przykład tą ograniczoną i kontrolowaną legalizację marihuany można wprowadzić przy jednoczesnej blokadzie stron pornograficznych w Internecie. Pornografia nie ma nic wspólnego z wolnością słowa. Jak ktoś chce oglądać może kupić w sklepie, a zawsze jest to jakiś sygnał, że nie ma w państwie totalnej akceptacji, że każde dziecko ma dostęp jednym kliknięciem do najbardziej wulgarnych treści. Stanisław Lem pisząc o patologii kultury podawał cykl zmian jakie zaszły od lat 20 –tych XX w., jak raz obniżona poprzeczka określająca standardy moralne w tym zakresie runęła w ciągu kilku dziesięcioleci całkowicie w dół, do tego stopnia, że teraz pokazuje się karłów w scenach dla pedofili. Lewacy cały czas chcą obniżać poprzeczkę licząc na to, że runie w dół zupełnie i czasem warto ją podnieść choćby symbolicznie. Gdyby chcieć się trzymać sztywno zasad konserwatywnych, to musielibyśmy domagać się monarchii, co nie znaczy, że nie ma granic, których nie będziemy chcieli przekroczyć nigdy. Teraz jednak trzeba myśleć wielowymiarowo! Do Rokity szybko przystąpiłoby kilka twarzy z PO, a po ostrym ataku sytuacji politycznej mogłaby to być spora grupa. Następnie wskazane byłoby włączyć PJN pod warunkiem, że pozostawali by w głębokim cieniu Rokity. Oczywiście to jest politycal fiction, ale lepszego kandydata na lidera trudno znaleźć. Jeszcze kilka wpisów i skompletuje tu mini Konstytucję Programową takiej partii(na razie w tekście „Przełom”/”Demokratyzacja” dałem dwie proste propozycje o ogromnym znaczeniu, gdyby je wprowadzono ). Dobry pomysł na tanią kampanię i jest recepta na sukces. W każdym razie ja się do zakładania partii póki co nie szykuje, a jeżeli, to ewentualnie tak do końca dekady bym się wyrobił.
Alternatywny tytuł: Neomiędzynarodówka czy neofaszyzm?
„zrządzeniem losu dzieje się tak, iż w ostatnich dwudziestu latach rzeczpospolita nie miała wroga, który jednocześnie i mnie nie wypowiedziałby wojny.” ______________Marek Tulliusz Cyceron ________ Nie sposób wypowiedzieć bardziej patetycznego zdania.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka