Już w niedzielę Platforma Obywatelska będzie dysponować listą obywateli przeciwnych obozowi władzy. Jeszcze niepełną, na razie składającą się z mieszkańców Warszawy.
Rządowo-celebrycka kampania mająca na celu zniechęcenie obywateli do udziału w warszawskim referendum słowami samej Pani Prezydent wyraźnie sugeruje, iż osoby biorące udział w referendum sprzyjają Prawu i Sprawiedliwości oraz samemu Jarosławowi Kaczyńskiemu.
W ten sposób Platformie Obywatelskiej - partii co by tu nie mówić bijącej światowe rekordy w socjotechnice, udało się w praktyce wprowadzić rzecz zdawałoby się niemożliwą - zdobyć listę osób niechętnych obozowi władzy.
Kto idzie na referendum - sam sobie szkodzi. Osoby, które się podpiszą na liście, nie będą godne zaufania. Jeżeli nawet nie głosowały za odwołaniem Pani Prezydent, to nie zareagowały na apele o absencję. A skoro Miłośnicy Partii Panującej otrzymali czytelny przekaz, że nieuczestniczenie w wyborach jest głosem popracia dla Pani Prezydent, to raczej nie będą skłonne do podjęcia wysiłku dotarcia do lokalu wyborczego.
Tak więc rodzi sie pytanie, czy lista osób głosujących nie jest głównym celem kampanii antyreferendalnej?
Przykłady skuteczności tej kampanii już się pojawiają TUTAJ.
Tak więc tajność głosowania charakterystyczna dla państw demokratycznych stała się fikcją.
„Ci którzy decydują nie są wybierani, a ci co się ich wybiera nie mają nic do decydowania”.
Horst Seehofer
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka