- Jestem tylko muzyczną prostytutką - tak, z charakterystycznymi dla siebie ironią i dystansem, opisywał swoją osobę. - Nawet gdyby przyszło mi umrzeć jutro, nic mnie to nie obchodzi. Spróbowałem wszystkiego - odparł, kiedy zapytano go, czy boi się śmierci. Od 20 lat już go między nami nie ma. Nigdy nie dowiemy się, czy śmierć obeszła go tak mało, jak mówił. Możemy za to stwierdzić z pełnym przekonaniem, że Freddie Mercury był jedną z ostatnich „muzycznych prostytutek” takiego kalibru.
- Możesz być kochany przez wszystkich, ale mimo to być bardzo samotnym – to słowa człowieka, którego otaczały tysiące zapatrzonych w niego fanów, a który i tak przez większość swojego życia czuł się inny, nierozumiany. Mimo tego, publika go kochała, a koncerty „Queen” cieszyły się niesłabnącym zainteresowaniem i zawsze oferowały niezapomniane show. On jednak zawsze miał do tego dystans, jak do wszystkiego zresztą, robiąc po prostu to, co wychodziło mu najlepiej – śpiewając. Swoim, liczącym cztery oktawy, niepowtarzalnym głosem, którego od 20 lat w świecie muzyki bardzo brakuje.
"Występowanie przed tłumem to jak zastrzyk adrenaliny. Żadne uczucie nie jest w stanie temu dorównać. Po odlocie na scenie potrzeba mi wiele godzin, by dojść do siebie i zacząć zachowywać się normalnie”. Zapewne właśnie w tych słowach Mercury'ego jest zawarta tajemnica zdumiewającego sukcesu, jaki osiągnął. Zawsze był sobą, zawsze dawał z siebie wszystko, zawsze robił to, co kochał. I za to kochali go inni.
„Nie wierzę w półśrodki ani kompromisy. Kompromis nic dla mnie nie znaczy. Daje wszystko, co mam, bo taki już jestem”. Freddie był osobowością, bez dwóch zdań. Ale również wielkim oryginałem w świecie show biznesu, zepsutym przez obłudę i kłamstwa. Otwarcie mówił o swoim biseksualizmie, a w niektórych wywiadach oświadczał wprost, że jest gejem. Jedynie o AIDS, które było przyczyną jego śmierci, nie chciał mówić. Opinię publiczną powiadomił o tym za pośrednictwem oświadczenia, na dzień przed śmiercią, 23 listopada 1991 roku. Nie stronił od alkoholu i narkotyków, uwielbiał imprezować. Najlepiej hucznie, z rozmachem. Wszystko musiało być z najwyższej półki. Zawsze. Jak podczas słynnych 39. urodzin w monachijskim klubie „Henderson's”. Autorzy filmu o Mercurym podliczyli, że w ciągu swojego życia na imprezy wydał, bagatela, pięć milionów funtów. Narkotyki kosztowały go natomiast „tylko” dziesięciokrotnie mniej.
- W miłości nie kontroluję się. Rozpuszczam ukochane osoby, bo dawanie drogich prezentów sprawia mi przyjemność – mówił. I trudno się nie zgodzić. Słynne stały się już opowieści o tym, jak to potrafił przemierzyć pół globu, żeby na drugim krańcu świata pobyć przez kilka godzin z jednym ze swoich kochanków. Kochanków, których bez opamiętania obsypywał najrozmaitszymi prezentami.
- Ukradli ten show – z podziwem przyznał Elton John po występie „Queen” podczas słynnego koncertu Live Aid w 1985 roku. Oglądało go 1,6 mld ludzi, a krytycy muzyczni zgodnie uznają ten spektakl za jeden z najlepszych w historii brytyjskiej grupy. Bo taki już był Freddie, bo takie już było „Queen” - show zawsze należał do nich.
- Poza zębami jestem idealny – żartował z siebie wokalista. Czy był idealny? Dla wielu tak. Na pewno był jednak unikalny. Koty podobno kochał bardziej od ludzi. Ludziom z kolei, zwłaszcza tym ze swojego otoczenia, lubił nadawać żeńskie imiona. Był zafascynowany japońską kulturą oraz antykami i ozdobami z tego kraju. Będąc na zakupach, zdarzało mu się podobno wydać na nie nawet ćwierć miliona funtów w pół godziny! Nie potrafił obejść się bez szampana i wódki z lodem. Uwielbiał też sztukę, zwłaszcza Salvadora Dali. Ze swoich kolegów po fachu najbardziej cenił m.in. Jimiego Hendricksa, Johna Lennona i Arethę Franklin.
W trakcie swojej kariery skomponował i wykonał wiele hitów. Nikt dzisiaj nie wyobraża sobie świata muzyki bez „Bohemian Rhapsody”, „The Show Must Go On” czy „We Are The Champions”. Ale prawdziwym mistrzem był tak naprawdę on sam. Był, jest i dla większości z nas zawsze będzie. Niepowtarzalny, niezastąpiony, niezapomniany! Freddy Mercury (1946 - 1991).
"Człowiek rośnie w grze o wielkie cele" - Friedrich Schiller
"Osiąga się triumf przez zwalczanie trudności" - Victor Marie Hugo
"Fortuna boi się odważnych i uciska bojaźliwych" - Seneka Młodszy
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura