Słynny brazylijski rozgrywający Sócrates był człowiekiem o dwóch twarzach (fot. pl.wikipedia.org)
Słynny brazylijski rozgrywający Sócrates był człowiekiem o dwóch twarzach (fot. pl.wikipedia.org)
Łukasz Rogojsz Łukasz Rogojsz
502
BLOG

Wirtuoz czy pijak? Ostatni taki Sócrates

Łukasz Rogojsz Łukasz Rogojsz Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Powiadają, że każdy geniusz musi, chociaż w pewnym stopniu, być nienormalny. Że musi być szalony i nieobliczalny, inaczej byłyby tylko jednym z wielu. On takim szaleńcem był, a przy okazji fenomenem. Futbolowym, i nie tylko. Jednym z najlepszych rozgrywających w historii piłki nożnej. Sócrates Brasileiro Sampaio da Souza Vieira de Oliveira. Dla nas tylko i aż Sócrates.

Lider i kapitan reprezentacji Brazylii, techniczny geniusz, wizjoner piłki, wirtuoz rozegrania. Bożyszcze kibiców Corinthians Sao Paulo. Intelektualista, działacz polityczny, wykształcony lekarz. Wymieniany jednym tchem razem z Pele, Garrinchą, Zico, Romario czy Ronaldo, jako ikona brazylijskiej piłki.

Zawsze się wyróżniał. Czy to na boisku, czy poza nim. Kiedy grał, nie sposób było go pomylić z kimkolwiek innym. Długie, czarne, kręcone włosy i gęsty zarost. Szczupły, ale bardzo wysoki (193 cm). Postawny, ale poruszający się wprost fenomenalnie.

No i ten bajeczny drybling, z firmowymi zagraniami piętą oczywiście. Genialny przegląd pola, zmysł taktyczny i charakterystycznie wykonywane rzuty karne. Zazwyczaj z „8” na koszulce i opaską kapitana. Taki był Sócrates-piłkarz.

Poza boiskiem? Też nie dawał mylić się z innymi. Mówiąc najoględniej, prowadził niesportowy tryb życia. Lubił imprezować, lubił media. Pił i palił, dużo. Nawet specjalnie się z tym nie krył. Bo i po co? Był idolem. A takim ludzie zawsze wybaczają więcej. Być może dlatego pod koniec życia przyznał się do swojej ciężkiej, i ostatecznie przegranej, walki z alkoholowym nałogiem?

Zanim został wybitnym zawodnikiem, zajmował się dziennikarstwem. Pisywał o sporcie, polityce i ekonomii. I tak zostało mu już do końca. Mimo swojego hulaszczego trybu życia, wszyscy powszechnie go szanowali, nazywali intelektualistą.

Będąc na sportowej emeryturze komentował mecze piłkarskie, udzielał się jako ekspert ws. futbolu, intensywnie działał w polityce. W międzyczasie zajmował się nawet swoim wyuczonym zawodem, prowadził praktykę lekarską w Ribeirão Preto.

Nigdy nie krył swoich socjalistycznych sympatii. Otwarcie przyznawał, że od czasów dzieciństwa jego idolami byli Fidel Castro, Che Guevara i John Lennon. Kubański dyktator powiedział kiedyś o sobie: „La historia me absolverá”, czyli „Historia mnie uniewinni”. Z Sócratesem jest dokładnie tak samo. Jaki by nie był poza boiskiem, czego by nie robił, my, fani futbolu, zapamiętamy genialnego rozgrywającego i myśliciela, a nie hulakę i alkoholika. Z całą pewnością.

 

"Człowiek rośnie w grze o wielkie cele" - Friedrich Schiller "Osiąga się triumf przez zwalczanie trudności" - Victor Marie Hugo "Fortuna boi się odważnych i uciska bojaźliwych" - Seneka Młodszy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Sport