- wygrana była w cuglach już w pierwszej turze, chwalił się, że żadnych wyborów jeszcze nie przegrał, był butny, była nawet ciężarna zakonnica na wózku inwalidzkim, którą przejeżdżał kierowca taxówki. Z góry traktował swoich kontrkandydatów. Porażka w wyborach prezydenckich z „czeladnikiem” – jak lekceważąco określał Andrzeja Dudę – musiała być więc dla Bronisława Komorowskiego szokiem. Szokiem, który wywołał wstrząs i odbił się na psychice ustępującego prezydenta. Zamilkł niczym głaz, niechce z nikim rozmawiać, jest w kompletnej rozsypce.

- a przecież, to najgorsze dopiero nadchodzi i tu żadna zemsta się nie kryje, co zwykła odpowiedzialność człowieka na najwyższym urzędzie w państwie.
- nie boj, nie boj Bronek, za dwa lata dołączy Donek.
Inne tematy w dziale Polityka