W tym kraju, gdzie najwięcej jest nagle umarłych,
gdzie mało kto uchodził z życia powolutku
patrząc, jak jesień żółknie, jak w ogródku
bawią się cicho wnuki…
….
W tym kraju wyraźniej
niż w innych krajach, nie tak pustoszonych,
nie tak palonych, nie tak wykrwawionych…
W tym kraju lepiej słyszymy to liche
pukanie i skrobanie… Co jeszcze tak ciche,
jeszcze tak słabowite…
….
Myślisz o sumieniu?
.…
Tak, o sumieniu. Ono wciąż pod śmieciem,
które na świat zwalono — drąży…
.…
To w powiecie
warszawskim wierzą w sumienie. Dziwaczne
myśli żyją w tym mieście. Niby wszyscy smaczne
dowcipy lubią. Żarty tak logiczne
jak sztylet — proste, ostre i cyniczne
każdy opowie…
.…
Każdy tak rozumie,
jak tam na świecie brudy płyną…
….
Każdy umie
takie smrody wyniuchać, że się może schować
najlepszy w dziejach nos i polityczna głowa.
….
A poskrob lepiej… Zaraz wy kiełkuje,
zaraz dowcipów smaki pomiesza, popsuje
cuchnącą naftaliną, zżółkła, powiatowa
legenda o sumieniu.
.…
Wtedy polska mowa…
.…
No cóż tam nasza mowa?
.…
Taka jest surowa
.…
Jak stara panna…
.…
Taka barchanowa…
.…
Ach, polska mowa,
Słowa,
Słowa,
Słowa!