Podpisanie umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina miało być zwieńczeniem polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej w grudniu zeszłego roku. Tego celu nie udało się osiągnąć, a zamiast tego relacje uległy zdecydowanemu ochłodzeniu. Dziś porozumienie udało się w końcu parafować, ale cieniem nad relacjami unijno-ukraińskimi wciąż kładzie się sprawa uwięzienia byłej premier Julii Tymoszenko.
Flagi Ukrainy i Unii Europejskiej, źródło: Сегодня.ua
Bez rozgłosu
Bruksela celowo nie chciała nadawać dzisiejszemu wydarzeniu nadmiernego rozgłosu i znaczenia. Ze strony UE umowę parafował dyrektor ds. Rosji, Wschodniego Sąsiedztwa i Zachodnich Bałkanów w Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych Miroslav Lajczak (który właśnie odchodzi z tego stanowiska), zaś z ukraińskiej wiceminister spraw zagranicznych Pawło Klimkin. Bruksela nie zorganizowała w tej sprawie nawet konferencji prasowej.
Samo parafowanie umowy, nad którą negocjacje rozpoczęły się jeszcze w 2007 roku, to jedynie potwierdzenie uzgodnionego tekstu porozumienia. W zawierającym ponad 1000 stron dokumencie inicjały przez obu negocjatorów złożone zostały jedynie na stronach dotyczących współpracy w sferze politycznej. Natomiast na części zawierającej zapisy o utworzeniu strefy wolnego handlu pomiędzy Unią i Ukrainą podpisy zostały złożone tylko na pierwszej i ostatniej stronie tekstu. Oznacza to, że niektóre elementy porozumienia mogą podlegać jeszcze technicznym zmianom.
Długa droga
Do wejścia w życie umowy niezbędne jest podpisanie porozumienia przez Komisje Europejską oraz jej ratyfikowanie przez parlament Ukrainy, Parlament Europejski i parlamenty 28 państw UE (wraz z Chorwacją). Ratyfikacja we wszystkich krajach członkowskich UE może ciągnąć się latami. Europejscy politycy liczą się z faktem, że sytuacja na Ukrainie nie zmieni się do czasu wyborów prezydenckich w 2015 roku. Spełnienie bowiem postulatów Unii dotyczących uwolnienia i zagwarantowania startu w wyborach skazanej na 7 lat więzienia byłej premier Julii Tymoszenko coraz bardziej oddala się w czasie. Jednak bez spełnienia tego warunku państwa unijne nie będą chciały nawet słyszeć o ratyfikacji umowy o stowarzyszeniu i pogłębieniu współpracy z Ukrainą.
Pomimo tego parafowanie umowy należy uznać za pozytywny sygnał. Podkreślił to dziś polski minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz, który stwierdził, że jest to wynikiem mi.in starań polskiej dyplomacji. Parafowanie umowy, zdaniem ministra, to zachęta dla władz i opozycji na Ukrainie, by traktowali perspektywę europejską jako realny cel. Z drugiej strony Bruksela chce w ten sposób dać do zrozumienia, że nie chce pozostawiać Kijowa w orbicie wyłącznych wpływów Moskwy, która prowadzi coraz bardziej zdecydowaną politykę reintegracyjną w stosunków do państw byłych republik Związku Radzieckiego.
Zobacz relacje z parafowania umowy w ukraińskich tv [jęz. ukr]:
Inne tematy w dziale Polityka