Z Andrzejem Jaworskim, posłem Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Adam Kruczek
Wokół warszawskiego Marszu w obronie Telewizji Trwam zaplanowanego na 21 kwietnia br. były pewne niejasności. Czyli kto jest jego organizatorem?
- Różne media przedstawiały na ten temat różne informacje. Natomiast prawda wygląda tak, że organizatorem marszu, na który wszystkich serdecznie zapraszamy, są katolicy świeccy z różnych ruchów, organizacji katolickich, w tym oczywiście politycy Prawa i Sprawiedliwości i Solidarnej Polski, którzy nie tylko nie wstydzą się, że są katolikami, ale którzy realizują nauczanie Jana Pawła II w zakresie odpowiedzialności polityków katolickich.
Jakie hasła przyświecać będą manifestacji organizowanej w przyszłą sobotę w Warszawie?
- Będzie to marsz w obronie wartości katolickich i katolickiej Telewizji Trwam. Oczywiście będziemy też mówili o wolności mediów, o tym, że przekaz medialny musi być obiektywny, ale też pluralistyczny. Bo tak naprawdę tylko katolicy i prawica mają problemy z przekazem i dostępem do informacji, zwłaszcza w mediach publicznych. I musimy bronić tych jedynych mediów, które są niezależne, obiektywne i dają możliwość zapoznania się z informacjami, o których nigdy byśmy się z innych mediów nie dowiedzieli.
Dlaczego media katolickie, a zwłaszcza Telewizja Trwam, są solą w oku obecnej władzy?
- Te media jako już jedyne zakłócają pewien skrzętnie domykany dziś system przekazu informacji. Proszę zauważyć, że o wartościach katolickich mówi się expressis verbis tylko w tych mediach. To one występują z pozycji polityka katolika, tak jak namawiał nas do aktywności publicznej Ojciec Święty Jan Paweł II, mówiąc o tym, że katolicy muszą aktywnie uczestniczyć w życiu politycznym, że są za to odpowiedzialni. To jest prawda bardzo niewygodna dla środowisk sprawujących dziś władzę w Polsce, które usiłują zmusić katolicką opinię publiczną do milczenia i poddania się poprawnemu publicznie libertynizmowi dominującemu na zachodzie Europy. My się na to nie godzimy, a nasi przeciwnicy usiłują doprowadzić do likwidacji możliwości wypowiadania się na ten temat. Bez Telewizji Trwam, Radia Maryja i "Naszego Dziennika" byłoby to zupełnie niemożliwe. Podam tu może najświeższy przykład. W tym tygodniu na pierwszej stronie "Naszego Dziennika" wybijała się fikcja przeprowadzenia przez KRRiT konsultacji społecznych przy rozdziale miejsc na multipleksie cyfrowym. O tym, że przewodniczący KRRiT Jan Dworak publicznie kłamał, nie było wzmianki w żadnych innych mediach. Gdyby nie było tych mediów katolickich, opinia publiczna nigdy by się o tym nie dowiedziała. I o to im chodzi.
W czasie gdańskiego marszu powiedział Pan, że skończył się czas, gdy katolicy o coś prosili, teraz już żądają. Czego żądają dziś katolicy?
- Należnych im praw. W każdym demokratycznym kraju struktura, która ma za sobą duże poparcie społeczne, jest decydentem, a nie petentem. Doszło u nas do absurdu polegającego na tym, że mniejszość ma wszystko, co chce, a większość musi nieustannie o wszystko prosić. Nie może być tak, że my, katolicy, zmuszeni jesteśmy do zabiegania o środki służące naszym wartościom i naszemu funkcjonowaniu, a - przykładowo - pewne mniejszości stworzyły w Polsce rodzaj dyktatu i ich przekonania stały się nieformalną, ale obowiązującą wersją świadomości w życiu publicznym.
Na przykładzie medialnej obecności tych mniejszości widać chyba najjaskrawiej dysproporcję w traktowaniu przez dominujące media różnych środowisk.
- Najnowszy i najbardziej ujawniający tę patologię przykład to sprawa relacjonowania przez media naszych marszów. Przecież wystarczy, żeby zamanifestowało kilka osób przeciwko religii katolickiej, a natychmiast jest to nagłaśniane bez liczenia się z czasem antenowym. A tymczasem Marsze w obronie Telewizji Trwam, w których wzięło już udział kilkaset tysięcy osób, zostały przez te media w zasadzie przemilczane.
Dziękuję za rozmowę.
Dla mnie człowiek, to c+u+d, czyli ciało + umysł + dusza. I o tych sprawach myślę i piszę od czasu do czasu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka