Tak, potrzebujemy dyktatorów. I to nie jednego a wielu. Podam na jednym przykładzie, o co mi głównie chodzi. Ale przedtem przypomnijmy sobie, co to kryło się kiedyś pod hasłem dyktator.
Dyktator w republice rzymskiej był to urzędnik nadzwyczajny (extraordinarius), któremu przyznawano władzę absolutną na okres maksymalnie sześciu miesięcy, aby zapobiegł nadzwyczajnym kryzysom (np. podczas ciężkiej wojny lub wewnętrznych rewolt).
Dla nas, dyktator, to będzie ktoś, kto potrafi wprowadzić w życie rozwiązania prawe, niecierpiące zwłoki, zgodne z życzeniami narodu, których nie wprowadzą na pewno ‘demokratycznie wybrane władze’. A zatem dyktatora musi powołać naród w skali kraju, lub społeczność w skali lokalnej. Nie podlega on, ani Sejmowi, ani Senatowi, ani prezydentowi, ani premierowi, ani żadnym ministrom. Jest to więc, prawdziwy reprezentant narodu, powołany przez naród, do przeprowadzenia, do wprowadzenia w życie, tego, czego chce naród, mając na względzie dobro Polski i Polaków, lub w skali lokalnej, dobro danej społeczności.
Weźmy pod uwagę system zdrowia. Jest to jeden z najważniejszych systemów w każdym państwie. Wyobraźmy sobie, że mamy w Polsce wspaniały, najlepszy na świecie system zdrowia. To znaczyłoby, że większość obywateli cieszy się dobrym zdrowiem. A więc nie potrzebujemy budować nowych szpitali, nie potrzebujemy produkować, czy zakupywać ogromnych ilości medykamentów. Nie musimy wydawać ogromnych pieniędzy na utrzymywanie ludzi w chorobach i na utrzymywanie chorego ‘systemu zdrowia’ przy życiu. A wszelkie wysiłki kierujemy na to, aby ludzie byli zdrowi, aby nie chorowali. Ludzie są zdrowi, więc zadowoleni z życia. Jeśli mają pracę, to wykonują ją z zadowoleniem itd. itd. Krótko mówiąc, żyje nam się dobrze, przede wszystkim jesteśmy zdrowi, nie ma co narzekać.
A teraz spójrzmy na naszą polską rzeczywistość. System zdrowia leży na cztery łopatki. Ludzie chorzy, są z dnia na dzień jeszcze bardziej chorzy. Przybywa chorych ludzi, przybywa też chorób, bo nie ma pracy w kraju, więc mamy stres. A stres, to krótko mówiąc jedna z najpoważniejszych przyczyn wielu chorób. Inną tak poważną przyczyną naszych chorób i wszelkich dolegliwości jest nasza niewiedza i lekkomyślność, beztroska, uleganie pięknym słowom bez pokrycia, czyli kłamstwom, bezczelnym kłamstwom, z których rodzi się jeszcze jedna przyczyna naszych słabości, bierność.
Ludzie nie mają pieniędzy na lekarza i na lekarstwa. A ‘demokratycznie wybrana władza’ lekceważy sobie wszystkie te problemy. Jeszcze ‘marzy’ im się pogorszenie tej sytuacji. Jednocześnie narzekają, że nie mają pieniędzy, bo gdyby mieli, to zbudowaliby wspaniały system zdrowia.
Trudno tu nawet mówić o systemie zdrowia, chyba, że ujmiemy ten system w cudzysłów – ‘system zdrowia’ – bo on ma tyle wspólnego ze zdrowiem, co Platforma Obywatelska z Obywatelami.
Takie bajki wciskają ludziom nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach też. Bo powód takiej postawy władz bierze się z globalnej niewoli. Medyczno-farmaceutyczno-finansowa mafia światowa utrzymuje taki stan w społeczeństwach, bo założenie ich jest takie, że tylko ludzie chorzy będą kupowali ich produkcji medykamenty, które niczego w zasadzie nie leczą, tylko usuwają symptomy chorób, a poprzez tzw. efekty uboczne tych medykamentów i poprzez ich ‘wartość leczniczą’ ludzie nigdy nie będą zdrowi. A to jest podstawą ich bytu – zyski z ludzi chorych.
Ale nie tylko to.
Nasze zdrowie zależy też od tego, jakie jest nasze pożywienie. Bo przecież musimy uzmysłowić sobie prostą prawdę, że nie dlatego chorujemy, że w naszych organizmach brakuje medykamentów produkowanych i sprzedawanych przez medyczną mafię.
Chorujemy dlatego, że źle się odżywiamy, że żyjemy w zatrutym chemią i chemikaliami środowisku, że do naszych domów dostarczana jest ‘woda’, którą wodą nie jest. Itd., itd.
Jak temu złu globalnemu zaradzić?
Jedną receptę podał niedawno w formie Apelu do narodu niemieckiego i do całego świata dr Mathias Rath. Można o tym przeczytać na moim blogu w zapisie p.t. „Wezwanie dr. Ratha do mieszkańców Niemiec, Europy i całego świata”.
A ja chcę zaproponować metodę alternatywną. Nie jest to moja własna nowa koncepcja. Jest to rozwiązanie rodem z Chin, tylko zastosowane do istniejących obecnie warunków, które określam krótko, jako niewola medyczna.
Otóż, przed wiekami w Chinach obowiązywał rzeczywiście system zdrowia, który można bez oporów pisać bez konieczności używania cudzysłowu. Człowiek płacił lekarzowi systematycznie co miesiąc określoną sumę pieniędzy, powiedzmy 50 zł od rodziny. Ale tylko wtedy, gdy wszyscy w rodzinie byli zdrowi. Natomiast, gdy ktoś zachorował, to rodzina nie płaciła nic, aż chory wyzdrowiał.
Takiego systemu nie wprowadzi nam w życie ‘demokratycznie wybrana władza’, bo ona nawet nie rozumie, że genetyczne modyfikacje, to rozbój w biały dzień. To wyniszczanie, nie tylko polskiego rolnictwa, ale także i polskiego narodu.
To możemy wprowadzić w życie sami, lokalnie w swoim najbliższym środowisku, organizując się w spółdzielnie zdrowia, kooperatywy, czy inne tego typu związki. Do takiej kooperatywy należą lekarze i pacjenci. A jej działalność polega na realizacji chińskiego podejścia do zdrowia. Płacimy naszym lekarzom określoną kwotę tylko wtedy, gdy jesteśmy zdrowi, i wstrzymujemy płacenie, gdy ktoś w naszej rodzinie jest chory. Pomijam tutaj wszystkie szczegóły. Chodzi mi tylko o przedstawienie samej idei.
Co taki system daje nowego? Sprawa podstawowa – lekarz zainteresowany jest zdrowiem człowieka, a nie jego chorobami. A więc w tym systemie potrzebujemy specjalistów od zdrowia, a nie specjalistów od chorób. I to powinno być podstawą wszelkich zmian w istniejących ‘systemach zdrowia’. Aktualnie zmiany w ‘systemach zdrowia’ prowadzone są wg zasady, że te systemy nie są złe, tylko trzeba jeszcze więcej pieniędzy wyciągnąć od ludzi, aby były one jeszcze lepsze. To jest fałsz nad fałsze. Tak właśnie przez wiele lat i nadal okłamuje się ludzi mówiąc, że tylko wyciągniemy od was jeszcze więcej pieniędzy i system zdrowia się nagle poprawi.
A prawda jest taka, że trzeba zbudować system oparty na zdrowiu, na trosce o zdrowie, a nie na trosce o choroby. Ale to wymaga wielkich przemian. I właśnie do tego potrzebni są nam dyktatorzy.
Dlaczego w tytule upraszam o dyktatorów? Bo oczywiście można taki system wprowadzać społecznie, bez zainteresowania nim ‘demokratycznie wybranych władz’. Ale wtedy będą to tylko rozwiązania lokalne. Gdy tymczasem można by, a nawet powinno się taki system wprowadzić globalnie w całym państwie. A to może zrobić tylko pełnej krwi dyktator, a nie p. minister Kopacz, czy p. minister Arłukowicz, wybitni specjaliści od kłamstw i chorób.
I gdyby w innych jeszcze gałęziach życia społecznego i gospodarczego pojawili się podobni dyktatorzy, a gdyby tak jeszcze pojawił się dyktator większej mocy na poziomie premiera państwa polskiego, to dopiero wtedy mielibyśmy demokrację - marzenie.
Podstawą tego globalnego zła, z jakim mamy obecnie do czynienia na całym świecie, nie tylko w Polsce, jest uparte trzymanie się podłej idei, że zyski, bez których mafia medyczno-farmaceutyczno-finansowa nie może przecież istnieć, mogą być ich udziałem tylko wtedy, gdy ludzie będą chorować, masowo, nie umierać, ale żyć w ciągłym zagrożeniu zdrowia.
Dlatego potrzebny jest nam również wielki dyktator globalny, który potrafiłby tym złoczyńcom wyjaśnić i przekonać ich, że równie intratny jest interes oparty na zdrowych zasadach. Zyski ich wcale nie będą mniejsze, potencjalnie nawet będą większe, wtedy, gdy życie na tej ziemi zostanie zorganizowane według zasady, że troska o zdrowie ludzi jest ważniejsza od troski o ich choroby.
Mowa jest o dyktatorach, a nie o dyktatorze, dlatego, że dyktator zajmujący się tylko zbudowaniem nowego zdrowego systemu zdrowia, to jeszcze nie wszystko. Naszym lekarstwem powinno być pożywienie, które obecnie jest przyczyną naszych chorób. A więc, potrzebny jest nam również dyktator, który np. ‘przekona’ producentów żywności, żeby zaprzestali produkować ‘pożywienie’, które tak naprawdę jest antypożywieniem, bo szkodzi zdrowiu człowieka, i zaczęli produkować pożywienie zdrowe, naturalne, który powinno zastąpić medykamenty.
Poprzestanę może na tym przykładzie. Mam nadzieję, że łatwo widać, że takich prawdziwych dyktatorów potrzebujemy całe zastępy. A tymczasem dziś mamy oprócz ‘demokratycznie wybranych dyktatorów’ we wszystkich dziedzinach naszego społecznego i gospodarczego życia, jedynie jeszcze dyktatorów … mody.
Ale z takimi ‘dyktatorami’ nigdy nie stworzymy ani demokracji-marzenie, ani Polski naszych marzeń.
Dla mnie człowiek, to c+u+d, czyli ciało + umysł + dusza. I o tych sprawach myślę i piszę od czasu do czasu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka