Po obiedzie udajemy się na Stare Miasto. Z “Expressu Wieczornego” dowiadujemy się o nieudanym, na szczęście, zamachu na życie Jana Pawła II w Fatimie. Stare Miasto jest dosłownie oblężone: na ulicach długie kolumny milicyjnych samochodόw, armatki wodne, duże oddziały zomowcόw. Widać, że władza dobrze przygotowała się do dialogu ze społeczeństwem…Ale żarty na bok: naprawdę wyglądało to groźnie…Na odcinku od Krakowskiego Przedmieścia do Rynku Starego Miasta mijamy duże grupy ludzi. Coś wisiało już w powietrzu, wyraźnie wyczuwało się atmosferę rosnącego napięcia. Wszyscy pamiętali jakie walki toczyły się tutaj zaledwie dziesięć dni temu… Ponownie Katedra św. Jana: 13-go każdego miesiąca odprawiana jest tu msza św. w intencji “Solidarniści”, w intencji Ojczyzny. Ta odprawiana dzisiaj jest jednak przede wszystkim mszą dziękczynną za cudowne ocalenie życia Papieża. Msza św. dobiega już końca, gdy z zewnątrz dochodzą nas odgłosy dużej wrzawy oraz okrzyki: “Solidarność!, Solidarność!”. Gdy po mszy św. wierni prόbują wyjść na zewnątrz, zostają niespodziewanie zaatakowani przez zomowcόw. Osoby, ktόre opuściły już świątynie gwałtownie cofają się z powrotem do katedry. Zomowcy rzucają się za nimi i biją ludzi jeszcze w kruchcie świątyni. Rozlega się krzyk kobiet i płacz dzieci. Nie wytrzymuję i krzyczę w kierunku zomowcόw: komunisci – bandyci! Ktoś stojący bliżej jednego ze skrzydeł drzwi zaczyna je zamykać, po chwili drugie skrzydło poszło w ślad pierwszego i wysokie drzwi zamykają się, zostawiając zomowcόw na zewnątrz. W tym zamieszaniu zniknął nam gdzieś Waldek. Szukamy go w całej katedrze, lecz bez skutku. Tymczasem milicja nawołuje przez megafony, aby opuszczać katedrę po dwie osoby. Mimo tych apeli widzimy jak zomowcy zatrzymują niektόrych spośrόd wychodzących. Ludzie są zdezorientowani i zdenerwowani. Ciągle ponawiane są apele o opuszczanie katedry. Gotowych na to nie jest jednak wielu. Niepokoi nas zniknięcie Waldka. Sprawdzamy wnętrze świątyni jeszcze raz, ponownie bez skutku, po czym decydujemy się jednak na wyjście z katedry. Zomowcy sprzed katedry nie zatrzymują nas. Kilka starszych kobiet przed katedrą nie kryje swego oburzenia wobec poczynań milicji, poza tym Swiętojańska jest zupełnie pusta. Słychać tylko odgłosy demonstracji z Rynku Starego Mista: Solidarność!, Solidarność! Wobec blokady zomowcόw w tamtą stronę skręcamy w kierunku przeciwnym, w lewo, na Plac Zamkowy. U wylotu Świętojańskiej na Plac Zamkowy widzimy samochόd milicyjny z aparaturą nagłaśniającą, a wokόł niego aż roi się od zomowcόw. Nagle ich szpaler odrywa się od całej grupy i rusza w naszą stronę. Nie wygląda to dobrze, jesteśmy na ulicy sami, więc cała ich złość może skierować się na nas. Za plecami mamy zaś zomowcόw sprzed katedry, a więc o wycofaniu się do świątyni nie ma już mowy. Nie mając praktycznie żadnego wyboru zmuszeni jesteśmy iść w ich kierunku. Widząc beznadziejność naszej sytuacji zwracam się do Leszka: uratować nas może tylko cud, ale sprόbujemy, musimy zachowywać się tak jak gdyby zarόwno czas i miejsce, w ktόrym jesteśmy, były dla nas całkiem naturalne. Tak jak dla nich…Najlepiej jak, pewni siebie, nie będziemy zwracać na nich żadnej uwagi…Tak jak gdyby ich nie było – powiedziałem. Ale łatwo powiedzieć: jak gdyby ich nie było. Tymczasem oni są coraz bliżej, prawie zrόwnują się z nami, dostrzegam już ich błędne spojrzenia. I wόwczas wydarzyło się coś zgoła niebywałego: nagle zomowcy, tuż przed nami rozstępują się na dwie strony – jak Morze Czerwone przed Mojżeszem – i bez jednego nawet słowa przepuszczają nas środkiem. Cud się jednak wydarzył! Każdy, kto choćby tylko jeden raz zetknął się w tamtym czasie z zomowcami w akcji i widział do czego są zdolni wobec uczestnikόw demonstracji, nie zdziwi się dlaczego zdarzenie to określam jako cud. Zwykle atakowali oni na oślep, pałując każdego kto znalazł się w ich zasięgu. Tym razem przeszli oni jednak obok nas obojętnie(!).
Odetchnęliśmy z ulgą. Pόźniej demonstrowałem jeszcze pod sztandarami “Solidarności” na ulicach polskich miast, od Wybrzeża po Śląsk, ale nigdy nie byłem już wystawiony na tak wielką prόbę nerwόw. Dowόdca maszerującego na nas oddziału ZOMO nie uwierzył w to, że nie ucieka przed nimi ktoś, kto jest z przeciwnej strony barykady. To musiało być dla niego wręcz nie do wyobrażenia. Nie uciekaliśmy, więc byliśmy jednymi z nich; po prostu wziął nas za …esbekόw!…Innego wytłumaczenia tego zdarzenia po prostu nie ma…
Wchodzimy na Plac Zamkowy i już po krόtkiej chwili dostrzegamy, stojącego na stopnich Kolumny Zygmunta, Waldka. Odczuwamy ulgę bo obawialiśmy się już, że został zatrzymany przez milicję. Podchodzimy do niego, a stąd mamy cały plac jak na dłoni. Wszędzie, aż po Krakowskie Przedmieście, duże grupy ludzi. Widzimy rόwnież jak zomowcy doprowadzają do więźniarki zatrzymanych uczestnikόw demonstracji. Zostawiam Leszka i Waldka na stopniach kolumny i wracam do wylotu ulicy Świętojańskiej gdzie tłum demonstrantόw jest najgęstszy, a stąd przedzieram się do przodu. Przed nami już tylko ponuro spoglądający na nas zomowcy. Nagle ze Świętojańskiej, gdzie musiał przedrzeć się już demonstrujący wierność “Solidarności” tłum z Rynku Starego Miasta, dobiegają nas słowa Roty. Podchwytuję słowa pieśni, a w jednej chwili śpiewa ją już cały plac. W tym samym momencie rozpoczynają na nas atak zomowcy, odcinając nas od Świętojańskiej. Widać, że za wszelką cenę nie chcą oni dopuścić do naszego połączenia się z demonstrantami z Rynku Starego Miasta. Rzucamy się do ucieczki. Gdy jednak w chwilę pόźniej odwracam głowę, aby zobaczyć jaka odległość dzieli mnie od atakujących nas zomowcόw stopa moja trafia niespodziewanie w prόżnie /schody przy kamienicach/, tracę rόwnowagę i…ląduję na ziemi. To koniec! – zdążyłem pomyśleć, a przeze mnie leci jakaś dziewczyna krzycząc: Boże!. Fakt, że chłopiec, ktόry z nią biegnie trzyma ją za rękę ratuje ją jednak od upadku. Zrywam się na rόwne nogi i pędzę w głąb Placu Zamkowego, byle jak najdalej od nacierąjacych na nas zomowcόw. Słyszę nagle jak ktoś krzyczy: dokumenty!, dokumenty! Zanim jednak łapię się za kieszeń kurtki i stwierdzam brak portfela, ktόry musiał wypaść mi podczas upadku, mija kilka dobrych sekund. Zdaję sobie sprawę z tego co może mi grozić, gdy moje dokumenty dostaną się w ręce milicji. Błyskawiczna decyzja; odwracam się i biegnę w kierunku przeciwnym do uciekających demonstrantόw, a w stronę zbliżających się zomowcόw. Jestem teraz na “ziemi niczyjej”: nie ma tu już demonstrantόw, ale nie ma jeszcze też zomowcόw. Nerwowo lustruję bruk, niestety nigdzie nie widzę mojego portfela. Za chwilę będą tu już zomowcy, są tuż, tuż…Zawracam szybko, biegnę w gόrę przez plac i zrόwnuję się na powrόt z demonstrantami. Starszy pan, ktόry obserwował całe to wydarzenie krzyczy do mnie: tamten student podniόsł!, wskazując na młodego, brodatego człowieka. Podbiegam do niego. To pana? – pyta mnie. Tak, dziękuję! – odpowiadam, odbieram od niego moje dokumenty i biegnę do stojących ciągle pod Kolumną Zygmunta Leszka i Waldka. Dzięki Bogu, kolejny już raz tego dnia szczęście mnie nie opuszcza…Leszek powie mi pόźniej, że gdy tak stali z Waldkiem na stopniach kolumny i nagle zobaczył mnie biegnącego samotnie w stronę zomowcόw, był przerażony i pomyślał w tamtej chwili, że zwariowałem. Ze Świętojańskiej dobiega nas huk wybuchających tam granatόw łzawiących. Tymczasem oddaliśmy już w połowie Plac Zamkowy i powoli, pod naporem zomowcόw wycofujemy się do wylotu ul. Miodowej i Krakowskiego Przedmieścia. W kierunku milicjantόw głośno skandujemy: gestapo!, gestapo! W końcu ZOMO opanowuje cały Plac Zamkowy…Na Krakowskim Przedmieściu dobiega do nas jakiś chłopiec i pyta mnie: idziemy pod Rotundę!? Dobrze! – odpowiadam, a po chwili widzę, że za nami idzie już spora grupa młodych ludzi. Nagle podjeżdżają też do nas odkrytym łazikiem zomowcy. Siedzą niedbale w samochodzie trzymając w rękach długie pały i petardy. Zrόwnują się z nami i jadąc z taką samą prędkością z jaką idziemy obserwują nas bacznie prze kilka bardzo długich – dla nas – minut. Na szczęście, po chwili rezygnują jednak i zawracają. Tymczasem ZOMO spycha nas w głąb Krakowskiego Przedmieścia. Wszystkie ulice w prawo, w kierunku Placu Zwycięstwa są zablokowane przez milicję. Na Placu Zwycięstwa jest krzyż z kwiatόw – jeden z symboli „Solidarności”, a władza boi się symboli. Demonstracja powoli wygasa, tłum rzednie, ludzie rozchodzą się w rόżnych kierunkach. Skręcamy w Swiętokrzyską i dochodzimy do Marszałkowskiej, skąd mamy już tylko parę krokόw do hotelu. Ochłoniemy nieco dopiero podczas kolacji w hotelowym barze.
***
Nazajutrz, 14 maja partyjna gazeta donosi, że nie powiodła się prόba zablokowania warszawskiego ronda na skrzyżowaniu Al. Jerozolimskich i Marszałkowskiej, oraz o wieczornych demonstracjach na Starym Mieście, ktόre zostały “rozproszone przez siły porządkowe”.
Tego dnia, tuż przed południem zostajemy niespodziewanie zatrzymani przez dwόch tajniakόw na śrόdmiejskim pasażu, na tyłach Domόw Towarowych “Centrum”. Powodem jest orzeł w koronie, w klapie kurtki Waldka. W tej sytuacji politycznej jest to rόwnoznaczne ze znaczkiem “Solidarności” – wyjaśnia jeden z tajniakόw z oprnikiem w klapie (!). Udaje nam się wyjść z tej opresji cało, ale Waldek traci orzełka. Wkrόtce po tym nieprzyjemnym zdarzeniu opuszczamy miasto.
Edward I. Fialkowski
Utwórz swoją wizytówkę
Edward Ireneusz Fiałkowski, ur. 25 OI 1952 w Szczecinie.
W wieku szesnastu lat rozpoczyna swoja walke z komunizmem. W wieku siedemnastu lat zalozyciel mlodziezowego sprzysiezenia antykomunistycznego; jako porucznik Horyn pisal i rozpowszechnial z przyjaciolmi antykomunistyczne ulotki w Olkuszu. W styczniu 1975 zatrzymany przez milicje w trakcie niszczenia tablicy z haslem 30-lecia PRL. Nie ulega wowczas szantazowi, ktoremu zostaje poddany w celu zmuszenia go do wspolpracy z SB. Kilkanascie tygodni pozniej, powolany do odbycia sluzby wojskowej, odmawia jej, za co zostaje skazany na kare wiezienia przez Wojskowy Sad Garnizonowy w Krakowie. Ucieka z Aresztu Wojskowego na Pomorzu, zatrzymany w Poznaniu przez milicje zostaje przetransportowany do wiezienia w Stargardzie Szczecinskim, gdzie odbywa calosc kary, dwoch lat pozbawienia wolnosci. Po opuszczeniu wiezienia, pozbawiony przez dluzszy czas mozliwosci zatrudnienia, jest jednoczesnie szykanowany za to przez milicje.
W pazdzierniku 1980 zalozyciel "Solidarnosci" w olkuskim oddziale Wojewodzkiego Przedsiebiorstwa Wodociagow i Kanalizacji, ktory byl pierwszym wolnym zwiazkiem powstalym wowczas przy WPWiK w wojewodztwie katowickim. W 1981 redaktor dwutygodnika MKK NSZZ "S" Ziemia Olkuska, "Nasz Glos". Po 13 grudnia, unikajac aresztowania wspolorganizator podziemnych struktur "S" w Olkuszu. Jako czlonek kierownictwa podziemnych struktur olkuskiej "S", nalezy do tzw.szostki (obok Mariana Barczyka, Stanislawa Gila, Adama Giery, Kazimierz Grzanki oraz Jozefa Strojnego). Wspolpracuje z podziemnym pismem "Solidarnosc Olkuska". Wielokrotnie zatrzymywany, przesluchiwany, pobity przez milicje; w mieszkaniu rewizje. Uczestnik wielu antykomunistycznych demonstracji na terenie calego kraju (m.in. Gdansk, Warszawa, Krakow, Katowice). Po jednej z nich (VI 1982) zatrzymany przez milicje, skazany przez Kolegium ds. Wykroczen na kare wysokiej grzywny. W 1987 brutalnie pobity przez oficera ZOMO w Gdansku, w dniu wizyty Jana Pawla II w tym miescie.
Od 1988 na emigracji w USA. Pozostaje aktywnym dzialaczem wsrod Polonii. W 1989 czlonek Nowojorskiego Komitetu Wyborczego Solidarnosci; w trakcie wyborow czerwcowych w konsulacie, maz zaufania "S" w Nowym Jorku z ramienia Komitetu Obywatelskiego Solidarnosc. W 1990 przewodniczacy Komitetu Kampanii Prezydenckiej Lecha Walesy w Nowym Jorku. W wyborach parlamentarnych 1991 reprezentuje w Nowym Jorku Porozumienie Centrum. W 1992, kiedy prezydent L.Walesa aktywnie zaczal zwalczac tendencje dekomunizacyjne, w porozumieniu z pozostalymi bylymi mezami zaufania Walesy na Wschodnim Wybrzezu, wydal oswiadczenie, w ktorym domagal sie jego ustąpienia oraz rozpisania nowych, przyspieszonych wyborow prezydenckich. Czlonek Instytutu Jozefa Pilsudskiego w Ameryce. W latach1989-1996 wspolpracownik polonijnych gazet w Stanach Zjednoczonych. Autor wspomnien z okresu PRL, "Ojczyzno ma...". Obecnie mieszka w okolicach Denver w Kolorado, USA.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura