Zaledwie kilka dni po przyjeździe do Nowego Jorku przytrafiło mi się też coś, co było dowodem na to, że tak naprawdę świat nie jest aż tak duży, jakby się mogło to wydawać. Kiedy w gmachu Narodόw Zjednoczonych przechodziłem korytarzem wzdłuż sali Zgromadzenia Ogόlnego ONZ, podszedł do mnie niespodziewanie młody człowiek i zapytał po polsku:
- przepraszam, czy pan jest z Olkusza?
Muszę przyznać, że byłem tym pytaniem bardzo zaskoczony.
Przede wszystkim ze względu na miejsce, w ktόrym padło…Bo, żeby chociaż była to polska dzielnica…Ale nie…Tak, czy owak, to przecież działo się w Nowym Jorku, w mieście gdzie naprawdę… wszystko jest możliwe...Więc, skąd u licha moje zdziwienie? Problem w tym, że to nie było tylko zdziwienie… Była to też obawa, czy nie jest to sygnał inwigilacji wywiadu PRL. Bo takich “pułkownikόw” jak w Bad Soden, tu w Nowym Jorku, gdzie krzyżowało się wiele drόg antykomunistycznej emigracji, też nie brakowało…Szybko jednak okazało się, że był to na szczęście tylko zwykły przypadek. Bo jednak większość rzeczy w życiu dzieje się przypadkiem.
Najbardziej nieprawdopodobny zbieg okoliczności jaki przeżyłem nie przytrafił mi się jednak wcale w Nowy Jorku, ale kilka lat wcześniej, w…Krakowie. Było to pόźną jesienią lub wczesną zimą. W środku nocy siedziałem, w opustoszałym już o tej porze barze hotelu “Holiday Inn”, sącząc powoli swόj ulubiony gin & tonic. Przy barku siedział jeszcze tylko jeden człowiek. Byliśmy więc niejako skazani na rozmowę ze sobą, ktόrą zresztą dość szybko nawiązaliśmy. Jako działacz solidarnościowego podziemia miałem wόwczas żelazną zasadę nie prowadzenia rozmόw z nieznajomymi na tematy polityczne przy alkoholu. A że byłem już po paru drinkach więc, chcąc być wierny mojej zasadzie zacząłem nagle mόwic o…Antarktydzie(!). Pewno dlatego, że byłem wόwczas krόtko po jakiejś ciekawej lekturze poświęconej ‘białemu kontynentowi”. W pewnej chwili mόwiąc o polskich dokonaniach na Antarktydzie wymieniłem nazwisko polskiego polarnika, człowieka bardzo zasłużonego w tamtym rejonie, wspόłzałożyciela Polskiej Stacji Antarktycznej imienia H. Arctowskiego, na wyspie Krόla Jerzego (Szetlandy Południowe). Wόwczas mόj towarzysz nocnej rozmowy przy barze spojrzał na mnie z uwagą i …oznajmił mi ni mniej, ni więcej: to jestem…ja! Widząc zaś moje olbrzymie zdumienie na twrzy, wcale nie prόbował mnie przekonywać, lecz od razu wyciągnął z kieszeni swόj... dowόd osobisty. Nazwisko zgadzało się, ale abym nie miał nawet cienia wątpliwości, szybko odwrόcił stronę dowodu na rubrykę: zatrudnienie. A tu czarno na białym widniało: Polska Akademia Nauk. Bez wątpienia był to człowiek, o ktόrym właśnie zacząłem opowiadać…Niesamowity przypadek, bo możliwy tylko jeden na trzydzieści kilka milionόw(!). Prawie jak szόstka w totka! Szkoda tylko, że tej ostatniej do tej pory jakoś nie trafiłem… Bohater mojego opowiadania, sam musiał być pod dużym wrażeniem tego zdarzenia, bo rankiem następnego dnia zadzwonił jeszcze do mojego pokoju, aby przeprowadzić ze mna krόtką rozmowę. Był to Stanisław Rakusa-Suszczewski.
Edward I. Fialkowski
Utwórz swoją wizytówkę
Edward Ireneusz Fiałkowski, ur. 25 OI 1952 w Szczecinie.
W wieku szesnastu lat rozpoczyna swoja walke z komunizmem. W wieku siedemnastu lat zalozyciel mlodziezowego sprzysiezenia antykomunistycznego; jako porucznik Horyn pisal i rozpowszechnial z przyjaciolmi antykomunistyczne ulotki w Olkuszu. W styczniu 1975 zatrzymany przez milicje w trakcie niszczenia tablicy z haslem 30-lecia PRL. Nie ulega wowczas szantazowi, ktoremu zostaje poddany w celu zmuszenia go do wspolpracy z SB. Kilkanascie tygodni pozniej, powolany do odbycia sluzby wojskowej, odmawia jej, za co zostaje skazany na kare wiezienia przez Wojskowy Sad Garnizonowy w Krakowie. Ucieka z Aresztu Wojskowego na Pomorzu, zatrzymany w Poznaniu przez milicje zostaje przetransportowany do wiezienia w Stargardzie Szczecinskim, gdzie odbywa calosc kary, dwoch lat pozbawienia wolnosci. Po opuszczeniu wiezienia, pozbawiony przez dluzszy czas mozliwosci zatrudnienia, jest jednoczesnie szykanowany za to przez milicje.
W pazdzierniku 1980 zalozyciel "Solidarnosci" w olkuskim oddziale Wojewodzkiego Przedsiebiorstwa Wodociagow i Kanalizacji, ktory byl pierwszym wolnym zwiazkiem powstalym wowczas przy WPWiK w wojewodztwie katowickim. W 1981 redaktor dwutygodnika MKK NSZZ "S" Ziemia Olkuska, "Nasz Glos". Po 13 grudnia, unikajac aresztowania wspolorganizator podziemnych struktur "S" w Olkuszu. Jako czlonek kierownictwa podziemnych struktur olkuskiej "S", nalezy do tzw.szostki (obok Mariana Barczyka, Stanislawa Gila, Adama Giery, Kazimierz Grzanki oraz Jozefa Strojnego). Wspolpracuje z podziemnym pismem "Solidarnosc Olkuska". Wielokrotnie zatrzymywany, przesluchiwany, pobity przez milicje; w mieszkaniu rewizje. Uczestnik wielu antykomunistycznych demonstracji na terenie calego kraju (m.in. Gdansk, Warszawa, Krakow, Katowice). Po jednej z nich (VI 1982) zatrzymany przez milicje, skazany przez Kolegium ds. Wykroczen na kare wysokiej grzywny. W 1987 brutalnie pobity przez oficera ZOMO w Gdansku, w dniu wizyty Jana Pawla II w tym miescie.
Od 1988 na emigracji w USA. Pozostaje aktywnym dzialaczem wsrod Polonii. W 1989 czlonek Nowojorskiego Komitetu Wyborczego Solidarnosci; w trakcie wyborow czerwcowych w konsulacie, maz zaufania "S" w Nowym Jorku z ramienia Komitetu Obywatelskiego Solidarnosc. W 1990 przewodniczacy Komitetu Kampanii Prezydenckiej Lecha Walesy w Nowym Jorku. W wyborach parlamentarnych 1991 reprezentuje w Nowym Jorku Porozumienie Centrum. W 1992, kiedy prezydent L.Walesa aktywnie zaczal zwalczac tendencje dekomunizacyjne, w porozumieniu z pozostalymi bylymi mezami zaufania Walesy na Wschodnim Wybrzezu, wydal oswiadczenie, w ktorym domagal sie jego ustąpienia oraz rozpisania nowych, przyspieszonych wyborow prezydenckich. Czlonek Instytutu Jozefa Pilsudskiego w Ameryce. W latach1989-1996 wspolpracownik polonijnych gazet w Stanach Zjednoczonych. Autor wspomnien z okresu PRL, "Ojczyzno ma...". Obecnie mieszka w okolicach Denver w Kolorado, USA.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura