Egon.von.Roth Egon.von.Roth
474
BLOG

Państwo zdaje egzamin

Egon.von.Roth Egon.von.Roth Polityka Obserwuj notkę 2

Państwo nieustannie, dzień po dniu zdaje egzamin. Może nawet i przekracza granice. Nie potrafię tylko zgadnąć czy choćby zasugerować w jakiej to robi kategorii.

Natknąłem się wczoraj na szokujący materiał. Dotyczył on procederu, który rozwinął się na ziemiach popegeerowskich, zarządzanych przez państwową agencję. Głownie dotycz to tereny Warmii i Mazur. Sprytni „przedsiębiorcy” wyposażeni w rolnicze maszyny dokonują śmiałych wypadów na wspomniane tereny gdzie orzą i sieją. Gdy już zasieją ziemia przestaje ich szczególnie interesować. Udają się jednak do innej państwowej agencji i pobierają za zasiewy dopłaty z Unii Europejskiej.

Sprytne to ale nie o samym procederze myślałem pisząc o szokującym zjawisku. Polska pomysłowość nie jest mnie w stanie zaskoczyć. Chyba od czasu gdy okazało się, że szwedzka telekomunikacja ponosiła ogromne straty za sprawą naszych rodaków, którzy odkryli, że automaty telefoniczne działają na nasze monety pięciozłotowe (sprzed denominacji).

Szokujące w materiale było co innego. Twórcy materiału udali się najpierw do przedstawiciela Agencji Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa, która ziemią zarządza i która, jak przyznał pytany urzędnik, robi co może by procederowi zapobiec. W tym celu wynajęła agencję ochrony, która ze wspominanymi „przedsiębiorcami” bawi się na obszarze pojezierza w berka, usiłując przeszkodzić im w orce i siewie. Oczywiście z marnym skutkiem.

Następnie dziennikarze udali się do tamtejszego przedstawiciela agencji, która zajmuje się wnioskami o dopłaty. Nazwy nie pomnę. Zapytali owego przedstawiciele, czy nie może on, przyjmując wnioski o dopłaty domagać się udokumentowania prawa do ziemi, której sprawa dotyczy. Aktu własności albo umowy dzierżawy. I tu zaczyna się prawdziwa jazda. Ów pan odparł że mógłby ale… nie musi. I zapowiedział, ze nadal nie będzie wymagał bo nie będzie się bawił w biurokrację.

Patrzyłem na bezmyślną gębę owego pana i pomyślałem, że w poważnym i wydolnym państwie gdzieś w połowie drugiej minuty faks na biurku tego debila wyplułby mu na biurko natychmiastową dymisję a w minutę później faks we właściwej prokuraturze wyplułby wniosek o sprawdzenie czy ów pan nie zapomniał przypadkiem zawiadomić stosownych organów o możliwości popełnienia przez kogoś nadużyć.

Myślę, że skala „walki z biurokracją” owego typa z Mazur przerasta skalą wszystkie garnitury Donalda Tuska, kupione nie z jego pensji.

Przerażające jest to, że jedna agencja dokonuje syzyfowych wysiłków by powstrzymać wypływ nienależnych wypłat niemałych pieniędzy a druga mogłaby ale nie musi w tym pomagać. Przerażające jest i to, że przedstawiciel państwowej instytucji z taką ostentacją, wprost do obiektywu kamery popisuje się wyjątkowo kosztownym „tumiwisizmem”. I włos mu z głowy nie spadł i pewnie nie spadnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka