źródło: Patryk Jaki - Instagram
źródło: Patryk Jaki - Instagram
EkoKonserwatysta EkoKonserwatysta
2263
BLOG

Jaki pewniakiem?

EkoKonserwatysta EkoKonserwatysta PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 195


Właśnie zrozumiałem, że jest już niemal pewne, że Patryk Jaki wygra wybory w Warszawie.


Zanotował już znaczny wzrost w sondażach. Choć startował ze znacznie niższej pozycji niż Trzaskowski notuje zdecydowany trend wznoszący i już niewiele brakuje do wyrównania się wyników obu kandydatów, a czasu jest jeszcze sporo. Pozostali nie liczą się, choć udziałem w wyborach mogą realizować inne cele (np. zdobycie rozpoznawalności na przyszłość, czy przypomnienie o sobie).

Jak wiadomo o ile na wyniki sondaży należy patrzeć z rezerwą (mogą być przekłamane według życzenia zamawiającego,  a także z powodu na błędy metodologiczne, czy też brak prawdomówności respondentów), o tyle zmiany wyników kolejnych sondaży robionych przez daną pracownię tą samą metodą z reguły odzwierciedlają rzeczywisty trend.

Ale nie sondaże są głównym źródłem mojego przeświadczenia. Widać, że Jaki bardzo ciężko pracuje na swoje zwycięstwo, a Trzaskowski się leni.  Jest on typowym lwem salonowym (z zawodu politolog, obecnie poseł do PE, minister spraw zagranicznych w gabinecie cieni PO). Dla niego zawód polityka to brylowanie na salonach. Czyli spijanie owoców władzy. Nie chce zdaje się pamiętać przy tym, że polityk najpierw tę władzę musi zdobyć (a potem jeszcze utrzymać). I to jest istotą tego zawodu. Tak jak istotą przewodzenia armią nie są rauty, tylko wygrywanie wojen.      

Widać w tym brak woli i charakteru.  Brak charakteru przejawił też np. w sprawie ul. Górczewskiej. Choć Trzaskowski dotąd wyrażał rezerwę wobec ruchu samochodowego w mieście, kiedy tylko Jaki zagrzmiał, że nie da zwęzić tej ulicy po przedłużeniu II linii metra, co planuje obecna wiceprezydent Kaznowska, ten natychmiast zawtórował Jakiemu. Mimo, że miałby wiele argumentów, żeby bronić projektu Ratusza (choćby taki, że poparło go 90% uczestników konsultacji społecznych i nie jest on w istocie antysamochodowy, zamienia bowiem pas autobusowy, niedostępny obecnie dla kierowców indywidualnych, w miejsca postojowe).

Robi takimi zachowaniami wrażenie faceta, który w dzieciństwie był bity przez każdego na podwórku. A takim wrażeniem nie zdobywa się  nie tylko kobiet, ale także wyborców.

Kiedy już Trzaskowski coś robi i zabiera głos, to głos ten w ogóle nie dotyczy spraw warszawskich. Ostatnio dwie najważniejsze sprawy z jakimi wystąpił, to walka z PiSem, a druga to walka z faszyzmem. Nie będzie tym w stanie przeciągnąć na swoją stronę wyborców niezdecydowanych. Takie ostre hasła trafiają do stałego elektoratu, a osoby chwiejne raczej zniechęcają.  Podkreślają przy tym brak  jakichkolwiek wypowiedzi na temat programu dla miasta. Można to skwitować po raz kolejny, że opozycja totalna dalej nie potrafi wyciągnąć wniosków ze swojej porażki. 

Można mu przy tym wybaczyć, że Jaki zaskoczył go, startując w istocie z kampanią wyborczą (nazwaną eufemistycznie „prekampanią”) przed ogłoszeniem daty wyborów, co jest niezgodne z ordynacją. Ale takie niestety są reguły wojny, a więc i życia. Może się żalić, ale poniesionych strat nikt mu nie zrekompensuje.  Fortel i zasadzka od wieków były elementami wojny.  Można się przed nimi bronić tylko szybko reagując.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                   
Widać, że Trzaskowski kompletnie nie ma serca do spraw samorządowych.  Dopuszczam możliwość, że tak samo może być z Jakim (choć to mało prawdopodobne, jednak kilka lat spędził w samorządzie), ale nawet w takim wariancie musiałoby to oznaczać, że umie to doskonale maskować. W tym wariancie zachowywałby się jak uczeń, który ma zdać z egzamin z trudnego, nielubianego przedmiotu, który na dodatek nie uważa za przydatny, jednak chce dostać piątkę. Po prostu stara się dobrze wykonać zadanie, bez względu na to jak dalekie by było od jego osobistych zainteresowań.

Pracuje przy tym od rana do nocy. Trzaskowski zdaje się, że nie ma etatowej pracy i mógłby niemal wyłącznie zająć się wyborami, a jest go 5 razy mniej. Jaki pracuje w ministerstwie, gdzie oczywiście może liczyć na ulgowe traktowanie, realizując tak ważne zadanie od partii. Jednak przynajmniej w długich posiedzeniach Komisji Weryfikacyjnej musi uczestniczyć. Mimo to, widać, że niemal co dziennie przed pracą robi konferencję prasową w terenie, a od 17 do 20 ma kilka spotkań w ramach akcji #100imypodblokiem. Gdzieś pomiędzy tym wszystkim musi kampanię planować i koordynować. Nawet gdyby w czasie pracy w ministerstwie  poza  Komisją Weryfikacyjną nie robił nic to i tak jest to ogrom pracy.

Krzywa poparcia nieubłaganie pnie się do góry. W czasie kampanii może się jeszcze dużo wydarzyć, ale zagrozić mu mógłby tylko kandydat pracowity i roztropny, a takim Trzaskowski nie jest.




Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka