MON Macierewicza, czyli Ministerstwo Śmiesznycj Kroków. / Mat. Google
MON Macierewicza, czyli Ministerstwo Śmiesznycj Kroków. / Mat. Google
el.Zorro el.Zorro
1617
BLOG

"Wróg wewnętrzny" w Autosanie.

el.Zorro el.Zorro Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Najwyższy czas, aby stalinowskim obyczajem, komisarz Macierewicz

zdemaskował w Autosanie wroga wewnętrznego.


Klasyk filozofii dowodził, iż:

Nie sposób wzejść dwa razy do tej samej rzeki”.

Mylił się, bo choć miał bardzo otwarty rozum i wielką wyobraźnię, nie był w stanie wyobrazić sobie sytuacji, w której wydawałoby się, że wykształcone społeczeństwo w liczbie ponad 20 milionów obywateli mających czynne prawo wyborcze,

zdecyduje się na wybór tak zakłamanej i niekompetentnej ekipy, jaką jest obecny, niestety trwały układ trzymający władzę w Polsce, jaką są rządy nieformalnej koalicji PO-PiS!

Bo dziś Polacy maja klasykę wyboru pomiędzy dżumą, a cholerą!

Są gotowi dać władzę:

albo aferzystom z PO,

albo neobolszewikom z PiS.

Czyli tak tragicznie, siak jeszcze gorzej, bo jedni rozszabrują, a drudzy zmarnotrawią owoce ciężkiej i marnie opłacanej pracy Polaków.

Wróćmy do meritum.

Owoż zamarzyło się polskim dzielnym, szwejkopodobnym wojakom, posiadanie nowych ...autokarów, bo wyadomo, potęga każdej armii ilością wypasionych autokarów jest mierzona.

Nie pojazdów przystosowanych do pokonywania wertepów, ale dróg szybkiego ruchu, po których pod wodzą druha Macierewicza i jego misiewiczopodobnych jeneralów, będą siali trwogę wśród kacapów z armii wrednego Putina, którzy prawie się przymierzają do budowy floty ciężkich transportowców, mogących nie tylko przewieźć na swoim pokładzie po kilka czołgów wzoru „Armata”, lub zbudowanych na ich bazie transporterów piechoty, ale do tego mogących operować z lotnisk polowych i to w każdych warunkach.

Na wstępie zażyczyli sobie, aby do autokaru wchodziło, obok kierowcy, (UWAGA!) pilot oraz 45 sztuk żołnierza ogólnowojskowego.

Tu należy zapytać dekowników z pionu logistyki 2 Regionalnej Bazy Logistycznej, SKĄD WYTRZASNĘLI liczbę 45 zabieranych pasażerów i po cholerę im w autokarze osoba pilota,

SKORO TAKOWEJ NIE PRZEWIDUJE ŻADEN Regulamin Służby?!!

Przecież nawet ostatnia oferma batalionowa wie, że 45 żołnierza to liczba „ni z gruchy, ni z pietruchy”!

W Wojsku Polskim, od jego zarania, PODSTAWOWĄ jednostką jest KOMPANIA, licząca 100, słownie stu, żołnierzy; (3 plutony po 32 żołnierzy + dowódca kompanii + szef kompanii i jego pomocnik + sanitariusz).

Tak więc, jeśli zamawiany autokar miałby służyć do szybkiej dyslokacji żołnierzy, powinien zabierać równo 50 pasażerów + kierowcę, co pozwoliłby zapakować kompanię w dwa autokary.

Ale, w dobie profesjonalizacji armii, nie zawsze operuje się dziś kompaniami.

Częściej operuje się dziś plutonami, tyle, że samodzielny pluton nigdy nie przekracza 40 ludzi! (Podstawowy skład plutonu, to 3 drużyny po 10 żołnierzy + dowódca i pomocnik dowódcy).

Wówczas wystarczyłby autobus mieszczący 40 pasażerów.

Ale kto powiedział, że zamawiane autokary mają służyć do wożenia wojaków w celach związanych z obronnością kraju?!!

A obecność pilota wyraźnie wskazuje, że zamawiane autokary planuje się wykorzystywać w innych, niż statutowe zadania Wojska Polskiego. Konkretnie w celach stricte turystycznych!

Niezawodny Poliszynel doniósł Zorru, że nowe autokary dalekobieżne nie są potrzebne wcale żołnierzom w celu podniesienia ich gotowości bojowej,

ale mają zapewnić dochody Ordynariatowi Polowemu na sakroturystyce!

O ile bowiem notuje się spadek zainteresowania dalekobieżnymi pielgrzymkami wśród „przypadkowego społeczeństwa”, o tyle w resortach siłowych, w których w Polsce pod rządami PiS-manów i PiS-manek politykę kadrową i ścieżki awansów są w gestiach ...kapelanów, udział w pielgrzymkach jest wręcz warunkiem koniecznym, aby awansować!

A pielgrzymkę do celu trzeba czymś dowieźć, najlepiej „na krzywy ryj”, bo nawet ostatnia oferma batalionowa potrafi wynająć autokar i za taką usługę zapłacić z nieograniczonego budżetu MON. Problem w tym, że taka usługa zamówiona z zewnątrz zewnątrz pozostawia ślad w księgowości, a potem w bilansie, więc zawsze się znajdzie jakiś upierdliwiec, który zapyta o celowość wydatkowania budżetowych pieniędzy na potrzeby rozbuchanego kultu religijnego, a do tego świętobliwa łapówa ...(WRÓĆ!!!), zaradzanie potrzebom materialnym „Kościoła jedynie słusznego”, to nie to samo, co skonsumowanie całych oszczędności na kosztach transportu, nieprawdaż?

Ale to drugoplanowy drobiazg!

Prawdziwa szopka odbywana pod hasłem patriotyzmu gospodarczego polega na tym, że w imię politycznego obłędu, wymusza się na zarządzanym przez oszołomów z otoczenia druha ministra Macierewicza podmiocie gospodarczym aby ten w kilka miesięcy zaprojektował i zbudował zupełnie nowy autokar, będący do tego nową jakością.

Czyli klasyka mission impossible, nawet dla czołowych producentów autokarów dalekobieżnych.

Trzeba być osobą dotkniętą kretynizmem, albo rekomendowanym przez PiS prezesem spółki, aby próbować wystartować w przetargu rozpisanym przez MON na nowe autokary dalekobieżne, no bo tylko osoba szwankująca na poczytalności może zakładać, że JEST MOŻLIWYM kupić w częściach homologowany autokar, poskładać go w Sanoku przy pomocy nieprzeszkolonych monterów w całość, nie budzącą grozy wśród homologujących taki wynalazek laborantów.

Oczywiście, dla druha Macierewicza, wymuszenie homologacji na takiej, potencjalnej, zbiorowej trumny na kołach to drobiazg, skoro ma na podorędziu powolną jego kaprysom kadrę WAT, którą już na wstępie swego szarogęszenia się w MON, zweryfikował testem wiary w kult smoleński.

Sumując, autokar dalekobieżny to bardzo drogi obstalunek i do tego drogi w utrzymaniu!

Jego żywotność jest liczona na 10, słownie dziesięć, lat, a 12 letni weteran praktycznie nie ma szans na przejście przeglądu okresowego.

Co ciekawe, taki autokar tym bardziej się zużywa, im mniej jeździ, zaś koszt remontu kapitalnego ociera się o cenę nowego. Generalnie, aby taki zakup się zamortyzował, potrzeba, aby odbywał dalekie rejsy non stop, a nie czekał w garażu na zachcianki właściciela. Należy też brać pod uwagę fakt, że przeglądy okresowe oraz bieżący serwis eksploatacyjny takich autokarów MUSZĄ odbywać się w autoryzowanych stacjach diagnostycznych, a nie przez przypadkowo dobranych „fachowców w mundurach”, którym, z racji prezentowanej kultury i wiedzy technicznej, często strach powierzyć do naprawy ...kowadło lub młotek! (Ostatecznie jakiś jest powód tego, że eksploatowane w Polskim Wojsku czołgi „Leopard”, nawet na okresową wymianę oleju muszą odbywać podróż zza Odrę do niemieckiego serwisanta).

Tak więc obstalunek dla Polskiego Wojska floty dużych autokarów dalekobieżnych jest totalnie nieuzasadnionym przedsięwzięciem, gdyż bez problemu można wynająć taki pojazd i to wraz z kompetentnym kierowcą, a nie kolesiem który zwykle posuwa po poligonie idiotoodpornym samochodem ciężarowym!

W ostateczności można by nawiązać współpracę z cywilnym przewoźnikiem, u którego zamówiono by tak zwaną gotowość świadczenia usługi, pozwalając na świadczenie usług w czasie, w którym wojsko nie miałoby zleceń na przewozy.

Ale cóż, dla druha Macierewicza i jego przybocznych, każdy dzień bez kompromitacji, jest dniem straconym!

To kolejny przykład „dobrej zmiany”, ale na gorsze!

Co do okazania było. Amen.


Zorro

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka