Emacton Emacton
130
BLOG

Co z tą młodzieżą?!

Emacton Emacton Kultura Obserwuj notkę 0

 Od dzisiaj kategorycznie domagam się wprowadzenia do szkół podstawowych specjalnego przedmiotu dotyczącego podstaw kultury i obycia w świecie. Nie jestem jakimś arystokratą, który je bułkę przez bibułkę, ale naprawdę, serio mówię, to ludzkie pojęcie przechodzi.

Czerwiec, luźny okres w szkołach, rozpoczęły się wycieczki szkolne. Warszawa, Ogród Saski, wczesne popołudnie. Ze wszystkich stron napierają wycieczki – krzyk, chaos, bieganina, śmiechy wszystko i zero kultury.

Siedzą sobie emeryci na ławeczkach, korzystają z dobrodziejstw pogody, nieopodal działa fontanna. Spokojne rozmowy, cicho miło i przyjemnie, aż tu nagle dzicz szkolna. Jak ludzie pierwotni, żywcem z jaskini wyciągnięci. Zero kultury. Zobaczyli ławeczki, od razu rzucili się z jeszcze większym krzykiem, by zająć miejsce. Oczywiście koleżanka koleżanki musi obowiązkowo usiąść obok, bo przecież świat się zawali, inna osoba nie może, bo spowoduje istny armageddon. Starowinka dotychczas czytająca w spokoju gazetę, w ostatniej chwili chwyta swoją torbę i podnosi się z ławeczki, by zapobiec wypchnięciu z niej i to w dosłownym znaczeniu.

Emeryci, którzy spokojnie sobie dyskutowali muszą się przenieść w inne miejsce, bo tutaj od tego zgiełku, krzyku, bieganiny uszy pękają.

Zbliża się pełna godzina, za chwilę zmiana warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Miejsce dla Polaków święte, przy którym można co najwyżej stać w powadze i skupieniu. Gdzie tam!

Wycieczkowicze z zadupiowych dziur zabitych dechami, co to dalej niż za własną oborę i okoliczną remizę w życiu nie wyszli, muszą, no po prostu muszą się drzeć, przedrzeźniać żołnierzy w czasie służby. Zero ciszy i spokoju. Nawet sami żołnierze muszą krzyczeć na dzicz, bo przecież nikt nad nimi nie zapanuje. Opiekunki wycieczki? Gdzie tam, dzieciarnia może wejść wszystkim na głowę, one zajęte same sobą nic nie zrobią, by zaprowadzić jakiś porządek.

Aż szkoda, że żołnierze strzegący najwazniejszego miejsca w kraju nie użyją swojej broni. Może właśnie wystarczyłoby raz, czy drugi pociągnąć za spust, może nie w kierunku tej hołoty, tylko tak, w powietrze, żeby niczym dzikie psy odstraszyć i przywrócić porządek w stadzie. Niestety…

Ostatnie chwile przed pełną godziną, ostatnie sekundy. Do Grobu zbliża się zmiana warty. Tu trzeba przyznać, jedyne kilkanaście minut całkowitej ciszy i spokoju. Żołnierze zmieniają się, jedni odchodzą za dowódcą, nowi zajmują swoje stanowiska przy Płycie. A co robi zebrana dookoła dzicz?

Głośno tupiąc, kalecznie i pokracznie udając oddalających się żołnierzy udaje się w swoją stronę, bez ładu i składu, rozlazłe towarzystwo blokuje ruch na przejściu dla pieszych, bo przecież nie zbierze się do kupy, nie przejdzie w zwartej grupie. I te opiekunki z tyłu żyjące w swoim własnym świecie…

Pytam się więc, z jakiego zoo oni przyjechali?! Kto ich narysował?!

Nie wiem, odpowiedzi nie otrzymuję… Wiem jednak, że w szkołach, zamiast wrzucać na siłę sześciolatków, powinien być wprowadzony przedmiot traktujący o podstawach kultury i wychowania, zwłaszcza w stosunku do osób starszych i miejsc pamięci (inna horda łaziła po Zamku Królewskim zaopatrzona w balony…). Przedmiot kończący się egzaminem państwowym. Kto nie zda, otrzymuje oficjalny tytuł chama i dożywotni zakaz wjazdu do miast. Dożywotni zakaz przebywania w miejscach szczególnych dla historii narodu. Innego wyjścia nie widzę.

Emacton
O mnie Emacton

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura