Wiekszość ludzi dumna jest z osiągnięć naszej cywilizacji i chętnie z nich korzysta. Pozwoliła nam ona na rozmnożenie sie z najwyżej kilkuset tysięcy w epoce paleolitu do niemal siedmiu miliardów obecnie. Co więcej nasze życie stało sie dzięki niej łatwiejsze, bezpieczniejsze i bardziej urozmaicone. Wiadomo jednak, że nie ma nic za darmo. Powstaje więc pytanie : Co takiego utraciliśmy rozwijajac cywilizację?
Pewne rzeczy są oczywiste. Nasza kondycja fizyczna jest dużo gorsza, niż dawnych paleolitycznych łowców, bo musieli sie oni uganiać za zwierzyną lub zbierać różne "korzonki". Nie siedzieli pół dnia przed ekranem komputera, a drugie pół przed ekranem telewizora. W dodatku trudne warunki życia eliminowały bezlitośnie wszystkich słabeuszy. Dawni podróżnicy, relacjonujacy swoje spotkania z ludźmi żyjącymi na poziomie epoki kamiennej, zawsze podkreślali ich dobre zdrowie i krzepę fizyczną. Inna rzecz, że plemiona te zwykle szybko wymierały po takich spotkaniach, gdyż nie były odporne na choroby przywleczone przez przybyszów.
Istotniejsze jest jednak co innego. Cywilizacja odgrodziła nas niewidzialnym murem od świata przyrody, a w miarę jej rozwoju stawał się on coraz wyższy. To spowodowało, iż zatraciliśmy dawne instynkty, a nasze zmysły zaczęły funkcjonować w inny sposób. Ucierpiał na tym zwłaszcza węch, który obecnie u ludzi jest wielokrotnie mniej czuły niż u zwierząt. Warto też wspomnieć o istnej epidemii krótkowzroczności. W ostatnim numerze "Wprost" /nr 3, 17.01.2010/ jest artykuł Ewy Nieckuły "Ucho w nogach" opisujący, jak zwierzeta porozumiewaja sie przy pomocy wstrząsów i wibracji. Słonie potrafią odbierać tego typu sygnały z odległości 16-tu kilometrów. Przytocze tu końcowe zdania tej publikacji: "Nawet ludziom ten sposób komunikacji nie był zupełnie obcy. Ale działo się to na długo przed tym, gdy zapanowała moda na buty." Utraciliśmy także, jak się wydaje, zmysł orientacji w przestrzeni, charakterystyczny n. p. dla ptaków wędrownych. Interesujący jest tu przykład Tunguza prowadzącego zaprzęg reniferów w burzy śnieżnej. Zapytany, po czym właściwie się orientuje, skoro nic nie widać, odparł, że po prostu wie, gdzie należy jechać.
Ta utrata kontaktu z przyrodą przynosi tragiczne efekty, gdy wydarzy się jakaś większa katastrofa. W roku 2004 na Sri Lance podczas tsunami zginęło kilkadziesiąt tysięcy ludzi, ale bardzo mało zwierząt. Wyczuły one bowiem pierwsze sygnały nadciągającej katastrofy i w porę uciekły. W parku narodowym Yali zginęło kilkuset turystów, natomiast wszystkie słonie pozostały przy życiu. Czasem obserwacja zwierząt pozwala uniknąć nieszczęścia. Na Nikobarach to zachowanie ptaków ostrzegło ludzi i tsunami pochłonęło mało ofiar.
Nie jest jasne, jak można by poprawić tę sytuację. Zastępowanie naszych słabnących zmysłów przez różne urządzenia pogłębia naszą zależność od techniki i uruchamia mechanizm błędnego koła. Nie ma też mowy o powrocie do czasów paleolitu, bo najpierw ludność Ziemi musiałaby się zmniejszyć co najmniej o 99,9%. Mozna jednak pokładac pewną nadzieję w rozwoju medycyny i genetyki.
stara, tłusta, goła i wesoła (http://naszeblogi.pl/blog/196) (http://niepoprawni.pl/blog/6206)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie