Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer
49
BLOG

Kilka słów o emigracji - w odpowiedzi Rybitzky'emu

Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer Polityka Obserwuj notkę 24
Nie lubię wchodzić w polemikę z ludźmi, którzy w dyskusji używają argumentów stworzonych na bazie lektury "Gazety Wyborczej". Nieustannie mam wtedy wrażenie, ze rozmawiam z kimś, kto po wysłuchaniu bajki o żelaznym wilku doszedł do wniosku iż posiadł uniwersalną wiedzę o mechanizmach rządzących światem. Rozmowa z takim delikwentem jest męcząca i z reguły polega na wielokrotnym powtarzaniu tych samych argumentów, aż do skutku lub zmęczenia języka. Paradoksalnie łatwiej jest wtedy przekonać człowieka, który przyjmuje argumentacje redaktorów z Czerskiej i się z nimi zgadza niż osobę, na którą GW działa jak płachta na byka. W pierwszym przypadku wystarczy przytoczyć kilka podstawowych faktów i pokazać omawiany temat z innych stron. W drugim - trzeba walczyć z cala konstrukcja myślową i przekonywać, ze nie wszystko co napisano w organie Michnika jest kłamstwem/prawdą (w zależności od sytuacji).
  
Kolega Rybitzky w swoim dzisiejszym poście, zrównoważył współczesną polską emigracje z tchórzostwem (sic!). Przykro mi to mówić, ale wywołuje to wrażenie wyznawania jakiegoś pańszczyźnianego patriotyzmu, w którym praca, nauka lub kariera za granica jest hańbą. Rybitzky po raz kolejny wbił zęby w emigrantów i co warto zauważyć, po raz kolejny zdążyło mu się to po lekturze GW. Pomijając fakt przyjęcia fałszywej tezy narzuconej przez opiniotwórcze stado z Czerskiej (ludzie wyjeżdżają = w Polsce jest źle) autor popełnia w swoim rozumowaniu całą masę błędów (np. stereotyp białego murzyna), które go prowadzą do fałszywego wniosku wykrzyczanego w tytule.
  
Nie wiem dlaczego, ale w Polsce pokutuje wiele negatywnych stereotypów związanych z emigracją. Pomimo tego, ze mamy XXI wiek i Polska jest członkiem UE, wielu ludzi w kraju bardziej kojarzy to zjawisko z książką "Szczuropolacy" Redlińskiego aniżeli z naturalnym trendem współczesnego świata jakim jest globalizacja. Owocuje to wieloma nieporozumieniami, których efektem są idiotyczne wypowiedzi o tchórzach i zdrajcach co wyjechali lub nieudacznikach co wrócili. A wszystko to podszyte wsiową zawiścią, która tradycyjnie każe patrzyć na negatywy zamiast na całość.
  
Temat emigracji często jest obecny w polskich mediach i zawsze, kiedy włączają sie w to politycy lub "obiektywni-dziennikarze-którym-nie-jest-wszystko-jedno" nieuchronnie zbacza w okolice demagogii, która ma na celu dołożenie politycznym oponentom i ani trochę nie zbliża do istoty problemu. Wystarczy przypomnieć piskliwe wystąpienie Hanny Gronkiewicz-Waltz (dzisiejszej Prezydent Warszawy) w Sejmie RP, kiedy to łajała rząd za to, że "nasi obywatele wyjeżdżają za granice w poszukiwaniu pracy". Ano wyjeżdżają. Wyjeżdżają również z innych krajów jak Francja, Niemcy czy Holandia i wyjeżdżać będą. Nie tylko w poszukiwaniu pracy, ale także wiedzy, zaspokojenia ciekawości, poszukiwania inspiracji, etc. Świat jest dużo większy niż jeden kraj i stwarza nieporównywalnie więcej możliwości. Poza tym wierzcie mi. To naprawdę wkurza, kiedy człowiek mimo woli staje sie argumentem sporu politycznego i obrywa epitetami bez zapytania go zdanie. Prawda jest taka, że ludzi, którzy wyjechali polityka z reguły nie interesuje (podczas ostatnich wyborów parlamentarnych w roku 2005 na około 100 tysięcy uprawnionych do glosowania w Irlandii głos oddało około 2 tys. osób). Oni nie uciekali ani przed Belką ani przed Kaczyńskim. Po prostu ich talent, pracowitość, ciekawość po otworzeniu granic powędrowały tam gdzie mogły się realizować.
  
Obraz Polaków na wyspach zmienia się z roku na rok. Jesteśmy postrzegani jako ludzie dynamiczni, sumienni i dobrze wykształceni. Coraz częściej pracujemy w dziedzinach zgodnych z naszymi kwalifikacjami, jesteśmy doceniani przez rynek i lokalne społeczności. Coraz częściej też przyjeżdżamy po wiedzę (staże, studia, specjalistyczne kursy). Istotny jest również czynnik światopoglądowy. Polacy nie sprawiają kłopotów władzom Irlandii czy Wielkiej Brytanii. Nie zakładamy organizacji mafijnych ani terrorystycznych. Nie pakujemy się w handel narkotykami. Nie wyłudzamy świadczeń socjalnych. Jednym słowem mają z nami mniej kłopotów aniżeli z własnymi obywatelami.
  
Mój przyjaciel mawiał, ze co najmniej dwuletni pobyt za granica powinien być obowiązkowym etapem w edukacji każdego człowieka. Coś w tym jest. Po każdym dłuższym pobycie poza Polska wracałem dużo bogatszy w wiedzę. Znajomość obcego języka, odrębnych zwyczajów, mentalności i przede wszystkim odmiennego sposobu myślenia jest niesłychanie mobilizująca.
  
Za dwa lata wraz z moja rodzina będę mógł sie ubiegać o obywatelstwo irlandzkie i podobnie jak większość moich rodaków nie mam zamiaru z tego prawa korzystać. Z prostego powodu. Bez względu na to gdzie jestem zawsze będę Polakiem i Polska będzie moim domem. Moją ojczyzną. Prędzej czy później do niej wrócę. chociaż by po to żeby złożyć w niej swoje kości. Tyle.
  
Pozdrawiam.

Polecam:

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (24)

Inne tematy w dziale Polityka