Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer
54
BLOG

Tarcza przeciwrakietowa w Kosovie?

Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer Polityka Obserwuj notkę 11

Waŕunki chcemy s-stawiać i ja y...nie ukŕywałem i..i..i.., no ŕ..., powiem baŕdzo poważne słowa, ale nie widzę powodu, żeby ukŕywać to przed opinią publiczną – to nie jest tak, że instalacja będzie na pewno, a my może się dopŕosimy jakichś waŕunków. Albo będą nasze waŕunki i postulaty uwzględnione, no, w stopniu, któŕy podlega negocjacjom, albo nie będzie tej taŕczy.” (Donald Tusk, Polskie Radio, 25.02.2008).

Wydaje się, że prawdopodobieństwo zrealizowania projektu budowy elementów tarczy rakietowej w Polsce spada z dnia na dzień. Co prawda Minister Sikorski ogłosił już w tej sprawie cud ("Cuda się zdarzają. Dzisiaj rano dostaliśmy non - paper w sprawie współpracy wojskowej" R.Sikorski, Rzeczpospolita, 28.02.2008), niemniej inne osoby zapoznane z tematem wyrażają się o negocjacjach USA z RP dużo bardziej powściągliwie (“W tej sprawie żadnego cudu nie było” wyp. anonimowego urzędnika, Rzeczpospolita, 28.02.2008 ). W przekazanym wczoraj dokumencie Amerykanie nie piszą o konkretach. Proponują jedynie kolejne rozmowy podczas, których obie strony miałyby się zastanowić “nad wyzwaniami i zagrożeniami przed jakimi stoi Polska” (sic!). Jakkolwiek by to nie brzmiało – widać jak na dłoni, że nikomu się nie śpieszy.

 

Jeżeli założymy, że baza rakietowa nie powstanie w Polsce, to gdzie indziej może powstać? Czy istnieją w Europie kraje, które dysponują równie, a może i nawet lepiej wyposażonymi terenami dla Da american boyz? Jeszcze dwa tygodnie temu odpowiedź mogła nastręczać trochę trudności. Dzisiaj, kiedy na mapie świata pojawiło się nowe państewko gotowe zrobić dla Amerykanów dosłownie wszystko, odpowiedź jest dużo prostsza. I niestety, ale tak się składa, że położenie geopolityczne tegoż jest co najmniej równie atrakcyjne co położenie Polski (moim zdaniem bardziej). Tym Państwem jest oczywiście Kosovo.

 

O sprawie niepodległości Kosova i instalacji tarczy rakietowej rozmawiałem niedawno z moim amerykańskim kolegą. Zwrócił mi uwagę, że Stany mają w Kosovie już dwie świetnie wyekwipowane bazy wojskowe (Camp Boundsteel i Camp Monteith), a liczba stacjonujących tam żołnierzy dochodzi do 10 tysięcy. Camp Bondsteel zajmuje około 400 hektarów i jest zapleczem będącym w stanie zaspokoić potrzeby około 7 tysięcy żołnierzy. O samej bazie bardzo ciekawie pisał pan Jan Engelgard na Blogu Konserwatyzm.pl (“Kosowo, czyli Bondsteel Land” ), gdzie podał mnóstwo technicznych szczegółów, które pozwolę sobie zacytować:

“(…) Ponad 300 budynków w sieci 25 km dróg otoczono 14 km wałów ziemnych i zapór betonowych, zabezpieczono 84 km drutu żyletkowego i 11 wieżami strażniczymi. Wewnątrz znajdują się sklepy, całodobowe sale gimnastyczne, kaplica, biblioteka i chyba najlepiej w Europie wyposażony szpital. (…) Największa, najbardziej tajemnicza i jak do tej pory najmniej poddana naciskom opinii publicznej baza USA w Europie. Co ciekawe - teren, na którym powstała baza ZOSTAŁ WYDZIERŻAWIONY NA 99 LAT. Rodzi się tylko pytanie - od kogo? W roku 1999 był to teren podległy Republice Jugosławii, a te tej umowy nie zawierały. (…)” 

Pytanie o to czy Amerykanie będą w stanie zmieścić na tych terenach dodatkowe 10-20 silosów rakietowych jest retoryczne. Jeżeli sporządzimy listę porównawczą pomiędzy Polską a Kosowem pod kątem lokalizacji tarczy rakietowej to dosyć łatwo się przekonamy, że prawie wszystkie elementy składające się na amerykańską decyzje przemawiają za Kosovem. Po pierwsze - lepsze położenie geopolityczne (Kosowo jest osadzone w niedostępnych terenach górskich, a jego pozycja jest doskonale zbalansowana pomiędzy Rosją a Iranem). Po drugie - isniejące, własne wsparcie militarne i logistyczne (brak konieczności negocjowania dodatkowych kontyngentów czy ochrony miejscowej armii). Po trzecie - wdzięczność kosowskich Albańczyków, której wystarczy na długie lata. (mało prawdopodobne, że będą się o cokolwiek targować. Zrobią dokładnie to co Amerykanie im powiedzą).

Oczywiście, na przedstawienie światu nowej inicjatywy budowy strategicznych wyrzutni rakietowych na Bałkanach jest dla Amerykanów niewątpliwie za wcześnie. Z pewnością przyjdzie nam jeszcze poczekać na ogłoszenie tej decyzji. W międzyczasie amerykańscy dyplomaci pogadają sobie z Polakami. Zaaplikują nam trochę dyplomatycznego masażu, przekażą pare kopi historycznych dokumentów po czym sprawę rozegrają tak, że któraś ze stron (zapewne z powodu słabnących sondaży ;)) z godnością powie – nie!

 

Pozdrawiam

 PS: I jeszcze na koniec. W kontekście całej sprawy warto się pochylić nad kondycją polskiej dyplomacji (w szczególności nad jej szefem) i przypomnieć niedawną decyzje Rządu Tuska o uznaniu Kosova. To tutaj było miejsce na wykazanie się aserywnością i powściągliwością. Jej brak bardzo by utrudnił Amerykanom działanie na Bałkanach i być może w pewien sposób zmusił do podtrzymania zaangażowania w Polsce. Zamiast tego mieliśmy mówienie o twardych negocjacjach w sprawie tarczy. Mało kto zwrócił uwagę na fakt, że jeżeli Amerykanie zdecydowaliby się na zainwestowanie w Polsce kilku miliardów dolarów to w ich interesie byłoby jak najlepsze zabezpieczenie, a co za tym idzie unowocześnienie polskiej armii.  

 

Polecam:

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka