Mamy w Polsce pokaźną grupę profesjonalistów, których życie wypełnia samobiczowanie cudzych pleców. Żeby zostać takim delikwentem nie trzeba się zbytnio wysilać. Wystarczy się wyspecjalizować w pasyjnym biciu w cudze piersi pamiętając kto stanowi grupę trzymającą medialną władze.
W dzisiejszym Dzienniku literat Jerzy Pilch z właściwym sobie wdziękiem złorzeczy i obsobacza polską rzeczywistość w płomiennym felietonie pod wiele znaczącym tytułem ("Jesteśmy zadupiem Europy").
Z autora tekstu wychodzi ten sam kompleks fornala, który swego czasu tak wspaniale iluminował innego oświeconego pisarza - Andrzeja Szczypiorskiego wsławionego wymyśleniem pojęcia "ciemnogród". W swojej przaśności idzie dalej i wbija nam z ojcowską troską, że "jesteśmy zadupiem". I nim będziemy choćby nie wiem co. "Choćby Platforma przez najbliższe dziesięciolecia rządziła, choćby Rydzyk przeszedł na kalwinizm, choćby Tusk został Dożywotnim Naczelnikiem Państwa (...) a Michnik prymasem." I tak dalej.
Przyznam szczerzę, że czytając takie teksty odczuwam głębokie zażenowanie. Melanż promichnikowskiego faraonizmu połączonego z uwielbieniem partii rządzącej jest wprost obezwładniający. Do tego dochodzi wciskany na siłe rzekomy dysfunkcjonalizm, który podobnie jak w latach dziewięćdziesiątych, jest podnoszony do rangi cechy narodowej oraz charakterystyczne nadużywanie języka wykluczenia.
Tak jak w okresie poprzedzającym aferę Rywina tak i teraz mamy do czynienia z przekazem medialnym, który samoistnie przeradza sie w jakąś prymitywną mowę plemienną ("albo jesteś z nami i myślisz tak jak my albo jesteś przeciwko nam"). Dosyć często zastanawiam się z czego to wynika? Jak to się dzieje, że ludzie postrzegani przez innych jako wyjątkowi potrafią się zdobyć jedynie na druzgocącą krytykę opartą nie tyle na faktach co na abstrakcyjnych emocjach? Coraz częściej wydaje mi się, że jedynym powodem tego typu postaw jest rozbuchane ego i zwyczajne lenistwo, które preferuje konflikt i wymyślanie wirtualnych problemów (vide prześladowanie gejów w Polsce) kosztem "przepracowania" spraw istotnych.
Patrząc na opinie Pilcha na zimno, nasuwa się pytanie. Czym jest owo publicystyczne "zadupie"? Obawiam się, że niczym innym jak tworem wirtualnym. Swoistym Matrixem-Zadupnixem, który był u nas z powodzeniem ćwiczony w latach dziewięćdziesiątych. Stworzonym przez kilku niewyżytych aktywistów-publicystów tylko i wyłącznie po to by wygrywać swoje medialne bitewki. Ludzi, którzy bardzo chcieliby być prześladowani, ale mieli i nadal mają problem ze znalezieniem zarówno wyrazistych prześladowców jak i bohaterów. O czym mowa? Posłuże się przykładem czarnoskórego emigranta obdarzonego przez "Gazete Wyborczą" tytułem antyfaszysty roku. Faceta, który okazał się oszustem i egoistycznym zwyrodnialcem zarażającym niewinne kobiety śmiertelną chorobą. I w zasadzie nie ma się co dziwić. Tworzenie bytów abstrakcyjnych jest dużo prostsze niż mocowanie się z rzeczywistością. A i wirtualne siniaki mniej bolą. Obrywają przypadkowi ludzie, którzy dali się nabrać.
Niestety, ale obecnie w Polsce mamy nadmiar spryciarzy udających inteligentów. Ludzi, którzy intelekt zastąpili medialnym cwaniactwem i trzepią kase na opiewaniu polskiej małości z czego uczynili swoją cuisine de la specialite. Najsmutniejsze jest to, że nie towarzyszy temu żadna refleksja. Wrzaski i złorzeczenie panów Pilcha, Krzemińskiego czy Biedronia pozbawione są jakiejkolwiek syntezy o solidnej podstawie. Czytelnik dostaje tylko i wyłącznie emocjonalną młóckę bez jakiegokolwiek uzasadnienia poza chciejstwem.
I co tu dużo mówić. Nic tak nie wzmacnia poczucia prowincjonalności jak grupka tubylców wiecznie narzekających na problemy urojone. Trzeba być jednak nie lada spryciarzem żeby za taki proceder brać kasę.
Pozdrawiam
PS: A swoją drogą warto się pochylić nad obecnym przewartościowywaniem słowa "przepraszam". Każdy normalnie myślący człowiek wie co ono oznacza i w jakich sytuacjach się go używa. Tymczasem w Polsce wykluwa się "nowa świecka tradycja". W przestrzeni medialnej, słowo "przepraszam" używa się coraz częściej w dwóch sytuacjach. Albo po to żeby kogoś medialnie zdyskredytować przepraszając za jego rzekome winy (vide przykład przeprosin skierowanych do gejów za Prezydenta Kaczyńskiego a sygnowanych przez ludzi pokroju pana Krzemińskiego). Albo przepraszając za coś innego lub kogoś innego niż trzeba (przykład Michnika który przepraszał swoich współpracowników za to, że komplementował Kiszczaka czy słynne dio z TVN, które przepraszało telewidzów za chamstwo jakiego się dopuścili wobec jednego z polityków PiS).
Inne tematy w dziale Polityka