Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer
56
BLOG

Uzdrawiające skutki kryzysu

Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer Gospodarka Obserwuj notkę 4

Na początek kilka cytatów z paska Breaking News z dzisiejszego wydania SkyTV: "Global economy would grow by 0.5% only under the financial crisis" (Z powodu kryzysu globalny rynek może wzrosnąć jedynie o 0.5%);"Britain's economy will shrink by 2.8% in 2008 - worst performance of any advanced economy" (Brytyjski rynek może się skurczyć o 2.8% w roku 2008 - najgorszy wynik wśród krajów zaawansowanych); "Economic crisis could lead to 50 million job losses worldwide by end of this year" (Kryzys ekonomiczny może doprowadzić do utraty 50 milionów miejsc pracy w skali globalnej w obecnym roku);"Global banking industry losses may reach $2.2 trillion in current financial crisis" (straty sektora bankowego na świecie mogą osiągnąć 2.2 biliona dolarów z powodu obecnego kryzysu).

To tylko niewielka próbka pesymistycznych i jak sądzę prawdziwych prognoz oczekującej nas przyszłości. Szaleństwo ekonomiczne musiało się kiedyś skończyć. Łatwiejszy dostęp do kredytów, poza realizacją marzeń nieudaczników, pozostawił po sobie gigantyczne ceny nieruchomości i rachunki, które trzeba będzie zacząć spłacać. Rzeczywistość najwyraźniej powiedziała "sprawdzam". Jest się czym martwić. Jednak warto dostrzec kilka pozytywnych symptomów nadchodzącego tornada.

Kiedy w 2004 roku przyjechałem do Irlandii zderzyłem się z czymś, co w pierwszej chwili nieopatrznie wziąłem za różnicę kultur. Pamiętam to jak dziś. Wieczorna atmosfera O'Connell Street i obraz pijanych gówniarzy obrzucających się obelgami, niedojedzonym jedzeniem i garściami monet. 5-cio, 20-to centówki fruwały w powietrzu a ja zapytywałem się w myślach jak bardzo trzeba być głupim żeby sobie na coś podobnego pozwolić. Tego typu sytuacje miałem okazję obserwować wielokrotnie i był to jedynie mały wycinek irlandzkiego pejzażu z przed pięciu lat. Do owego momentu nigdzie, może poza gierkowskim peerelem, nie spotkałem się z podobnym poziomem marnotrawstwa i tak lekceważącym podejściem do pieniądza. To był naprawdę szok.

Ta mentalność nie była niczym szczególnym, co oczywiście przekładało się na podejście do obowiązków. W owym czasie znalezienie rzetelnego specjalisty native'a graniczyło z cudem. Większość tubylców prezentowała podejście, które najkrócej można opisać jako grumpy monosylabic reply ("Wha...? It is what it is! If you don't want these - f..k it!"). Na porządku dziennym było niedotrzymywanie terminów, brakoróbstwo i lekceważenie umów (nawet tych podpisanych). Dominował tumiwisizm i przekonanie, że praca jest okazaniem łaski, na którą nie wszyscy zasługują.

Z końcem zeszłego roku, wszystko zaczęło się zmieniać. Po zniknięciu ponad stu tysięcy miejsc zatrudnienia Irlandczycy zaczęli cenić swoją prace. Skończyło się lekceważenie i ostentacyjne wzruszanie ramion. Zaczęła się normalna konkurencja. Pytanie czy nie za późno.

Pozdrawiam

Polecam:

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Gospodarka