O sprawie Polańskiego huczy cały świat. Pewien bardzo znany reżyser (Roman P.?) kilkadziesiąt lat temu popadł w konflikt z prawem amerykańskim uprawiając seks z trzynastolatką. Zrobił to w sposób świadomy i nieprzymuszony. Poczęstował ją przy tym środkami odurzającymi za co jest osobny paragraf. W trakcie procesu uciekł przed karzącą ręką sprawiedliwości niczym tchórz, stając się tym samym zbiegiem. Chciałoby się rzec „Sprawa prościutka jak drucik”. Okazuję się jednak, że prostota to pojęcie względne. Jak bardzo, możecie się przekonać zaglądając tutaj. Oto przykładzik:
"Dobrzy prawnicy, których Polańskiemu nie zabraknie - zrobią z tego (sprawy pedofilii Polańskiego) drugą Sprawę Dreyfusa,możecie mi wierzyć (…) Polański tak naprawdę dawno już został ukarany, a my razem z nim(sic!!!)(…) Przy okazji będzie można sobie pogadać np. o tym, czy i jak na psychikę ludzką wpływają epizody w rodzaju Holokaustu czy rozrywkowego Mansona. Bo one ciut wpływają, no nie? (…)"(Eli Barbur “Zegareczki szwajcarskie”).
Po pierwsze. Samo porównanie czynu pedofilskiego do sprawy niesłusznie oskarżonoego Alfreda Dreyfusa jest nadużyciem. Dreyfus padł ofiarą dyskryminacji we francuskiej armii. O dyskryminowaniu Polańskiego gdziekolwiek mowy być nie może.
Po drugie. W większości cywilizowanych krajów prawo jednoznacznie definiuje seks z trzynastoletnimi osobami jako pedofilię i równie jednoznacznie penalizuje takie zachowania. Domniemana dobra wola nieletnich w żadnym wypadku nie usprawiedliwia tego rodzaju czynów.
Po trzecie wreszcie, instrumentalne używanie Holocaustu jako alibi dla małych (i nie tylko małych) świństw jest jego bezczeszczeniem i zwyczajnym łajdactwem. Jest niczym innym jak cwaniackim odcinaniem kuponów od tragedii, która dzięki tego rodzaju zabiegom zaczyna się trywializować.
Zła jakim jest pedofilia nie należy usprawiedliwiać Holocaustem. Te dwie rzeczy nie mają ze sobą nic wspólnego.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Rozmaitości