“Stworzono monumentalny wizerunek jedynego wodza, wymazując z pamięci społeczeństwa jego małość, słabości, zaprzaństwo i prostactwo. Postawiono go na cokole niczym petersburskiego Jeźdźca Miedzianego. To jeszcze bardziej rozbiło społeczeństwo. Dla wielu stało się jasne, że czyni się owe zabiegi na rzecz jednego ugrupowania przeciw drugiemu. W obecnie panującym stylu medialnym, w którym autorytetem może zostać każdy Nikt, umiejętnie wykreowany przez wpływową grupę nacisku, zalewa nas potok dyskusji, polemik, debat pełnych wzajemnych pomówień i oskarżeń, demagogicznego pustosłowia.”("Stan polskiego ducha" Marek Nowakowski, fragment).
Wracam do wątku poruszonego w moim ostatnim wpisie z powodu felietonu Marka Nowakowskiego zamieszczonego w Rzeczpospolitej. Autor “Powidoków” oddał w lapidarnych i jednocześnie emocjonujących słowach sedno problemu z jakim moim zdaniem się borykamy. Już napisałem, że pechem naszego społeczeństwa było wybranie na symbole walki o niepodległość żyjących i niedoskonałych ludzi. Ta decyzja, bez względu na to kto ją podjął, do dzisiaj odbija się nam czkawką. W żadnym ze znanych mi nowoczesnych państw nie mianuje się żyjących i aktywnych polityków bohaterami. Polska pod tym względem jest ewenementem.
Niemcy budując swoją nową mitologię uczynili to w sposób niesłychanie przemyślany. Do rangi symbolu podniesiono wyłącznie przedmioty oraz nieżyjących bohaterów (ich bohaterów). Proszę zwrócić na to uwagę. Pomimo tego, że architekt niemieckiego zjednoczenia jakim jest Helmuth Kohl nadal żyje, praktycznie nie było go w czasie minionych uroczystości “muralnych”. Częściowo wynika to z niejasności jakie wynikneły swego czasu wokół jego osoby, częściowo z pragmatyzmu, który nie pozwala Niemcom mieszać sacrum swojej państwowości z doraźnymi interesami jakichś grup politycznych.
Dlaczego nasze elity nie chcą zrozumieć, że miesznie owego sacrum państwowości z profanum doraźnej polityki jest niedopuszczalne? Czemu Wałęsa pomimo swoich skandalicznych zachowań nadal jest uparcie forsowany do roli opatrznościowego męża kraju przywiśla? Dlaczego nasze elity nie widzą, że ten człowiek – tak jak napisał cytowany wyżej pisarz – “rozbija społeczeństwo” zamiast je konsolidować?
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka