W 10-tym dniu konferencji klimatycznej sekretarz stanu USA John Kerry zaapelował o ambitną umowę klimatyczną.
Aktywiści i decydenci różnej prominencji wciąż toczą mantrę ograniczenia GO o 2 st. C
Ekstrema tj. ekolodzy chcą więcej. Twierdzą ,że obecne zobowiązania klimatyczne spowodują wzrost temp. o 3 st. C. Domagają się aby do 2050r. wyeliminować węgiel i korzystać w 100% ze źródeł odnawialnych. Oczywiście należy zapewnić finansowanie celu liczone w mld i bln USD.
Pewną zadrą w entuzjastycznej atmosferze miłośników naprawy klimatu wybrzmiała wypowiedź duńskiego naukowca dr Bjorn Lomborga z Copenhagen Consensus Center
„Wydawanie biliona dolarów rocznie będzie miało mizerny wpływ na klimat. Według obecnych założeń do 2030r. zredukujemy emisje o 30-50 gigaton CO2 a redukcja konieczna dla utrzymania temp. w ryzach 2 st. C powinna wynosić 6 tys. gigat. W takim układzie zredukujemy wzrost temp. o 0,05 st.C do 2030r. i o 0,17 st.C do końca wieku.
Świat obecnie ma tylko 0,5% energii ze słońca i wiatru. Najlepszym kierunkiem byłoby skupienie się na adaptacji do zmian klimatu oraz inwestowanie w badania nad OZE / nie w samo OZE/. Jeżeli dzięki innowacjom ceny zielonej energii spadną poniżej cen kopalin to sprawa sama się rozwiąże.”
Święta racja tylko jak gonić zielonego króliczka gdy ceny ropy i węgla wciąż mają tendencje spadkowe?
Generalnie na Climatic Parties mamy niezły chaos i wolną amerykankę w celach , zobowiązaniach, wyliczeniach itd.
Jak ma się zachowywać Polska w tych klimatycznych rozgrywkach mając swoją energetykę węglową raczej w emerytalnym stanie.
Powtórzę za energetycznym autorytetem Prof. Konradem Świrskim.
Polska polityka energetyczna musi być lawirowaniem . Może uda się lawirować , podpisać wszystko a jednocześnie nic nie podpisać.