Bareja - także jako temat - jak się okazuje wiecznie żywy; ostatnio w brei swojej logorei postanowił utopić reżysera nasz nieoceniony coryllus ;)
Nie mam zamiaru odnosić się do tego steku idiotyzmów - wolę podzielić się swoją, pojedynczą refleksją.
Bareja przetrwa, bo jego humor jest luźniej związany z ustrojem słusznie minionym , niż się powszechnie wydaje.
Owszem, w swoich filmach wyśmiewał komunę - bo akurat w tych realiach przyszło mu żyć; gdyby był Anglikiem z tym samym talentem nabijałby się (może nawet jako członek ekipy Cyrku Monty Pythona ;) z angielskości ,we Francji być może wraz z Tatim kpiłby sobie z francuskiego mieszczucha...itd.
Antykomunistyczne przekonania samego Stanisława Barei to jedno; komizm jego filmów ma jednak charakter bardziej uniwersalny. Polega on na uważnej obserwacji rzeczywistości, wyławiania z niej różnych nonsensów, podkręcaniu ich i doprowadzaniu sytuacji do kompletnego absurdu.
Metoda nie jest oryginalna, ale nie ma w tym nic uwłaczającego; zadaniem satyryka nie jest wymyślanie koła ani żarówki, tylko trafne zastosowanie odwiecznych patentów.
Bareja będzie śmieszył, nawet gdy najstarsi górale nie będą pamiętali już peerelu ;tak jak śmieszył nas w latach siedemdziesiątych Monty Python - chociaż ich układ odniesienia był wtedy - tutaj - wcale nie mniej egzotyczny ;)
Ostrzeżenie: nie dyskutuję ze śmieciami - wyrzucam je.
twitter.com/entefuhrer
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura