Ale to już było.
A dziś uwielbiany (przez rozhisteryzowane cioty) wodzuś szyje naszym młodziakom kamasze.
I już tylko pieśni, sławiące wodza usłyszymy niebawem, a reszta będzie nieprawomyślnością i dekadentyzmem -penalizowanym.
Więc jeszcze ten łabędzi śpiew:
Reszta innym razem.