Silny mróz za oknem i tocząca się wartka dyskusja na temat wystąpień Pani Czubaszek ponownie skłoniły mnie do rozmyslań na temat istnienia Boga oraz jego możliwości. Zastanowiło mnie na ile Pani Maria bierze pod uwagę istnienie najwyższego i jak Ona sobie to wszystko co w dalekiej przyszłości wyobraża... ? Zaledwie parę dni temu miałem okazję uciąć sobie z moim niespełna sześcioletnim synem małą pogawędkę na temat nieskończoności. Zanaczyć przy tym wypada ,ze czynność prowadzenia takiej dyskusji nie należy do najprostszych , trzeba uważnie i precyzyjnie dobierać arsenał środków. Wyglądało to mniej wiecej tak...
Tato... a co to jest nieskończoność?
Coś tam opowiedziałem tytułem wprowadzenia i skończyłem mniej wiecej tak...
... no to tak jak liczysz synu...Sto , dwiescie ,trzysta...Potem tysiąc i dalej sto tysięcy ,milion ,miliard i tak bez końca...
Bez końca? Do końca swiata?
Tak. I jeszcze dalej...Tak, bez końca.Nieskończoność cały czas będzie trwać...Będzie trwać i trwać dopóki ktoś nie powie STOP.
Stop? A kto może powiedzieć STOP?
Hmm...ja wiem...? ...Chyba tylko Bóg może powiedzieć STOP.
Ee...to znaczy ,ze nieskończonośc tak naprawdę nie istnieje...
...??...A to dlaczego...?
Skoro Bog może jej powiedzieć STOP , to znaczy ,ze nieskończoność nie istnieje.
No i czy chłopak nie ma racji...?
Inne tematy w dziale Rozmaitości