Dziś zgodnie z głównym przesłaniem tego bloga i jego tytułowym opisem pojadę tzw. "faktem autentycznym" , znaczy się będzie o sytuacji mającej miejsce w rzeczywistosci.
W klasie "zero" jednej z warszawskich szkół podstawowych wypasiony i odpicowany na MWzWM ojciec odbiera swojego szesciolatka z zajęć. Syn wyraźnie pod wrażeniem minionej właśnie lekcji religii zwraca się do ojca...
Tutusiu dlaczego ja nie moge chodzić na religię...?
Oj przestań, mowiłem ci już ,ze za miesiąc będzie etyka to będziesz chodził na etykę...
Ale ja nie chce chodzić na etykę ,tylko na religię, proszę...
Bez dyskusji!
Ale tatusiu proszę cię ,... ja chce chodzić na religię, prosze... -Dziecko jest mocno rozżalone ,prawie płacze, zupełnie jak dzieci , ktorym odmawia się lodow, kioskowych dupereli , zabaw z kolegami czy innych szczenięcych przyjemnosci tego świata.
Powiedziałem nie i koniec.
Ale dlaczego ???
Bo nie! Koniec dyskusji.
Obaj znikają za zakrętem szkolnego korytarza.Nowoczesny ojciec i "chcący religii " jego sześcioletni syn.
Ot i cała krotka historia.
Inne tematy w dziale Rozmaitości