Elektorat , do ktorego skierowana jest narracja kreowana przez członkow Zespołu Parlamantarnego czyli elektorat PiS-u , otrzymał właśnie kolejną porcję smolenskich bajań, w postaci hipotezy prof. Ciszewskiego , mowiacej o tym ,ze brzoza została scięta przed dziesiątym kwietnia 2010 roku. Pomijając już fakt na ile przedstawione przez profesora Ciszewskiego "niewyraźne zdjecia " mogą stanowić jakikolwiek dowod na zamach , należy zwrocić uwagę, ze hipoteza ta , gdyby potrakotwać ją serio , wraca nas z powrotem do wersji przedstawianej przez niektorych członkow ZP na samym poczatku smolenskiego śledztwa ,czyli do wersji tzw. sztucznej mgły. Skoro ktoś zadał sobie trud aby strącić tę brzozę na kilka dni przed feralnym lotem Tupolewa , to zrobiłby to zapewne w celu przygotowania akcji dywersyjnej polegającej na wysadzeniu samolotu w okolicach miejsca , w ktorym ową brzozę ucięto.To oczywiste ,ze jeden element musiałby wynikać z drugiego i wszystkie elementy musiałby pasować do siebei jak puzzle.Taki Ken Follett dla rozgarniętych inaczej.Nie muszę dodawać ,ze nieodzownym elementem reazlizacji tak kreślonego skrytobojczego scenariusza musiałaby być mgła.Bez mgły, cały ten misterny plan poszedłby jak to mówił Siara , bohater Killera "W piz...u". Wniosek zatem z tego prosty. Albo rosjanie oparli swoj zdradzecki plan na podstawie prognozy pogody zapowiadającej mgłę i scieli brzoze dnia 05.04.2010 licząc ,ze prognoza się sprawdzi albo tę mgłę wywołali sami , swoimi tajemniczymi maszynami do robienia mgieł.Tak czy inaczej wiara w tak zawile konstruowane scenariusze trąci ostrym psychiatrykiem.To ,ze się znajdzie paru swirow ,ktorzy coś takiego głoszą , dziwić nie powinno.Wszedzie takich można spotkać ,zwłaszcza w słynacej z tego Ameryce. Natomiast dziwić już moze bardziej , ze tak liczna grupa rodakow łyka te brednie bez mrugnięcia okiem.
Inne tematy w dziale Polityka