Ten, kto czasem zagląda na moj skromny blog wie pewnie ,ze kim jak kim ale specjalnym entuzjastą poczynań Jarosława Kaczynskiego to ja nie jestem. W związku jednak z ogłoszonym przez księdza Isakowicza-Zaleskiego bojkotem marszu z okazji 13 grudnia , w ktorym to duchowny miał pojść u boku szefa PiS-u , postanowiłem wziąć tym razem prezesa Kaczynskiego pod opiekuncze skrzydła mojego poczucia sprawiedliwosci (nie mylić z Prawem i Sprawiedliwoscią) i nieco go dopieścić , biorac go w obronę.
Ksiedza Isakowicza Zaleskiego szanuję za jego zyciowy dorobek , zwłaszcza za postawę i rodzaj niezłomnosci charakteru coraz rzadziej spotykanej w dzisiejszym ,nieco plugawym i pełnym tęczowych odcieni relatywizmu świecie. Jego tok rozumowania , przyjmujący ,ze polskie elity kładą na ołtarzu nie do końca sprecyzowanych interesow pamieć pomordowanych na Ukrainie Polakow jest logiczny i nie budzi we mnie wiekszych sprzeciwów. Zgadzam się rownież z ksiedzem ,kiedy oskarża polskie elity ,w tym rownież Jarosława Kaczynskiego a wcześniej jego ś.p. Brata o programowe ignorowanie celebry różnych świąt i demonstracji majacych na celu zachowanie w pamieci tamtych tragicznych wydarzeń oraz o świadome omijanie trudnych tematów w trakcie budowania relacji z Ukraińcami. Przy wielu jednak wadach prezesa Kaczynskiego, o ktorych nieraz można sobie poczytać na moim blogu, należy oddać Kaczyńskiemu , że ma jedną istotną zaletę. Jest to niewątpliwie facet, mający swoją jasną i osadzoną na całkiem rzeczowym fundamencie wizję pozycji Polski na arenie miedzynarodowej. Pod tym względem Kaczynski jest chlubnym wyjątkiem ,wsrod naszprycowanych pijarem niczym Tupolew trotylem polskich politykow. Abstrahuję w tej chwili celowo od tego na ile jest i będzie on potrafił te swoją wizję Polski i Świata zrealizować ,zwłaszcza jesli weźmiemy pod uwagę liczne dysfunkcje jego charakteru oraz to jakimi ludźmi zwykł się otaczać. Ja , na potrzeby tego tekstu na chwilę o tym zapominam i stwierdzam z całym przekonaniem ,ze jeśli Kaczynski zakłada , iż silna pozycja Polski na arenie miedzynarodowej miałaby stać się w przyszłosci faktem, to moze się to zdarzyć jedynie w okolicznosciach stabilnego sojuszu z naszym ukrainskim sąsiadem.Choć oczywiscie nie tylko z nim.Kaczynski o tym doskonale wie ,w ten sposob słusznie moim zdaniem kalkuluje i w związku z tym to , co ksiedzu Isakiewiczowi wydaje się oczywiste , dla polityka z aspiracjami neoimperialnymi (nie bojmy się uzyć tego słowa) , dla tak kombinujacego politycznego stratega, takie już wcale oczywiste być nie musi.Czy to się ksiedzu Isakiewiczowi podoba czy nie. Nie jest zatem dla Kaczyńskiego już tak oczywiste , ze nie powinien wystapić na Majdanie podczas ostatnich demonstracji mających na celu likiwdację dominacji kremlowskiej władzy na Ukrainie.Nawet jeśli w tych samym obchodach uczestniczą słusznie oskarżani przez polskich i nie tylko polskich publicystow o nacjonalizm zwolennicy Bandery.Nie jest oczywiste dla Kaczynskiego, że powinien brać udział w marszu takim jak ten z 11 lipca poswiecony pamieci ofiar wołynskiej rzezi ,słuszny w swojej wymowie ale z perspektywy strategii przyjetej przez Kaczynskiego, o ktorej pisałem wcześniej ,niezmiernie kłopotliwy. Kłopotliwy głownie dlatego ,ze torpedujący tak niedojrzałe przecież jeszcze oraz tak kruche zaufanie miedzy naszymi, dotkliwie doswiadczonymi narodami. To jest prawdziwy dylemat polityka miedzynarodowego formatu. Myslę ,ze Kaczynski kalkuluje w sposob prosty i chyba z perspektywy wielkiej polityki najskuteczniejszy.Najpierw należy dogadać się , trochę nawet ugłaskać wzajemne relacje, przybić sztamę a kiedy porozumienie stanie się bardziej trwałe ,bardziej oczywiste , stanie sie silniejsze choćby ze względów ekonomicznych, wtedy przyjdzie czas na rozmowe o rzeczach trudnych.To kalkulacja chyba jednak znacznie bardziej pragmatyczna niż ta , ktorą proponuje pełen szlachetnych intencji skądinąd, ksiądz Isakowicz-Zaleski.Także szanując decyzję ksiedza i uwazając ją za jak najbardziej zrozumiałą (w końcu ktoś powinien stać na strazy tej rugowanej z oficjalnej przestrzeni pamieci) uwazam , ze Jarosław Kaczynski , ktoremu na potrzeby dzisiejszego tekstu odpusciłem wszystkie jego pośledniejsze i niestety czesto dyskwalifikujące go jako poważną figurę ułomnosci, robi słusznie , unikając nachalnego i gorliwie krzykliwego wspominania pamieci o najpotworniejszych zbrodniach wspolnej polsko-ukrainskiej przeszłosci.To plus dla niego. Wsrod niezliczonej ilosci minusów oczywiscie :-)
Inne tematy w dziale Polityka