Chyba czegoś tu nie rozumiem. Znaczy rozumiem ale nadziwić sie nie mogę. Czytam opinie zagorzałych od wieków zwolennikow lustracji, uwazających się za nie wiadomo jakich prawicowcow i patriotersów na temat opisania wspolpracy Profesora Kieżuna ze Slużbą Bezpieczenstwa i nie moge się oprzeć wrażeniu, ze mam do czynienia z argumentami powtarzanymi od lat przez srodowisko zbliżone do redaktora Michnika. Walczą do upadlego obrońcy prof. Kieżuna, posługując się jota w jotę identyczną retoryką. "Nie pozwolmy by dawni esbecy pisali naszą historię", "trzeba zrozumieć tamte realia","to jest jak taplanie się w szambie", "esbeckie źrodła nie mogą być w pelni wiarygodne" etc... I pomysłeć, ze kiedy pare lat temu tymi samymi słowami zwracała się do tej czesci społeczenstwa michnikowszczyzna to aż sę pienili ze wsciekłosci przypominając o potrzebie "elementarnej sprawiedliwosci", "uczicwosci" czy jednakowym traktowaniu wszystkich obywateli III RP. Jeden z wierniejszych obrońcow profesora Kieżuna rowniez profesor, piszący na Salonie Rafał Broda posuwa sie w swoich argumentacjach tak daleko , ze zaczyna bronoić przy okazji i niby to momochodem zamieszanych w rozmaite ciemne sprawki biskupow Wielgusa ,Petza i nawet o zgrozo, popularnego ostatnio w srodkach masowego przekazu Biskupa Wesolowskiego, niech mu Bóg wybaczy i się nad nim zlituje.Gdzie podziały się te dawniej gromko wykrzykiwane postulaty sprawidliwosci ?Gdzie niegdysiejsze hasla o prawdzie i uczciwosci wsrod dzisiejszych obrońcow dobrego imienia profesora Kieżuna? Czyżby nagle przestały być aktualne i straciły na znaczeniu ? Dziś kiedy ta "sprawiedliwosc" upominała się o "ich" aturorytet , o osobę , ktora pozwalała temu towarzystwu tkwić w błogostanie romantycznej ignorancji na temat okolicznosci nie tylko wybuchu PW ale i całej II wojny , osobe ktorej tytuł naukowy , imię oraz nazwisko miało zamykać całą dyskusję na ten temat, dziś oni zamieniają się w epigonow Adama Michnika?
Co się z tymi wszystkimi prawicowcami i konserwatystami (jak sami siebie czesto nazywają ) porobiło?
Odpowiedź jest prosta.
Nic się z znimi nie porobiło, bo Oni nie są i nigdy nie byli zadnymi "konserwatystami" ani "prawicowcami"...
Ci , ktorzy dziś z takim zapałem bronią profesora Kieżuna przed jego własną, rownież ponurą przeszłoscią i przed nim samym w istocie, to zwykła partyjna tluszcza, ktora po prostu probuje realizować swoj własny, lewacki z natury (sad bad true) interes i dlatego do złudzenia przypominaja Oni tego, z ktorym od lat tak ostro się szarpią o palmę pierszenstwa. Przypominaja Redaktora z Czerskiej. Oni są z tej samej gliny ulepieni choć pozornie tak różni. Ta wojna przypomina trochę konflikt Trocki kontra Stalin.Oczywiscie jedna ze stron ma na sztandarach Boga dla niepoznaki ale nie wierzmy im. Bóg jest dla nich jedynie totemem wojennym . Rodzajem przepustki wyborczej do zwyciestwa.Prawdziwego Boga, tego ktorego promował Chrystus, pełnego miłosierdzia, zrozumienia drugiego człowieka tam nie ma alebo jest go tyle co kot napłakał.Śladowe ilosci wsrod niewielu naiwnych i uczciwych a cynicznie wykorzystywanych. Nie ma tam Boga i dlatego tak boją sie prawdy.Podobnie jak prawdy i Boga boi się Adam Michnik.
Inne tematy w dziale Polityka