No to niech postawią pomnik ofiar smolenskich w miejsce pomnika czterech śpiacych - w ten oto sposob , moja żona, mimochodem , podczas prasowania bodaj czy jakiejś innej prozaicznej czynnosci domowej, skwitowała toczącą się od kilku dni debatę na temat warszawskich pomników.
I przyznam, ze po chwili namysłu uznałem to rozwiązanie za wcale nie takie głupie a przede wszystkim niebywale praktyczne.
To, że pomnika czterech spiących należy się ze starego miejsca pozbyć, staje sie oczywiste dla coraz wiekszej czesci społeczenstwa nie tylko tej uznawanej za "prawicowe oszołomstwo". Ostantio słyszałem gdzieś w TV jak doradca Prezydenta, prof. Nałecz mowił o potrzebie pozbycia się pomnika ze skrzyzowania Solidarnosci i Targowej utrwalającego w istocie mit wyzwolicielskiej Armii Czerwonej niezgodny przecież z historyczną prawdą. Jeśli srodowisko skupione wokoł Prezydenta wypuszcza takie sygnały to możemy być prawie pewni ,ze pomnik ze swojego dawnego miejsca zniknie.I slusznie. Osobiscie uwazam ,ze wszystkie pomniki chwały krasnej armii powinny wylądować na śmietniku historii , w jakimś muzeum, najlepiej skupione w jednym miejscu, niech bedzie symbolicznie w Poroninie dajmy na to. Tam miłosnicy socrealnej architektury ,cokołolodzy, rozmaici sowietofile czy inni zainteresowani, mogliby sobie organizować wycieczki , analizować a jak komu się podoba to nawet podziwiać.Przy bramie głownej mogłby witac zwiedzajacych słynny poroninski Włodzimierz Uljanow.Obiletowałoby się całą imprezę, sprzedawało kolę i fryty i cała akcja bylaby rodzajem hołdu dawnych komunistów złożonego kapitalizmowi i wolnosci gospodarczej. Wszyscy byliby zadowoleni a ktoś by przy tej okazji zarobił jeszcze.Fajnie? Fajnie.
Innym jednak pomnikowym problemem Polakow jest kwestia ulokowania pomnika ofiar katastrofy smolenskiej. Zainstalowanie pomnika smolenskiego w miejscu, w ktorym jeszcze niedawno stał pomnik zołnierzy radzieckich wyzwalajacych inaczej Warszawe, byłoby moim zdaniem aktem symbolicznych i upamietniajacych nie tylko tych, ktorzy zgineli w katastrofie 10.04.2010 ale rownież a być może przede wszystkim, ofiary radzieckich mordów w podkatynskich lasach.
Że za mało w tym pomyśle pamieci o ofiarach katastrofy a za dużo o ofiarach sowieckich mordów?
Czy nie o to chodziło polskiej delegacji lecącej w kwietniu 2010 do Smolenska, zeby uczcić pamieć pomordowanych przez NKWD, dać świadectwo prawdzie i utrwalać wiedzę na temat tamtych zbrodni w świadomosci pokoleń przyszłych Polakow i nie tylko?
W imie historycznej prawdy i pamieci pomordowanych rodakow , złozyli Oni najwyższą ofiarę, ofiarę własnej krwi. Pomnik ich ofiary, w miejsce dawnego pomnika sowieckiej dominacji, byłby symbolicznym zwieńczeniem ich tragicznej misji. Pomnik ten, nie tylko wiązałby w sposob oczywisty i bezpośredni misję smolenskiej delegacji z losami ofiar Katynia. Dzieki swojej lokalizacji stałby się jednocześnie pomnikiem (rozumianej w sposob dosłowny nie iluzoryczny jak dotąd) niepodległosci, swiadectwem pogmatwanej i pełnej dramatycznych wolt historii Polski. Przypominałby jednocześnie o potrzebie zgody narodowej, ktora wyzwala sie w nas, jedynie w obliczu zewnętrznego zagrożenia niestety.
Tak, moja żona miała dobry pomysł.Kobiety jednak potrafią myśleć praktycznie.
Inne tematy w dziale Polityka