Przed chwilą obejrzałem sobie fragment relacji na żywo z Francji, z miejscowosci, w ktorej zabarykadowali się dwaj bracia, islamscy terrorysci. Tym razem ożywiony reporter jakiejś francuskiej stacji telewizyjnej nadawał spod szykującej się do ewakuacji miejscowej szkoły, w ktorej jeśli mu wierzyc znajduje się obecnie około tysiąca dzieciakow. Jak opisywał reporter ( pisze z pamięci oddając sens wypowiedzi) "...wprawdzie okna szkoły są w wiekszosci zasłoniete ale widzimy(reporterzy i dziennikarze bedacy na miejscu) jak od czasu do czasu jakieś dziecko macha do nas przez okna krzycząc "Charlie...Charlie"... Reporter wypowiadając te slowa wydawał sie być dumny z postawy małych bohaterów.
Mamy wiec z jednej strony francuskie dziaciaki, bezrozumnie skandujące w tej dramatycznej chwili nazwę pisma słynącego z dekadencji , bluźnierstwa i chamstwa po prostu nietuzinkowego a gdzieś niedaleko w promieniu paruset metrów, zamknietych z przerażonym zakładnikiem badź zakładnikami, mamy natchnionych wersetami Koranu oraz religijnym fanatyzmem najzwyklejszych zwyrodnialców nie wahających się strzelic rannemu człowiekowi prosto w głowę.
Co może lepiej opisywać kondycję moralną dzisiejszej Republiki Francjuskiej z jednej i wspołczesnego Islamu z drugiej strony niż zestawienie tych dwóch dziejacych się obok siebie mikroświatów ?
Brutalna rzeczywistosć udziela dziś lekcji nie tylko wspołczesnemu Islamowi czy ocierającym się od dawna o bandę nihilizmu Francuzom ale rownież nam wszystkim oglądającym to budzące trwogę widowisko. Wystarczy tylko wyciągnąć wnioski.
Inne tematy w dziale Polityka