Wróciłem z urokliwego ślubu i wesela w górach. Przez te trzy dni byłem oderwany od rzeczywisstości i od SIECI, po prostu era nie miała tam zasięgu, laptopa nie wzięłem, żyliśmy zgodnie z naturą, górami i co najważniejsze byliśmy zauroczeni gościnnością gospodarzy i właścicieli zajazdu, dookoła witały nas uśmiechy i słowa "chwilecke panocku". Występ góralskiej kapeli dopełnił tylko obraz sielankowego i oderwanego od Obamomanii życia społeczności gór Beskidzkich. Przyśpiewki ludowo-góralskie spotkały się z żywiołowym odbiorem gości z Katowic,Warszawy i Kaliforni. W społeczności góralskiej dominuje temat, czy w tym roku nawiedzi ich powódź i czy przyjadą z dutkami w ich gościnne strony. Wracając po drodze do Warszawy odwiedziłem tak jak zwykle Jasnę Górę, panująca tam atmosfera wiary jest budująca i napędza człowieka do lepszych uczynków. Po powrocie wróciłem do rzeczywistości i spotkała mnie nagroda, nasz Salonowy24 Igor Janke spotkał się z Barakiem Obama na wywiad, nie Lis, nie Pacewicz, nie Olejnik, nie Kolenda-Zaleska i nie Michnik czy inny z AGORY, tylko Igor Janke. I tą drogą składam gratulacje, warto było Panie Igorze.
PS. O tej porze roku przyroda gór Beskidów jest tak soczysta, jak powiedział jeden z gości "18-letnia dziewczyna".
Inne tematy w dziale Kultura