Dlaczego podziwiam Marka Migalskiego, od dziś już europosła? Krótkie przypomnienie:
Najpierw MM daje sie poznać jako wykształcony (dr), kulturalny, niezaperzający się komentator polityczny. Bardzo szybko zyskuje popularność, bo jest ewenementem w polskim piekiełku, gdzie wszystkie role już rozdano - a oto osobnik całkiem jeszcze młody, przystojny jak diabli, zadbany i w ogóle, a poglądy ma konserwatywne i takie bardziej w stronę PIS, aczkolwiek bez przeginania.
Szybko zyskuje popularność, staje sie stałym gościem różnych programów politycznych, zawsze na poziomie, raczej łagodny - ale prawicowy! No cudo!
Potem wybucha sprawa habilitacji.
Każdemu, kto zetknął sie z polską nauką, wiadomo dokładnie, że jak się chce zrobić habilitację, to trzeba siedzieć jak mysz pod miotłą, bo korporacja profesorska dokładnie sprawdza przydatność kandydata, a sprawy naukowe doprawdy nie są najważniejsze w tym sprawdzianie.
Na marginesie: pewnie mało kto wie, że pensja profesorska brutto to 7,000 - 10,000 zł, a każdy z nich ma zagwarantowane prawo do dwóch etatów, przy czym średnie obciążenie na etat to 120 godz. wykładów ROCZNIE. A wykład ten sam często od lat, powtarzany z pamięci na śpiąco. Oczywiście zwykły dr zarabia średnią krajową.
W tym kontekście atak zwykłego dr MM na własnego szefa w sprawach lustracji, tuż przed własnym przewodem habilitacyjnym, to zwykłe samobójstwo. Mało tego samobójstwo pracowicie nagłaśniane.
I oto dochodzi do skandalu - Rada Wydziału na UJ nie zgadza się na otwarcie przewodu habilitacyjnego! I tu znów konieczne wyjaśnienie - jeśli Rada wcześniej powołała recenzentów pracy i dorobku pretendenta do tytułu, i jeśli te recenzje są pozytywne, to głosowanie jest tylko dostojną formalnością!! To co zrobiono - gdzie? - na UNIWERSYTECIE JAGIELLOńSKIM! - to po prostu blamaż do kwadratu. Czego zresztą dowodem jest natychmiastowy protest środowiska naukowego, które zdało sobie sprawę ze straszliwej wpadki. Mogli mu spokojnie ten przewód otworzyć i elegancko "uwalić" w trakcie obrony. I nikt by złego słowa "nie bałaknął". Ale nie wytrzymali nerwowo, a mało brakowało, zaledwie jednym głosem przeszła ta uchwała.
A dalej już poszło - młody, zdolny, uczciwy, popularny, prześladowany przez byłych TW - propozycja ciagnięcia listy PiS na Śląsku to już była naturalna konsekwencja zdarzeń. I oczywiście wygrał, jest europosłem, a panowie profesorowie mogą sobie łapki głosujące odciąć ze złości.
Migalskiego trzeba by sklonować, i to po wielokroć. To się nazywa inteligentne rozegranie przeciwnika na własną korzyść - no po prostu cudo!!!! I nawet Kaczor mu nie podskoczy, bo europarlament to nie polski sejm.
Z najwyższą uwagą będę śledzić polityczne losy pana MM, a na razie serdeczne gratulacje i apel - patrzcie i uczcie się, panowie, pożal się Boże, spindoktorzy z prawicy.
Inne tematy w dziale Polityka