Salon po ostatniej przeróbce siegnął dna. Po prostu jedna wielka klepsydra.
Klikalność natychmiast spadła - czytają blogerzy co bardziej uparci, czytacze z zewnątrz odpadli. Brawa dla administracji. Pokazowa lekcja pt. "Jak strzelić sobie w stopę".
Czarno, szaro-buro, tylko się powiesić. To się kiedyś nazywało "sabotaż". Czy Wam, kochani nasi Właściciele, odwaliło całkiem? Przecież tego nie da się wytrzymać dłużej niż godzinę, bo człowiek dostaje depresji. Ja Wam naprawdę dobrze życzę, ja Was lubię i doceniam, ale ja się na tym, cholera, znam!!
Ja tego uczę! Za taki projekt graficzny to student by wyleciał z dwóją bez prawa powrotu! Że już nie wspomnę o funkcjonalności, odebraniu blogerom prawa do indywidualizacji bloga itp.
Admini, obudźcie się. Ktoś wam zrobił straszne bydło z Waszą własnością....
Przedtem wchodziłam na salon jak do znajomej kawiarni. Tu stali bywalcy, tam ktoś nieznany, przywitam się, rozejrzę, kto jest, siądę przy "swoim stoliku", ktoś do mnie podejdzie, pogada - swojsko. Jak powstały LC, w kawiarni pojawiły się jakieś nowe pomieszczenia, trochę się zrobiło ciasno i niewygodnie. No ale główna sala działała jak dawniej.
Dzisiaj na Salonie czuję sie jak na Wschodniej (dworzec warszawski). Czarno, smutno, jakieś tłumy się przewalają, strach zejść do tego podziemia. Stoję sama na peronie, wiatr hula - czekam na pociąg do lepszego świata......
Update 16.09.
jest jeszcze jakiś numer z licznikami. Wg licznika odsłon bloga od ostatniego namiaru miałam 2407 wejść, a wg licznika odsłon notek 1047 - to co jest grane?
Inne tematy w dziale Rozmaitości