eska eska
595
BLOG

Przeprze lepsze czy nie przeprze?

eska eska Polityka Obserwuj notkę 5

 

Kiedy słyszę, jak rząd mówi do mnie ustami swych przedstawicieli „Polacy chcą”, „Polacy się dowiedzą” itp., to mam dziwne skojarzenia. Słyszę Gierka, który do swoich mówił per „towarzysze”, a do  reszty per „obywatele”. W tym zestawieniu obywatele należeli do gorszej kategorii społeczeństwa, których dopiero należało do kategorii „towarzysze” wychować.

Dziś dowiadujemy się, że „swoi” to Europejczycy, natomiast Polacy to znowu ta reszta, którą również należy dopiero wychować. Niektórzy twierdzą nawet, że są tu dwa narody.

Rafał Ziemkiewicz jest zaliczany do grona publicystów prawicowych.  Ponieważ deklaruje jednak, iż blisko mu do tradycji Dmowskiego, to jest uważany za publicystę stosunkowo niezależnego, tzn. nie wprost pro–pisowskiego. RF już od paru lat twierdzi, że nic się nie uda w kraju nad Wisłą, ponieważ zamieszkuje go „polactwo”, a nie Polacy.

Europejczycy, a wśród nich byli towarzysze oraz aspirujący do nowoczesności Polacy, ale także Naród krzywdzony przez spiski to wszystko, wg Ziemkiewicza, nieodpowiedzialne, niedojrzałe „polactwo”.  Na czym to „polactwo” polega? Ano głównie na braku poczucia wspólnoty i odpowiedzialności za dobro wspólne. Jest to opinia jak najbardziej realistyczna i oparta na obserwacji  zdarzeń. Mało tego, nawet ciężka pozytywistyczna praca od podstaw nie rokuje tu powodzenia wobec przewagi wpływu narracji oficjalnej/medialnej.

Po przeciwnej stronie znajdują się opinie osób wyznających Polskę jako mit założycielski (wg Rymkiewicza). Okropnie romantycznie i nierealistycznie to brzmi.

To kto tu w końcu żyje, w tym kraju nad Wisłą?

Towarzysze już nie, formalnie obywatele, Naród będący „polactwem”, Europejczycy i Polacy? A może po prostu społeczeństwo? A jeśli tak, to jakie i czego ono chce? I co ono zrobi jesienią przy urnach???

Otóż wydaje mi się, że wszystkie strony sporu nie biorą pod uwagę jednego aspektu - w takim momencie zawsze przypomina mi się 2 czerwca 1979 roku w Warszawie.

Przecież społeczeństwo w 79-tym było bardzo podobne do dzisiejszego. Podział na swoich i resztę, wielopiętrowe „układy” i kumoterstwa, a drugiej strony mieszkanie i mały fiat jako szczyt ambicji. Mała stabilizacja i powszechne złodziejstwo/ dorobkiewiczostwo. Ogólnie  zaduch i nuda, jakaś tam nieznacząca opozycja i trochę Wolnej Europy. Zero romantyzmu.

Dziś wszyscy chętni przywołują słynne wezwanie Ducha Świętego przez naszego Papieża. Zaręczam jednak ( i wiele osób to potwierdza), że wtedy to wezwanie nie zabrzmiało tak mocno, dopiero potem okazało się prorocze. Wtedy najważniejsze było jedno – oto tam, na Placu Zwycięstwa, staliśmy się znowu Polakami. Na tych parę godzin staliśmy się – po 35 latach – znowu  wolnymi ludźmi. Ten stan, zwłaszcza dla ludzi młodych, „urodzonych w niewoli, okutych w powiciu”,  był tak nieprawdopodobnym przeżyciem, że potem już nic nie było takie samo. Solidarność musiała wybuchnąć.

Dla wielu, zwłaszcza młodych osób podobnym przeżyciem były dni na Krakowskim począwszy od 10 kwietnia 2010. I władza też to zobaczyła, i przerażona wykonała wszystko, żeby ten stan zlikwidować. Tyle że to niemożliwe.  Kto raz to poczuł, ten nigdy tego nie zapomni – nie da się.

Takiej wspólnoty boi się każda władza, która alienuje się od reszty społeczeństwa, lub jego części. Do takiej wspólnoty z kolei tęsknią zwykli ludzie. Niektórzy realizują ją w mniejszych grupach, pracują dla dobra innych i doprawdy jest tych działań bardzo wiele, choć rzadko kto o tym mówi.

Poczucie wspólnoty i wzajemnego zaufania, a nie wykluczenia i wrogości, nie bezmyślny, wrzeszczący tłum, ale odpowiedzialne, myślące społeczeństwo, poczucie solidarności wzajemnej – tak w radości, jak w żałobie – to jest Polska.

I potrafimy być tacy, potrafimy być Polakami.  Potrafiliśmy w 80-tym, damy radę i teraz.

Dlatego może, zamiast dywagować nad stanem umysłów obywateli tego kraju w różnych ujęciach i szukaniem definicji,  przypominajmy sobie jak najczęściej tamten stan i według tego wspomnienia oceniajmy i ludzi i ich działania. I nie dajmy się zwariować!

„Dziękuję Bogu za rok 1979, w którym poczucie jedności w dobrem i wspólne pragnienie pomyślności uciemiężonego narodu zwyciężyło nad nienawiścią i chęcią odwetu, i stało się zaczynem budowania demokratycznego państwa.

.....Młodsze pokolenia nie znają już tych wydarzeń z własnego doświadczenia. Można zatem pytać, czy właściwie docenią tę wolność, którą posiadają, jeśli nie będą znali ceny, jaka została za nią zapłacona.

.....Dobro wspólne bowiem społeczeństwa sprowadza się ostatecznie do tego, kim w owym społeczeństwie jest każdy człowiek, jak pracuje i jak żyje”.

Jan Paweł II do związkowców z "Solidarności", których przyjął na audiencji 11 listopada 2003 roku > http://arc.ekai.pl/europa/

 

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka